Kisses of the Sun

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

*-*
Z okazji 20 urodzin pierwszej części Harry'ego Pottera "Harry Potter i Kamień Filozoficzny" dziś dodaję jeszcze jeden rozdział. 
*-*

Harry wstał wcześnie rano, aby ustawić piramidę dnia, tym razem zbudowaną ze zwiniętych skarpetek. Dodatkowo na biurku postawił również szampon koloryzujący. Po zrobieniu tego poszedł na śniadanie.

Podczas śniadania Harry podszedł do Snape'a i spróbował wręczyć mu jabłko, ale ten nie chciał go wziąć.

- Nie chcę go – burknął Snape, zanim wyszedł z Wielkiej Sali.

Harry wrócił do stołu Gryffindoru i zabrał swoją torbę, po czym skierował się na swoje pierwsze zajęcia – eliksiry.

Piąty rocznik Gryffindoru i Slytherinu wszedł do klasy eliksirów i usiadł na swoich miejscach. Wszyscy z wyjątkiem Harry'ego, który stał na zewnątrz klasy czekając na Snape'a.

Za niecałą minutę dostrzegł Snape'a, wychodzącego z gabinetu i idącego w stronę klasy.

- Trzymaj – powiedział Harry, gdy Snape dotarł do drzwi. Podał mu również jabłko, jednocześnie potrząsając jego dłonią. Harry wszedł do klasy, wydał z siebie dźwięk trąbki i zażądał:

- Bębny, proszę.

Ron zaczął udawać dźwięk bębnów uderzając rękoma o stół.

- Wpuść mnie, Potter – powiedział Snape zza Harry'ego.

- Mam zaszczyt przedstawić rezydującego w tym zamku Mistrza Eliksirów, profesora Severusa Snape'a! – zawołał Harry, gdy tylko skończyły się bębny. Po chwili uznał jednak za rozsądne wpuścić Snape'a do środka.

- Minus pięć punktów dla Gryffindoru, Potter, za wstrzymywanie lekcji – powiedział Snape, podchodząc do biurka z jabłkiem w ręku.

- Wymienię pięć punktów na ciasteczko – odparł Harry.

- Co? – zapytał Snape, kładąc jabłko na biurku.

- Dam Panu ciastko, jeśli da Pan pięć punktów Gryffindorowi – powiedział Harry trzymając torbę z ciastkami.

- Siadaj, Potter – powiedział Snape.

Harry ruszył się spod drzwi i usiadł koło Hermiony.

- Będziemy się uczyć dzisiaj o Eliksirze Wielosokowym, więc otwórzcie wasze podręczniki na stronie podanej na tablicy. – poinstruował Snape.

Harry rozejrzał się po klasie. Na ścianach nadal wisiało kilka obrazów jednorożców i kwiatów, również pozostawione portrety nadal były na swoich miejscach.

- Znam ten eliksir, to jeden z tych, w których jestem najlepszy. Chcesz, abym poprowadził tę lekcję, Severusie? – zaoferował Lockhart.

- Nie, Silencio – burknął Snape.

Lockhart kontynuował swoje przechwałki, ale tym razem bezgłośnie.

- Potter, przeczytaj pierwsze pięć akapitów – warknął Snape.

Harry otworzył swoją książkę na odpowiedniej stronie.

- Co my tu mamy? To piosenka! – powiedział Harry wesoło, zanim zaczął śpiewać – The kisses of the sun were sweet, I didn't blink, I let it in my eyes, like an exotic drink. The radio playing songs, that I have never heard, I don't know what to say, oh not another word. Just la la la la la...

Ron dołączył do niego w trakcie refrenu.

- Inside an empty room, my inspiration comes, now wait to hear the tune, around my head it goes. A magic melody, you want to sing with me, just la la la la la, the music is the key...* - Harry zaśpiewał kolejną zwrotkę.

Ron znów do niego dołączył podczas refrenu, a także na zakończenie piosenki.

- Eliksir Wieloskokowy to eliksir, który wypity, pozwala pijącemu przybrać wygląd kogoś innego – powiedział Harry zmyśloną przez niego definicję, gdy on i Ron skończyli śpiewać.

- Co to było, Potter? – zapytał Snape.

- Co było co? – zapytał Harry.

- Ta piosenka! – odpowiedział Snape.

- Piosenka – odpowiedział Harry prosto. – Nazywa się „Around the Word" i wykonywana jest przez ATC.

- Dlaczego więc ją zaśpiewałeś? – zapytał Snape.

- Veritatem dies aperit** – odpowiedział Harry.

- Dwa punkty za przeszkadzanie w prowadzeniu zajęć – powiedział Snape.

- Plus czy minus? – zapytał Harry. – Bo byłbym bardzo szczęśliwy, gdyby Pan dodał punkty, ale jeśli je Pan zabierze, to w porządku.

- Minus – odparł Snape.

- Ale traci Gryffindor, czy Slytherin, bo byłbym szczęśliwy, gdyby Pan zabrał je Slytherinowi, ale jest to pana dom, więc zrozumiem, jeśli odbierze je Pan Gryffindorowi – oznajmił Harry nieco chaotycznie.

- Odbieram Gryffindorowi! I jeśli się nie zamkniesz, zabiorę więcej! – warknął Snape.

- Ale Pan jest drażliwy – zamruczał ponuro Harry.

Następnie Snape zaczął wykład o Eliksirze Wielosokowym.

Po dwudziestu minutach wykładu, Harry wyjął z kieszeni pięć kauczukowych piłeczek i rzucił je na podłogę. Po chwili kolejne pięć dołączyło do reszty.

Po uderzeniu w podłogę i sufit rozproszyły się po całej klasie, powodując krzyki uczniów, gdy ich uderzały.

- Cisza! A teraz, kto je rzucił! – zażądał Snape.

- Davis to zrobiła – oskarżył ją jeden z Lockhartów, który nadal był w posiadaniu głosu.

- To nie ona, te piłeczki po prostu wyskoczyły z podłogi! – krzyknęła Pansy.

- Jestem pewien, że to Davis – odparł Lockhart.

- Mówisz tak tylko dlatego, że nigdy nie łaziłam bezmyślnie za tobą – Davis odbiła piłeczkę.

- Mam fajne skarpetki – wtrącił się Harry.

Wszyscy odwrócili się, aby spojrzeć na Harry'ego, który uśmiechał się wesoło.

- Skąd to się wzięło? – zapytała Harry'ego Davis.

- Miałem zamiar powiedzieć to od jakiegoś czasu, ale rozmawialiście – odpowiedział Harry.

- Jesteś szalony – powiedziała Davis, potrząsając głową.

- A jak daleko od tego jest Umbridge? – zapytał Harry.

- W rzeczywistości całkiem blisko – odpowiedziała Davis.

- Chcielibyście może kontynuować swoją dyskusję na szlabanie? – zapytał Snape.

- Nie, panie profesorze – odpowiedziała Davis.

- Dyskusję może nie, ale jeśli rozmawialibyśmy o fajnych skarpetkach... - Harry urwał.

- Wracajcie do pracy – warknął Snape.

- Ale musi Pan wrócić do wykładu na temat skarpetek, zanim moglibyśmy wrócić do pracy – odparł Harry.

- Tak więc zamknij się – powiedział Snape, zanim skierował się w stronę biurka.

Davis prychnęła, gdy usłyszała Snape'a zgadzającego się z Harrym odnośnie tematu wykładu. Jednak Snape kontynuował lekcję o Eliksirze Wielosokowym.

Piętnaście minut później Harry sięgnął do torby i coś z niej wyjął, przykuwając tym uwagę Davis. Tym czymś było banjo. Harry położył je sobie na kolanach i uderzył w struny.

- Kum ba ya, my Lord, kum ba ya. Kum ba ya, my Lord, kum ba ya. Kum ba ya, my Lord, kum ba ya, oh Lord, kum ba ya. Someone's praing Lord, kum ba ya...*** – Harry śpiewał, uderzając w struny banjo.

Doszedł do trzeciej zwrotki, gdy Snape zabrał mu instrument.

- Byłbym wdzięczny, gdyby zachował pan swoje zawodzenie na czas pozalekcyjny - powiedział Snape, zanim podjął wykład, stojąc koło stołu Harry'ego.

Snape zatrzymał ich trochę po dzwonku, aby dokończyć wykład i zebrać prace domowe.

Harry, Ron i Hermiona, razem z resztą piątego rocznika Gryffindoru pospieszyli na zajęcia z historii magii.

- No to jak podpisałeś swoją pracę? – zapytał Ron, gdy tylko Binns rozpoczął lekcję.

- Fryk Trzeci, a ty? – odparł Harry.

- Lockhart – odpowiedział Ron.

Dwaj chłopcy zaplanowali, co Harry powinien zrobić podczas lekcji Oklumencji, które przypadały na ten wieczór, zanim wreszcie zapadli w drzemkę trwającą całą historię magii.

>>>>>>>>>>>>>>.<<<<<<<<<<<<<<

*ATC – Around the Word. Tłumaczona nie miałaby takiego uroku, więc zostawiam oryginał, ale to i tak znany hit.

** Veritatem dies aperit – Prawdę czas odsłania.

*** Kumbayah – piosenka duchowa śpiewana przez Skautów i obozy letnie na ogniskach w latach trzydziestych.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro