Gumowe kaczki astronauci

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

W niedzielę Knot otworzył bramy Hogwartu i wszedł do środka. Zaraz po tym został trafiony w głowę przez gumową kaczkę, która zakwakała i odpłynęła.

Minister stał przez chwilę mrugając i patrząc na odpływającą gumową kaczkę. Do czasu, gdy kolejna kaczka uderzyła go w głowę, wykonując te same czynności, co poprzednia.

Gdy uderzyła go trzecia kaczka, Knot w końcu się otrząsnął.

Przeszedł do wejścia do Wielkiej Sali i otworzył je szeroko.

- To Ba Ba Black Sheep! Jest tu, by dorwać nas na dobre! – krzyknął Harry zrywając się od stołu.

Umbridge zapiszczała ze strachu i szybko schowała się pod stół.

Uczniowie i pozostali nauczyciele wyjęli swoje różdżki i skierowała je w stronę drzwi.

Korzystając z zamieszania, Harry rzucił zaklęcie, które bez wiedzy Snape'a pomalowało go na różowo.

- O co chodzi z tą owcą i Syriuszem Blackiem? – zapytał Knot wchodząc do Wielkiej Sali.

- Minister to Ba Ba Black Sheep? – zapytał jeden z Puchonów.

- Fałszywy alarm! – wrzasnął Harry.

- To nie jest Ba Ba Black Sheep? – zapytał inny Puchon.

- Dlaczego więc krzyknąłeś? – zapytał wkurzony Ślizgom.

- On pachniał jak Ba Ba Black Sheep! – odkrzyknął Harry.

- Ministrze, jak dobrze pana widzieć – powiedziała Umbridge, gdy tylko wyszła spod stołu i wstała.

Gumowa kaczka uderzyła ją mocno w nos, po czym kwacząc, odeszła w podskokach.

- O co chodzi z tą owcą? I z tymi żółtymi kaczkami? – zapytał Knot, patrząc na pływające gumowe kaczki, od których roiło się na podłodze w Wielkiej Sali.

- To są gumowe kaczuszki – powiedział Harry.

- Ty to zrobiłeś, Potter? – zapytała Umbridge.

- Nie, mój mały palec u ręki to zrobił, ale nie możecie go teraz przesłuchać, ponieważ śpi – powiedział Harry, po czym odszedł w swoją stronę.

- Cóż, miło mi cię zobaczyć, Dolores – powiedział Knot, wyciągając rękę.

Kiedy uścisnęli sobie dłonie, oboje zauważyli, że Minister ma przyczepioną do ręki kopertę, która po zakończonym uścisku przeszła w ręce Umbridge.

Jako, że owa koperta była adresowana do niej, otworzyła ją i rozłożyła znajdujący się w środku pergamin. Głos spikera rozniósł się po Wielkiej Sali.

- Gumowe kaczki robią...Kwa!

Umbridge otworzyła usta, aby wrzasnąć, ale ubiegł ją w tym Snape.

- Kto mi to zrobił?! – zagrzmiał, w końcu odkrywając, że jest cały różowy.

- Ja wiem, ja wiem – krzyknęła Hermiona, podskakując na swoim miejscu z ręką w górze.

- Kto, panno Granger? – zapytał Snape.

- Ja wiem, ja wiem – oznajmiła Hermiona nadal podskakując.

- Kto to był, panno Granger? – zagrzmiał Snape.

- Chwilunia, muszę pomyśleć – powiedziała Hermiona, wpatrując się w niewidzialny punkt.

- Myślałem, że wiesz kto to zrobił? – wykrzyknął Snape.

- Myślę, że wiem... Nie myślę, że wiem... Nie myślę, że myślę, że wiem... Nie myślę, że myślę – powiedziała Hermiona zamyślonym głosem kiwając się na boki.

- Panno Granger, albo wiesz, albo nie wiesz, tak więc? – zapytał Snape srogim tonem.

- Czerwony śledź! – powiedziała Hermiona wesoło, po czym odeszła.

Gdy tylko Snape przestał obserwować Hermionę, ta, ze swojego zacienionego kąta, rzuciła zaklęcie na Umbridge. Następnie spokojnie podeszła do swojego miejsca przy stole Gryffindoru, które znajdowało się między Ronem i Harrym.

Wydawało się, że z Umbridge nic się nie dzieje. Nie przyglądając się, można byłoby stwierdzić, że zaklęcie Hermiony było niewypałem. Jednak, gdyby się tak przyjrzeć Umbridge z bliska, można byłoby zauważyć, że jej okropny, różowy sweter zaczął powoli się powiększać.

Gdy tylko rękawy swetra Umbridge miały długość wykraczającą poza jej dłonie, zaczęły się zrastać tak, że Umbridge nie mogła przecisnąć przez nie dłoni.

Zaczęła walczyć, gdy kołnierzyk swetra sięgnął do podbródka, oraz krzyczeć, gdy dotarł do ust. Następnie wstała i zaczęła biegać w kółko, podczas gdy sweter znalazł się nad poziomem głowy i zrósł się.

W tym samym czasie dół swetra dotarł do kolan.

Umbridge w dalszym ciągu biegała, wpadając na rzeczy, dopóki dół jej swetra nie spróbował dostać się po jej stopy. Bezceremonialnie upadła na podłogę, a dół swetra zrósł się pozostawiając Umbridge w kokonie zrobionym z jej obrzydliwego, różowego swetra.

Aby uwolnić połkniętą Umbridge z jej swetra, Flitwick musiał go rozciąć. Tak więc Umbridge została bez sweterka.

- Jaki jest powód twojej wizyty, Korneliuszu? – zapytała Umbridge, gdy tylko wszystko się uspokoiło.

Knot został trafiony sześcioma gumowymi kaczkami na raz. Harry, Ron i Hermiona cichaczem wysyłali je w stronę stołu nauczycielskiego, zanim Minister się odezwał.

- Otrzymałem więcej niż siedemdziesiąt pięć listów od uczniów, które informowały mnie o tym, że jesteś tutaj panią Dyrektor, oraz nauczycielem obrony, tu, w Hogwarcie! – odpowiedział Knot, gdy tylko kaczki odeszły z sześcioma tubalnymi kwaknięciami.

- Cóż, nie wiem, czemu to zrobili... - powiedziała Umbridge, bezradnie rozglądając się wokół.

Nikt nie zadał sobie tyle trudu, aby ją uświadomić i skoro Umbridge była warta tylko jeden knut, nie zamierzali również uświadamiać Knota.

Gdy tylko jedzenie zniknęło z talerzy, Harry wstał i ruszył do lochów na swoje lekcje Oklumencji.

Musiał jeszcze wypróbować jego obłąkany pomysł, jednak był zbyt zajęty planowaniem buntu. Wykombinował sobie, że wypróbuje go w ciągu tego tygodnia.

Już w gabinecie Snape'a, Harry przeskoczył przez próg, uścisnął Snape'owi rękę i podał mu jabłko.

- Ćwiczyłeś? – zapytał Snape.

- Tak, Freddy, każdej nocy od pięćdziesięciu lat – odpowiedział Harry.

- Ty nie masz pięćdziesięciu lat – zauważył zirytowany Snape.

- I kto to mówi – odparł Harry.

- Ja też nie mam pięćdziesięciu lat i urodziłem się w tym samym roku, co twój ojciec – powiedział Snape.

- Lord Hipokryzji ma więcej niż pięćdziesiąt. – Harry przerwał.- On już jest stary, powinien pójść na emeryturę!

Snape zakrztusił się wizją Voldemorta odchodzącego na emeryturę.

- Powinienem poszukać jakiś domów dla emerytów tak, aby przy następnym spotkaniu, móc podsunąć mu ten pomysł i dostarczyć niezbędnych informacji. – Harry przerwał, po czym zapytał – Czy on lubi golfa? A co z shuffleboard*?

- Ale to są mugolskie gry! – zaprotestował Snape.

- Przedstaw je na następnym zebraniu i spraw, aby Voldemort się od nich uzależnił! Wtedy nie będzie miał wyboru i zaprzestanie prób zniszczenia mugoli i odejdzie na emeryturę! – wykrzyknął Harry, z ekscytacji aż podskakując na krześle.

- Ty naprawdę wierzysz, że Czarny Pan zaprzestanie wszystkiego, tak po prostu, i odejdzie na emeryturę dla mugolskich gier? – zapytał Snape z niedowierzaniem.

- To Lord Hipokryzji i ma pan rację, mugolskie gry nie wystarczą, musi pan go zapoznać z fast foodami! – odparł Harry.

- Fast foodami – powtórzył Snape.

- No. Daj mi pięć sekund na oczyszczenie umysłu, Freddy – powiedział Harry.

Jednak Snape dał Harry'emu minutę, próbując rozgryźć, dlaczego Harry myślał, ż Voldemort przestanie być Czarnym Panem dla jedzenia i gier.

Harry dobrze się spisał na tych zajęciach. Wejście do umysłu Harry'ego zajęło Snape'owi trochę czasu, a gdy się powiodło, ten zasypywał go obrazami butów ciotki Petunii, za każdym razem inną parą.

Skończyli godzinę przed rozpoczęciem kolacji i Harry dołączył do Rona i Hermiony, aby stworzyć więcej gumowych kaczek astronautów.

Podczas kolacji Harry spojrzał na stół nauczycielski. Wszyscy byli na swoich miejscach, włączając Snape'a i Knota, który postanowił zostać na posiłku.

Harry wstał i stanął na środku Wielkiej Sali.

- Snape jest moim wybawcą! – zadeklarował głośno Harry.

Wszyscy przestali rozmawiać i spojrzeli na Harry'ego.

- Profesor Severus Snape jest moim wybawcą! – wykrzyknął Harry.

- Co? Dalczego? – wydusił z siebie Knot, nie wierząc jakim cudem Snape jest wybawcą Chłopca-Który-Przeżył.

- Jest moim wybawcą, ponieważ zwrócił moje fajne skarpetki! – stwierdził Harry, trzymając parę skarpetek, które ofiarował mu Zgredek.

Harry usiadł na podłodze, zdjął buty, oraz aktualne skarpetki, po czym założył „fajne skarpetki" i z powrotem włożył buty.

- Jej! – Hermiona zaczęła wiwatować, powodując, że większość osób znajdujących się w Wielkiej Sali zaczęło klaskać i wiwatować razem z nią.

- Jako nagrodę, wręczam panu – powiedział Harry, gdy wszyscy przestali klaskać, - fajne skarpetki na własność!

Harry podał Snape'owi parę skarpetek. Na jednej z nich znajdowały się jabłka, a na drugiej kawałki jabłecznika. Następnie wrócił na swoje miejsce koło Hermiony.

Reszta posiłku minęła w milczeniu, przerywanym jedynie przez kwakania gumowych astronautów.

>>>>>>>>.<<<<<<<<<<

*shuffleboard – gra, w której zawodnicy używają takich długich kijków, którymi popychają krążki. Z kolei te krążki muszą trafić odpowiedni obszar. Jest to forma zabawy spotykana raczej u emerytów i często się to widzi w filmach

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro