Zabawa dopiero się zaczyna

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Razem z brakiem Umbridge i końcem egzaminów, Harry musiał skupić się na czymś innym. Hermiona próbowała go zająć książkami. Skończyło się to jednak na tym, że Harry namówił pozostałych do odegrania partii Władcy Pierścieni. On grał Froda, Ron był Samem, Neville był Aragornem, a Draco Legolasem. Hermiona i reszta nie zgodziła się na wzięcie udziału, co doprowadziło do czterech chłopców wałęsających się na zewnątrz. Snape został ostatecznie Sauronem i musiał sobie radzić z chłopcami próbującymi wrzucić pierścień do wulkanu. Nie był z tego zadowolony, ponieważ jednym z wulkanów okazał się jego pusty kociołek.

- Nie patrzy – wyszeptał Harry do reszty. - Już, już, już!

- Wiem, że tam jesteście – krzyknął Snape. - I nie, nie możecie wrzucić waszego pierścienia do mojego wulkanu, nieważne w jaką gierkę gracie.

- Nie musimy wrzucać już pierścienia do wulkanu – powiedział Harry.

- To robiliśmy wczoraj – powiedział Ron.

- Tym razem gramy Narnię – powiedział Harry. - Ja jestem Piotrem Wielkim Wspaniałym, Draco jest Edmundem Wielkim Sprawiedliwym, Ron jest księciem Kaspianem, a Neville to Eustachy. Staramy się odwzorcować Ostatnią Bitwę, ale nadal coś jest nie tak.

- I niby dlaczego to ma mnie dotyczyć? - zapytał Snape z uniesioną brwią.

- Bo jest pan wrogiem – powiedział Harry. Następnie uniósł w górę zwykły patyk i krzyknął – Za Narnię!

Snape po prostu machnął różdżką i zamknął drzwi tuż przed nosem Harry'ego. Drzwi zostały zamknięte do czasu następnego egzaminu.

Wrócili następnego dnia, nie wchodząc do klasy, tylko stojąc w przejściu. Tym razem Snape miał egzamin, więc mógł jedynie wysyłać w ich stronę pochmurne spojrzenia. Byli cicho, zadbali o to za pomocą zaklęcia i po prostu trzymali w rękach kartki.

Na kartce Harry'ego napisane było „Odpowiedzią na wszystko jest 42!", na kartce Rona było „Do boju, szósta klaso, do boju!", na Neville'a było „Idzie wam świetnie", a na Draco „Mógłbym to zrobić lepiej od was!". W każdym razie nie było na nich nic, co mogłoby pomóc uczniom na egzaminie, tym bardziej, że był to egzamin praktyczny. Nawet jeśli chcieliby wypróbować podpowiedź Harry'ego, nie zdałoby się im to na nic w przypadku przygotowywania eliksirów.

Po pół godzinie, czterej chłopcy zaczęli opadać z sił. Położyli się razem ze swoimi kartkami na podłodze. Snape skorzystał z okazji i zamknął drzwi. Po raz kolejny drzwi były zamknięte aż do końca egzaminu. Po jego zakończeniu uczniowie zostali wyproszeni, ale drzwi zostały zamknięte zanim czwórka piątoklasistów miała szansę wtargnąć do klasy.

Harry i pozostali zostali przed zamkniętymi drzwiami i dopingowali czwartoklasistów, którzy przyszli zaliczyć egzamin. Zniknęli, gdy Snape wysłał im groźne spojrzenie i pogroził im różdżką. Zamiast tego wrócili do wejścia do korytarza i dopingowali każdą grupę, która weszła lub wyszła z lochów. Więcej niż połowa to byli po prostu Ślizgoni, ale to Harry'emu nie przeszkadzało. Ron i Neville nie byli do tego tak entuzjastycznie nastawieni i zaczęli grać w eksplodującego durnia. Draco odmówił zarówno wiwatowania „jak jakiś idiota", jak i grania w karty z pozostałą dwójką. Zamiast tego zaczął czytać w ich obecności książkę.

W czwartek Harry wstał wcześnie, żeby móc się zająć robotą. Snape wszedł do swojej klasy i oniemiał na widok papierowych zwierzątek, które ozdabiały jej ściany. W tym czasie Harry jadł śniadanie, więc ominął go pokaz fajerwerków, który rozpoczął się od próby spalenia wycinanek. Wszystkie zwierzęta były zaczarowane do tego stopnia, że były praktycznie niezniszczalne. Snape z ulgą przypomniał sobie, że dzisiaj egzamin miała inna grupa szóstoklasistów. A dla młodszych klas po prostu zacieni ściany, żeby ich nie widzieli.

Przez ten wyczyn Gryfonom ubyło trochę więcej punktów niż zwykle i Hermiona zmusiła chłopaków do pracy, żeby je odzyskać. Pomaganie Sprout w sprzątaniu cieplarni nie pozwoliło chłopakom na wywinięcie żadnych innych numerów.

W piątek Harry i pozostali poczekali aż Snape dokończy egzaminy i weszli z hałasem do klasy. W rękach trzymali balony i wyrzucali konfetti.

- Impreza! – krzyknął Harry. - Włączcie muzykę.

Pozostałości z zaklęcia, które zamieniło klasę Snape'a w klub nocny, zaczęły grać muzykę. Jednak z upływem czasu siła zaklęcia osłabła i muzyka nie była aż tak głośna.

- Wystarczy – krzyknął Snape, próbując przekrzyczeć muzykę z lat 80-tych. - Wszyscy wynocha, albo was ogłuszę!

- Ale... My tylko chcieliśmy urządzić panu przyjęcie – powiedział Harry ze smutną miną. - Właśnie skończył pan nauczać kolejny rok eliksirów. Rok szkolny się skończył, czy to nie jest coś wartego świętowania?

- Ja potrzebuję ciszy, spokoju i żebyście się ode mnie odczepili – krzyknął Snape. - Od miesięcy mnie męczycie i nic do was nie dociera.

- Już mnie nie kochasz? - powiedział Harry. - Własnego syna?

- Nie jesteś moim synem – odparł Snape. - W tym momencie nie jesteś nawet moim uczniem, więc wynocha.

- Ale – powiedział Harry, cofając się z pokoju.

- Wynocha – wrzasnął Snape, po czym rzucił w stronę drzwi szklaną fiolkę. Ale Harry zamknął już drzwi, więc fiolka rozbiła się o podłogę, nie robiąc nikomu krzywdy. Muzyka grała jeszcze przez jakiś czas, po czym automatycznie się wyłączyła. Snape w końcu dostał swoją ciszę i spokój.

- Uznam to za zwycięstwo – powiedział Harry, gdy już zebrali się przy jeziorze. - Znaczy, był na tyle wściekły, żeby coś w nas wrzucić.

- Ale nie oszalał tak jak Umbridge – odparł Ron.

- Ale oszalał z wściekłości – zauważył Harry.

- No, ale nadal jest w Hogwarcie – powiedział Ron.

- No cóż, chyba nie chcę, żeby odchodził – powiedział Harry.

- Co? - zaprotestował Ron. Wszyscy spojrzeli na Harry'ego.

- Myślałem, że nienawidzisz Snape'a – powiedział Draco.

- No cóż, jeśli Snape odejdzie, wtedy nie będę miał na kim robić żartów – powiedział Harry. - Potrzebuję więc Snape'a w Hogwarcie. Inaczej naprawdę oszaleję.

- Mogę w to uwierzyć, patrząc na twoje zachowanie w ciągu tego tygodnia – powiedziała Hermiona.

- Ej, nie przerwaliśmy żadnych egzaminów – odparł Harry. - Robiliśmy coś tylko przy egzaminie szóstoklasistów, a oni i tak nas tylko ignorowali.

- Przynajmniej jest już po egzaminach – powiedziała Hermiona. - Dumbledore ma wrócić do zamku jutro.

- Co oznacza, że cała zabawa musi się zmienić – powiedział Harry.

- Nie rozumiem dlaczego nie chcesz, że Dumbledore wiedział jak szalony jesteś, ale Syriuszowi i Remusowi powiedziałeś bez problemu – powiedział Ron.

- Bo będzie zabawniej gdy Dumbledore nie uwierzy Snape'owi, że go torturuję – odparł Harry. - W dodatku, pomyśl o wszystkich rzeczach, które ujdą mi na sucho, jeśli Dumbledore nie uwierzy, że jestem szalony.

- Niedługo wyjdzie szydło z worka – powiedziała Hermiona.

- Wszystko się uda, zobaczysz – odparł Harry. Rozmowa przeszła na inne tematy takie jak wakacje. Harry nie wypowiadał się na ten temat, ale po cichu układał z Ronem plany na wypadek, gdyby jednak nie uniewinnili Syriusza. Zdecydowanie nie chciał spędzić całych wakacji u Dursleyów i nie chciał, żeby niekompetencja Ministerstwa zabiła Syriusza.

Następnego dnia, oczom uczniów pojawił się Dumbledore siedzący na swoim miejscu przy stole po raz pierwszy od ponad tygodnia. Nikt nie miał już zajęć, więc w wielkiej sali panował nieustanny tłum. Ludzie przenosili się z pokojów wspólnych do wielkiej sali i z wielkiej sali na błonia. I tak w kółko. Co najmniej kilka godzin zostało spędzonych na zbieraniu swoich rzeczy i pakowaniu ich do kufrów.

Można by pomyśleć, że Harry nie miał czasu na żadne żarty, ale nadal udało mu się porozmawiać ze skrzatami domowymi jeszcze przed rozpoczęciem kolacji. Gdy Snape zasiadł do kolacji wszystkie potrawy wokół niego zamieniały się w grzyby. Kiedy próbował wziąć talerz z innej części stołu, jedzenie zamieniło się w brukselki. Wszystko jadalne zamieniło się w jakiś rodzaj warzywa. Warzywa zostały warzywami, a potrawy mięsne zamieniły się w tofu.

Snape po prostu wysłał pochmurne spojrzenie w stronę Harry'ego, gdy Dumbledore zauważył nowe, zdrowsze nawyki żywieniowe profesora eliksirów. Snape wiedział, że to, że mógł dostać tylko warzywa to wina Harry'ego. Wiedział również, że nie ma sensu zaczynać awantury ostatniego dnia roku szkolnego. Poza tym, nawet gdyby nakrzyczał na Harry'ego, skrzaty domowe nie dałyby mu lepszego jedzenia.

W swojej przemowie, Dumbledore nakazał wszystkim siłę i jedność w tych trudnych czasach. Harry za bardzo skupił się na rzucaniu groszku w Draco, żeby zwrócić uwagę na cokolwiek innego. A to zadanie było ciężkie samo w sobie, bo Hermiona cały czas uderzała go, żeby zwrócić jego uwagę. W końcu zostali wysłani do swoich pokoi i wszyscy poszli spać.

Następnego ranka wszyscy biegali po całym zamku, próbując znaleźć rzeczy, których zapomnieli spakować. Jakimś cudem Harry był już spakowany i teraz stał przy wejściu i czekał. Kilkoro niebieskich Krukonów wysłało mu spojrzenia spode łba, ale szeroki uśmiech Harry'ego szybko ich odstraszył.

- Poważnie, Harry, musiałeś ich pomalować na niebiesko? - zapytała Cho, mijając go w drodze.

- Byli niemili – wyjaśnił Harry. - I zabierali rzeczy, które do nich nie należały. Gdyby nie zabierali rzeczy Luny, nie byliby teraz niebiescy.

- Myślałam, że jesteś bardziej dojrzały – powiedziała Cho, kręcąc głową.

- Tak jak oni? - zapytał Harry, unosząc brew. - Cieszę się, że ty po prostu ignorujesz swoją koleżankę, ale pozostali muszą sobie poradzić z ich nowym problemem. Kolor powinien zejść zanim dojedziemy do mugolskiego Londynu, mimo że wydaje mi się, że ludzie by i tak tego nie zauważyli.

- Jesteś niemożliwy, Harry – powiedziała Cho, po czym poszła w swoją stronę.

- Nie musiałeś tego robić – powiedziała Luna, ciągnąc za sobą unoszący się w powietrzu kufer.

- Nie musieli ci kraść rzeczy – odparł Harry. - Nie było to miłe, nawet jeśli to były żarty. Nie lubię jak ktoś się nad kimś znęca i teraz znam tyle zaklęć, że mogę się na nich odegrać. Zresztą, powiedziałem już to Cho, kolor będzie trwał na tyle, żeby ich rodzice zobaczyli zmianę i zniknie. Może to sprawi, że pomyślą dwa razy zanim coś zrobią.

- Chciałam tylko powiedzieć, że czerwony byłby lepszym kolorem, albo może taki kolorowy – powiedziała Luna. - Następnym razem chciałabym wziąć udział w żartach, to zawsze jest świetna zabawa.

- W następnym roku będzie mnóstwo żartów – powiedział Harry. - Będziemy mieli Snape'a do denerwowania i może nowego nauczyciela też.

- Będziemy się bawić – powiedziała Luna.

- Pomóc ci z tym kufrem? - zapytał Harry.

- Ależ dziękuję za propozycję, Potter – powiedziała Pansy, zbliżając się do nich.

- No, ciągnięcie własnego kufra nie jest zbytnio stylowe – powiedział Draco.

- Skoro tak, Draco, ty weźmiesz kufer Luny, ja wezmę ten Pansy, Pansy może wziąć mój, a ja mogę wziąć twój – powiedział Harry, uśmiechając się do dwóch Ślizgonów.

- Czy ty dopiero co nie zaproponowałeś, że weźmiesz dwa kufry? - zapytała Pansy.

- Tak, ale rozmawiałem z Luną – powiedział Harry.

- Twoją dziewczyną? - zapytała Pansy.

- To też – odparł Harry.

- Wiedział, że mu odmówię – powiedziała Luna. - Jestem w stanie sama zająć się swoimi problemami.

- Ale czasami przyjaciele dają pomocną dłoń – powiedział Harry i zabrał jej kufer.

- Chodźmy już – powiedziała Hermiona, zbliżając się do grupy.

- No, chcemy przecież zająć dobre miejsca w pociągu, prawda? - powiedział ron, wychodząc zza hermiony. Neville był tuż za nim.

- Tak, chodźmy – powiedział Draco.

Zeszli do miejsca, gdzie stały powozy i pojechali nimi na stację. Harry, Pansy, Luna i Neville zajęli miejsca w przedziale, a prefekci udali się na pomoc młodszym uczniom. Wrócili jeszcze przed ruszeniem pociągu i cała grupa rozsiadła się i zaczęła grać w eksplodującego durnia.

- Tu jesteście – przerwała im Ginny, otwierając drzwi do przedziału. Nie mrugnęła okiem na widok Ślizgonów i usiadła koło Neville'a. - Wszędzie was szukałam.

- Co ty tu robisz, Ginny? - zapytał Ron. - Myślałem, że masz swoich przyjaciół.

- Mam, ale jeden z nich siedzi razem z wami – powiedziała Ginny.

- Cześć, Ginny – powiedziała Luna, odrywając się na moment od Żonglera.

- Cześć, Luna – odparła Ginny.

- Nie zaczniesz szaleć na widok swojego brata, który zadaje się ze Ślizgonami? - zapytała Pansy.

- Spędzacie razem czas już od jakiegoś momentu i widziałam was już wcześniej – zauważyła Ginny. - Poza tym, ja tylko przyszłam dać coś Harry'emu.

- On ma teraz dziewczynę, Ginny – powiedział Ron.

- Nie takie coś, głupi – powiedziała Ginny. Podała Harry'emu grubą paczkę. - To wszystko, co się udało Colinowi wywołać. Jeszcze trochę mu zostało, zwłaszcza z wczorajszego wieczoru, ale przez wakacje się za to weźmie.

- Powiedz mu, żeby się tym nie martwił – powiedział Harry. Otworzył paczkę i oczom wszystkich ukazały się zdjęcia. Rozdał piątce swoich przyjaciół pliki zdjęć. - One przypilnują, żebym nie popadł w depresję w czasie mojego pobytu u Dursleyów.

- Harry, jak długo to planowałeś? - zapytała Hermiona, patrząc na pierwsze zdjęcia i widząc, że są z samego początku Buntu.

- Mówiłem ci, że planowałem to od jakiegoś czasu – powiedział Harry. - Widząc reakcję Snape'a, zapytałem Colina czy będzie robił zdjęcia, czy po prostu pożyczy mi aparat.

- Przez ostatnich kilka miesięcy zajęty był wywoływaniem tych zdjęć – powiedziała Ginny. - Było ich tyle, żę nie zdążył wywołać wszystkich do końca roku.

- Co jest zupełnie w porządku – powiedział Harry. - Poza tym, niedługo mogę mieć dla niego nowe zdjęcia.

- Co planujesz? - zapytała Hermiona, wysyłając Harry'emu zaniepokojone spojrzenie.

- Och, po prostu będę miał bardzo wesołe wakacje z Dursleyami – powiedział z uśmiechem Harry. - W końcu znam tyle sztuczek, które nie wymagają magii i wiem, że będą chcieli doświadczyć każdej z nich.

- Jakoś w to wątpię – powiedziała sucho Hermiona.

- To będzie bezcenne – powiedział Ron. - I będziesz robił zdjęcia?

- Myślałam, że jesteś całkowicie za Mugolami – skomentowała Pansy.

- Bo jestem. Ale jestem też bardzo anty Dursleyowski – powiedział Harry. - I Colin dał mi jeden ze swoich zapasowych aparatów na wakacje. Będę miał tyle zabawy.

- Tylko nie doprowadź ich do szaleństwa zanim nie zwolnią Syriusza – powiedziała Hermiona. - Nie sądzę, żeby twoja przykrywka u Dumbledore'a długo przetrwała, jeśli Dursleyowie zwariują, zostawią cię samego i on będzie musiał cię uratować.

- Jeśli tak się stanie, to ja uratuję Syriusza – odparł Harry.

- Miejmy nadzieję, że wszystko pójdzie tak jak powinno – powiedziała Hermiona, nie brzmiąc na przekonaną.

- Wszystko będzie dobrze – powiedział Harry.

Rozmowa zeszła na inne tory, a Ginny pożegnała się i wyszła. Reszta jazdy minęła spokojnie, bo Ślizgoni, którzy zwykle uprzykrzaliby im jazdę, siedzieli teraz z nimi w przedziale. I, z królem i królową Slytherinu w przedziale Chłopca-Który-Przeżył, nikt nie odważył się im przerywać. Ponadto wszyscy wiedzieli, że mogliby ucierpieć od jakiegoś żartu, gdyby jednak się odważyli.

Dwoje Ślizgonów wyszli z pociągu wcześniej niż pozostali, ale nikomu to nie przeszkadzało. Harry powiedział nawet, że to część jego planu. Pozostali nie byli o tym aż tak bardzo przekonani, ale wiedzieli, że ich wspólne wyjście wzbudziłoby wiele niepożądanych pytań.

Reszta Buntu wyszli z pociągu zaraz po tym jak Ślizgoni spotkali się ze swoimi rodzinami. Tak jak się spodziewali, ojciec Draco nie pojawił się. Aurorzy nie mogli przecież zdecydować, co zrobić z odmłodzonymi Śmierciożercami. Harry i pozostali minęli Malfoya i jego matkę bez żadnego słowa, co nie wzbudziło podejrzeń. Grangerowie czekali razem z Weasleyami, więc najpierw odstawili Rona i Hermionę. W końcu Harry też musiał się z wszystkimi przywitać.

- Oh, Harry, jak dobrze cię widzieć – powiedziała pani Weasley, ściskając go.

- Dzień dobry, pani Weasley – powiedział Harry. - Chyba powinienem przeprosić za to, że po raz kolejny wciągnąłem Rona w kłopoty.

- Posprząta podwórko raz czy dwa, ale to zrozumiałe, kochanieńki – powiedziała pani Weasley. - A teraz chodź, zaprowadzimy cię do rodziny.

- Do zobaczenia – powiedziała Luna. - Widzę tatę.

- Pa, Luna – powiedział Harry i szybko ją uściskał.

Weasleyowie i Grangerowie odprowadzili Harry'ego do Dursleyów. Pan Weasley wysłał im ostrzegawcze spojrzenie, przypominające o ich rozmowie z poprzedniego roku. Harry nie wspomniał, że w tym roku nie będzie to konieczne. W te lato zamierzał się dobrze bawić.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro