Niebieski świat

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Następnego dnia, uczniowie piątego roku Slytherinu i Gryffindoru zastali otwarte drzwi do klasy eliksirów. Ostrożnie weszli do klasy, mając na uwadze Snape'a i dziwne sytuacje, które mu się ostatnio przytrafiały. Pierwszą rzeczą, którą zauważyli były stanowiska w jasnym odcieniu niebieskiego, a chwilę potem jaskrawo-niebieskie biurko profesora. Z każdym krokiem zauważali nowe rzeczy koloru niebieskiego.

- Ściany są niebieskie – zauważyła Lawender.

- Sufit też – odparła Parvati.

- I podłoga – dodał Dean, wskazując na podłogę.

- Dzień dobry i witajcie na zajęciach Eliksirów – powiedział Draco Malfoy, stojąc za biurkiem Snape'a.

- Malfoy, co się dzieje? - zapytał Dean.

- Profesor Snape został wezwany przed zajęciami do Umbridge, która utknęła w oknie. Kazał mi również objąć dowództwo – odparł Malfoy.

- Kazał ci objąć dowództwo? - zapytał Seamus.

- To doskonały pomysł – powiedział Neville, zwiększając ilość podejrzliwych spojrzeń.

- Byłem jedyną osobą w pomieszczeniu – wyjaśnił Draco.

- Dlaczego przyszedłeś wcześniej? - zapytała Lavender.

- Dlaczego wy, Gryfoni musicie tyle gadać? - zapytał Draco.

- Chcemy się tylko upewnić, że Snape kazał ci nas pilnować - powiedział Dean.

- Dlaczego miałby tego nie zrobić? - zapytał Neville.

- Ponieważ jesteście szaleni - odpowiedział Seamus.

- Och, rzeczywiście - stwierdził Neville.

- Profesor Snape kazał mi was pilnować i jak przyjdzie, to możecie się go zapytać. - Draco skrzyżował ramiona nachmurzony.

- Zrobimy to - odparł Seamus.

- Nieważne. Profesor Snape kazał mi przekazać zadania. Macie zacząć eliksir, którego instrukcje są na tablicy. Kazał mi też odejmować pięć punktów od każdej minuty, którą bezczynnie przesiedzicie - powiedział Draco, rozchmurzając się.

- Bierzmy się do pracy, zajęcia już się zaczęły - powiedziała Hermiona. Następnie podeszła do swojego stanowiska i zaczęła rozstawiać swój kociołek.

Harry, Ron i Neville podążyli jej śladem. Reszta klasy nie ruszyła się z miejsca. Otrząsnęli się dopiero wtedy, gdy Draco wyszedł zza biurka i również zaczął rozstawiać swój sprzęt. Wtedy cała klasa dołączyła do piątki przyjaciół.

Piątoklasiści byli już w połowie instrukcji, gdy Snape wparował do klasy gromiąc wszystkich wzrokiem piętnaście minut po dzwonku. Buntowniczy kwintet wysłał go na pogoń za dzikimi gęsiami.

- Co wy robicie? - zapytał.

- Robimy eliksir, tak jak pan kazał - powiedział Zabini.

- Na czyje polecenie? - zapytał Snape.

- Myśleliśmy, że pana, Profesorze - powiedziała Hermiona. Reszta klasy zgodnie pokiwała głowami. - Gdy przyszliśmy, to instrukcje już były na tablicy.

- Nie zostawiałem żadnych instrukcji - powiedział Snape patrząc podejrzliwie na tablicę. Wtedy zauważył stan biurek, zwłaszcza swojego. Następnie podchodząc do Harry'ego zapytał - Potter, co zrobiłeś z biurkami?

- Nie wiem, co zrobiłem? - zapytał zdziwiony Harry. Oczywiście to on stał za przemalowaniem pokoju na niebiesko, ale Snape nie musiał o tym wiedzieć.

- Biurka są niebieskie - stwierdził znacząco Snape.

- Tak, to bardzo ładny kolor. Ale co to ma wspólnego ze mną? - zapytał Harry.

- To ty je przemalowałeś - oskarżył Harry'ego Snape.

- Ja? Jak mógłbym to zrobić? - Harry zamrugał niewinnie.

- Wiem, że znasz odpowiednie zaklęcia - powiedział Snape, wskazując na biurka.

- Naprawdę? - Harry dodał następny składnik do eliksiru. Reszta uczniów pospiesznie dodała składniki uważnie obserwując rozwijającą się kłótnię.

- Zmieniłeś mi wczoraj kolor włosów na niebieski - powiedział Snape groźnym tonem, o mały włos nie wykrzykując oskarżeń pod adresem Harry'ego.

- Ale czy może to pan udowodnić? Raz powiedziałem, że pana włosy są niebieskie, co było oczywistą nieprawdą - odparł Harry.

- Wiem, że to ty. Byłeś jedyną osobą, która była w moim gabinecie na korepetycjach - powiedział Snape z pogardliwym uśmieszkiem na twarzy. Dobrze wiedział, że jego Ślizgoni słysząc tę informację będą wyśmiewać się z nastolatka.

- Musiał pan o tym wspomnieć? - Harry zastawiał pułapkę na Snape'a, ale nie taką jakiej się Snape spodziewał.

- No co, nie chcesz, żeby twoi koledzy z klasy wiedzieli, że masz problemy? - zapytał Snape. Wiedział, że nie powinien wspominać o tych zajęciach, ale Voldemort już o nich wiedział i może sprawi to, że Potter się w końcu zamknie.

- Nie chcę, żeby wszyscy wiedzieli, że potrzebuję pana pomocy w zdobyciu dziewczyny - odgryzł się Harry. - Wszyscy chłopcy to potrafią.

Chichoty i cichy śmiech rozbrzmiały w klasie. Połowa klasy śmiała się z Harry'ego, a druga połowa z miny Snape'a.

- Czy oferuje pan te zajęcia każdemu? - zapytał Ron. Doprowadziło to do wybuchu śmiechu na całej sali.

- Weasley! - Snape spiorunował Rona wzrokiem, ale ten udał, że nie zauważył.

- Wiem, jak zdobyć dziewczynę, ale byłoby miło otrzymać kilka wskazówek - kontynuował Ron.

- A co z dziewczynami? - zapytała Tracey Davis. Na szczęście siedziała z tylu klasy, więc nie ruszyło jej rzucone przez Snape'a spojrzenie.

- Nie oferuję zajęć o randkach - zaprotestował Snape.

- Zostawcie go w spokoju, okej? - obronił profesora Harry. - Nie widzicie, że on chce pozostawić te lekcje w tajemnicy?

- Przepraszam, panie profesorze. Nie mogłem się powstrzymać - powiedział Ron.

- Możemy już wrócić do lekcji - rozkazał Snape, nie chcąc wyjawiać prawdziwego powodu dodatkowych zajęć. Wiedział, że dalsze tłumaczenie się może tylko pogorszyć sytuację.

Snape przeszedł przez całą klasę, ignorując fakt, że wszystko było niebieskie. Będąc na miejscu zaczął uważnie studiować instrukcje na tablicy, próbując dowiedzieć się jaki to eliksir. I żeby nie ułatwić Snape'owi rozwiązania zagadki, nikt nie umieścił jego nazwy na czele instrukcji.

Po sali rozeszły się szepty. Wszyscy już wiedzieli, że nie powinni byli przygotowywać tego eliksiru. Istniało również spore prawdopodobieństwo, że Snape każe im usunąć dotychczasowe wyniki ich pracy. Minęła już połowa zajęć i nie było już czasu na rozpoczęcie i dokończenie procesu ważenia nowego eliksiru. Nawet Ślizgoni nie mieli na to ochoty.

- Panie Profesorze – powiedziała ostrożnie Parkinson, gdy Snape odsunął się od tablicy.

- Tak? - Snape był uprzejmy tylko dlatego, że Pansy była z jego domu. Każdy Gryfon z miejsa dostałby szlaban.

- Czy naprawdę musimy zaczynać od początku? Nie możemy po prostu dokończyć? - jęknęła Parkinson.

Snape wpatrywał się podejrzliwie w Parkinson, zastanawiając się czy jest jakoś wplątana w tę farsę. Wiedział, że to mało prawdopodobne, bo Draco był jedynym Ślizgonem, który mógłby brać w tym udział. I to tylko przez zażyty eliksir Obłędności, którego efekty nadal były widoczne.

- Niech wam będzie, możecie dokończyć. Ale jeśli chcecie uwarzyć ten eliksir, to będziecie musieli go przetestować na sobie.

Rozległo się więcej szeptów. Nie byli pewni, czy mogą przetestować eliksir na sobie, ale z drugiej strony, nikt nie chciał zaczynać od początku. Na szczęście z pomocą przyszła Hermiona, która zapewniła wszystkich, że eliksir nie zrobi im krzywdy. Wszyscy się uspokoili i wrócili do pracy, skupiając się na kolejnych instrukcjach.

Nagle Harry zaczął głośno nucić. Był tak głośny, że Snape słyszał go z drugiego końca pokoju. Nie zostało mu nic innego jak porozmawiać z Potterem i go uciszyć. Dochodząc do takiego wniosku, Snape ruszył w stronę stanowiska Pottera.

- Potter, przestań nucić – powiedział głośno Snape z nadzieją, że Harry się podporządkuje bez słowa.

- Dobrze, panie profesorze. - Harry przestał nucić i zabrał się z powrotem do pracy.

Snape odsunął się od Harry'ego, który dodał ostatni składnik, zamieszał trzy razy i wlał porcję eliksiru do fiolki.

- Yo listen up, here's a story about a little guy that lives in a blue world. And all day and all night and everything he sees is just blue like him, inside and outside. Blue his house with a blue little window, and a blue Corvette. And everything is blue for him and himself and everybody around 'cause he ain't got nobody to listen – Harry wykrzyczał ostatnią linijkę, unosząc fiolkę do góry. - I'm blue da ba dee da ba daa, da ba dee da ba daa, da ba dee da ba daa.* - Harry przestał śpiewać i jednym ruchem wlał i połknął zawartość fiolki. Mikstura zaczęła działać szybko, farbując wszystko od włosów, po buty na niebiesko.

- Potter! - krzyknął Snape z drugiego końca pokoju.

- Powiedział pan, że mam przestać nucić, a nie śpiewać – odkrzyknął Harry. - I'm blue da ba dee da ba daa, da ba dee da ba da.

- Miałeś być cicho – Snape nie odważył się podejść do Harry'ego, obawiając się swojej reakcji.

- A kiedy ja jestem cicho? - zapytał Harry zgromadzonych.

- Prawda, Potter nigdy nie jest cicho – potwierdził Draco.

- No, nigdy – powtórzył Neville.

- Czyli ten eliksir farbuje cię na niebiesko? - zapytała Tracey Davies.

- Żyjemy w niebieskim świecie – potwierdził Harry.

Tracey wzruszyła ramionami i połknęła eliksir. Połowa klasy podążyła jej śladem, drugiej połowie bardziej zależało na wyglądzie i nie chcieli być niebiescy. Jednak gdy zobaczyli, jak bardzo zdenerwowany był Snape, poddali się i również zażyli miksturę.

- Możecie już iść – wykrztusił z siebie Snape, gdy wszyscy piątoklasiści zmienili kolor, dopasowując się do koloru klasy.

Wszyscy z pośpiechem opuścili salę. Jedyną osobą, która pchała się w przeciwną stronę był Harry, który zmierzał w stronę niepilnowanego biurka. Snape w tym czasie pilnował, żeby wszyscy wyszli z klasy. Harry szybko przyszykował ostatni na dzisiaj prezent i wyszedł z klasy.

Snape wrócił do swojego biurka i ciężko usiadł na krześle. Wiedział, że Potter zostawił mu coś na stole, ale nie miał sił zobaczyć co. W końcu, po pięciu minutach, zdjął dłonie z twarzy, otworzył oczy i jęknął. Na środku biurka było opakowanie jagód, a na nim niebieskie jabłko.

Po długim wpatrywaniu się, w końcu zauważył przeczepiony do jabłka pergamin. Na notce było napisane: „Niebieskiego doktora nie chcesz znać, musisz niebieskie jabłko brać".

- Dlaczego jabłka? - westchnął Snape. Był zmęczony jabłkami i nikt nie chciał mu wytłumaczyć mugolskiego nawiązania. Jego dłonie wróciły na twarz i Snape od razu zamknął oczy widząc, że stał się tak samo niebieski jak jego uczniowie.

>>>>>.<<<<<

* „I'm blue" grupy Eiffel 65

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro