❤WASZ PIERWSZY POCAŁUNEK❤ cz.1/2

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

👓👓👓

❤ Harry Potter

— Denerwujesz się? — spytał Harry, pojawiając się na latającej miotle tuż przed Twoim nosem.

— Nie, wcale. Trzęsące się ciało to tylko pojedyńczy i nagły atak Parkinsona. — odparłaś, starając się włożyć w tą wypowiedź tyle ironii, aby nawet on zaczaił, o co Ci chodzi.

— Będzie dobrze. — powiedział, chyba rozumiejąc sens Twoich słów. — Puchar Quidditcha jest nasz. — dodał, próbując uśmiechnąć się tak, aby dodać Ci otuchy. Nie wyszło mu to jednak najlepiej, ponieważ zbytnio Ci to nie pomogło. Było Ci jednak bardzo miło, że chociaż się starał.

To właśnie tamtego dnia miał odbyć się finał Mistrzostw Quidditcha, organizowanych dla szkół Magii i Czarodziejstwa z całego świata. Drużyna Gryfonów - zwycięzca eliminacji z Hogwartu, przeszła wszystkie dalsze etapy i znalazła się na tym ostatnim i zarazem najważniejszym.

Od kilku dni nie mogłaś zmrużyć oka, ponieważ w myślach wciąż próbowałaś wymyślić bądź dopracować jak najlepszą taktykę na nadchodzący mecz.

Kiedy sędzia ogłosił, iż możecie już przygotować miotły do startu, a dziki tłum z trybun zawył niczym niezrównoważona dżungla, omal nie zemdlałaś i nie spadłaś głową w dół na twarde podłoże. Wzięłaś jednak kilka, głębokich wdechów i postanowiłaś udać, że jesteś tam tylko ze swoją drużyną i gracie najzwyklejszy, treningowy mecz przeciw Ślizgonom. Kiedy jednak usłyszałaś gwizdek sędziego, całe wyobrażenie prysło, a Twoje ciało znów dostało ataku Parkinsona.

Wszystko działo się niewyobrażalnie szybko. Nim zdążyłaś się obejrzeć, Twoja drużyna wygrywała z przeciwnikiem dwudziestoma punktami, a Złoty Znicz nadal uciekał Harry'emu sprzed nosa. Kiedy już miałaś wrażenie, że triumf jest blisko, skuteczność Gryfonów zaskakująco spadła, a Ty nie potrafiłaś na to nic poradzić. Przeciwnie - tracąc kolejne punkty, poziom Twojej gry spadał jeszcze bardziej. I kiedy już zaczęłaś tracić wszelkie nadzieje, usłyszałaś gwizdek sędziego. Wszystkie Twoje kończyny zdrętwiały i miałaś wrażenie, że lada moment runiesz na ziemię. Krzyki kibiców zaczęły zlewać się w okropny szum, przez co dodatkowo zaczęło Ci się kręcić w głowie.

Wylądowałaś na gruncie, co pomogło Ci poczuć się lepiej. I właśnie wtedy wszystko do Ciebie dotarło. To Harry zdobył Złoty Znicz. Wszyscy podbiegli w jego stronę, rzucając się na niego jak w football'u amerykańskim. Ty również nie mogłaś postąpić inaczej.

Podbiegłaś w jego stronę, a po Twoich policzkach zaczęły spływać słone łzy szczęścia.

— Oh, Harry! — pisnęłaś, rzucając się na szyję zdezorientowanemu chłopakowi, przez co obydwoje prawie upadliście. — Udało się! — wrzasnęłaś, a z przypływu emocji po prostu nie mogłaś już wytrzymać. Pociągnęłaś Harry'ego za koszulkę, tym samym przywierając swoimi ustami do jego.

Kiedy dotarło do Ciebie, co takiego uczyniłaś, odsunęłaś się natychmiastowo, a zarówno Twoje policzki, jak i chłopaka, zalały się delikatnym rumieńcem.

👓👓👓

🍗🍗🍗

❤ Ron Weasley

Kiedy wasza ulubiona drużyna ponownie grała ważny mecz, postanowiliście udać się na niego razem i wspólnie kibicować swoim idolom. Ubrani w barwy Bułgarii dzielnie staliście na mrozie, aby dodać otuchy zawodnikom, krzycząc na całe gardło.

— Uwaga, uwaga! — rozległ się niski głos komentatora, przez co całe trybuny nagle ucichły. — W trakcie meczu po całych trybunach krążyć będzie oznaczony kafel, który zatrzyma się przy losowej osobie. Czarodziej, który doświadczy takiego szczęścia, otrzyma darmową wejściówkę do szatni swojej ulubionej drużyny z możliwością poznania swoich faworytów i zabrania ze sobą jednej osoby towarzyszącej. Bądźcie uważni! A teraz - powodzenia! — krzyknął, a cały tłum nagle dziko zawył, omal nie przeistaczając całego stadionu w ruinę.

Zarówno Ty, jak i Ron dobrze wiedzieliście, że szczęście nie jest wam pisane i o oznaczonym kaflu mogliście tylko pomarzyć, toteż postanowiliście skupić się tylko i wyłącznie na kibicowaniu.

Jednak w pewnym momencie wspomniana wcześniej piłka niespodziewanie przemknęła tuż przed waszymi nosami, a chwilę później zatrzymała się tuż przed twarzą Rona. Zbytnio nie wiedząc, co zrobić, chłopak skierował rozstrzęsione dłonie w kierunku kafla, a kiedy go objął, ten zaświecił delikatną poświatą. Ron popatrzył na Ciebie, a jego oczy sprawiały wrażenie, jakby lada moment miały wypaść i poturlać się gdzieś w nieznanym kierunku. Kiedy jednak po chwili wszystko do niego dotarło, jego usta rozwarły się w szerokim uśmiechu, zaś on sam nagle eksplodował z radości. Wydarł się na całe gardło, zdzierając je niemiłosiernie. Zaczął skakać, tańczyć i Godryk wie, co jeszcze. Ty natomiast wiedząc, że zabierze Cię ze sobą, zaczęłaś cieszyć się wraz z nim.

W pewnym momencie chłopak dotknięty adrenaliną odwrócił się w Twoja stronę, ze szczęścia całując Cię prosto w usta. Gdyby nie to, że obydwoje zachowywaliście się jak pijani, pewnie odskoczylibyście od siebie jak poparzeni, jednak w zaistniałej sytuacji, żadne z was zbytnio nie zwracało uwagi na to, co robi. W waszych głowach była tylko wizja przyszłego spotkania z ukochaną drużyną.

🍗🍗🍗

🐍🐍🐍

❤ Draco Malfoy

— Uważam, że byli byśmy idealną parą. — Draco wybiegł za Tobą, kiedy po kolejnej kłótni w pokoju wspólnym Ślizgonów po prostu wyszłaś.

— A ja uważam, że jesteś dobrym czarodziejem. — odwróciłaś się na moment w jego stronę. — A jedyną rzeczą, która nas łączy jest to, że oboje się mylimy.

— [Imię] proszę, zaczekaj. — chłopak Cię dogonił, chwytając za ramię i zmuszając tym samym, abyś spojrzała wprost w jego szare tęczówki. — Musisz się ciągle ze mną kłócić?

— Wow, niesamowita sprawa, znasz moje imię. — parsknęłaś ironicznie, ponieważ zawsze zwracał się do Ciebie po nazwisku. — A co do pytania, to chyba znasz odpowiedź. — mruknęłaś, nie dając zmiażdżyć się spojrzeniem blondyna.

— Co mam zrobić, żebyś w końcu zaczęła ze mną normalnie rozmawiać? — jęknął, tupiąc nogą jak mała dziewczynka.

— Po prostu się do mnie nie odzywaj, okej? — warknęłaś, wyszarpując ramię z jego dłoni, ponieważ do tej pory nadal trwało ono w jego uścisku.

— Pewnie. — potwierdził tylko, a następnie łapiąc Cię znienacka za policzki, wpił się w Twoje usta, nie pozwalając Ci zareagować w jakikolwiek sposób.

I choć początkowo wcale tego nie chciałaś, to nie mogłaś oprzeć się urokowi blondyna. Jednak przysięgłaś sobie, że po tym incydencie solidnie na niego nawrzeszczysz.

🐍🐍🐍

💵💵💵

❤ Fred Weasley

— Tylko się pospiesz. Jestem pewna, że kotka Filcha za moment o wszystkim mu doniesie. — szepnęłaś poddenerwowana, pochylając się nad drewnianą klapą, za którą umiejscowione było tajne przejście do Miodowego Królestwa.

— Jasne, królewno. Daj mi pięć minut i jestem z powrotem. — Fred uśmiechnął się, puszczając do Ciebie oczko, a następnie zanurkował w ciemnej otchłani podziemnej jaskini.

Czas płynął niewyobrażalnie szybko i nim się obejrzałaś, Fred nie wracał już dobrych dziesięć minut.

— Wiedziałam, że to zły pomysł. Już po nas. — zaczęłaś mamrotać sama do siebie, wędrując w tą i z powrotem, aby zabić tak niemiłosiernie wolno płynący czas.

W pewnym momencie nie wytrzymałaś i postanowiłaś również wejść do jaskini, aby poszukać zaginionego chłopaka, który według planu miał wrócić już kilka minut temu.

— Fred? Jesteś tutaj? — zaczęłaś wołać półszeptem, jednak wątpiłaś w to, że Weasley mógł to usłyszeć. — Fred! — krzyknęłaś nieco głośniej, a sekundę później usłyszałaś jakiś podejrzany odgłos, przez co odruchowo drgnęłaś, odwracając się w tamtą stronę i oświetlając otoczenie różdżką. — Fred? To ty? — pisnęłaś, czując, że za moment zaczniesz uciekać, gdzie tylko poniosą Cię nogi.

W pewnej chwili poczułaś, jak coś dotyka Cię po ramieniu, przez co wydałaś mimowolny odgłos przerażenia i drgając natychmiast odwróciłaś się za siebie o 180°. Nim jednak zdążyłaś zobaczyć, kto taki o mało nie przyprawił Cię o zawał serca, poczułaś czyjeś usta na swoich. Właśnie wtedy do Ciebie dotarło, że był to nie kto inny, jak Weasley, który zapewne wszystko sobie zaplanował.

— Nienawidzę cię. — podsumowałaś, kiedy w końcu się od siebie oderwaliście.

💵💵💵

💶💶💶

❤ George Weasley

W Magicznych Dowcipach Weasleyów tłok rządził od rana do wieczora, jednak bywały i takie dni, kiedy to w sklepie panował spokój, harmonia i porządek. Były to momenty, w których sklep był chwilowo nieczynny. W takie dni przychodziłaś do bliźniaków i pomagałaś im w przygotowaniu miejsca na ponowne przybycie klientów.

Właśnie takiego dnia ponownie do nich zawitałaś, aby pomóc im w zapełnieniu półek sklepowych nowymi wynalazkami, które skonstruowali.

— Wiesz, to bardzo miłe, że tak nam pomagasz. Powinnaś dostać za to jakieś dodatkowe wynagrodzenie. — zaczął George, kiedy się mijaliście.

— Chyba żartujesz. — zaśmiałaś się. — To dla mnie czysta przyjemność, nie chce od was nic w zamian. — dodałaś, odkładając pudło na jeden z blatów.

Wzięłaś drabinę i weszłaś na nią, aby porozkładać delikatne flakoniki z jakimś eliksirem na najwyższej półce.

— Nie prościej byłoby użyć różdżki? — zauważył George, od którego byłaś teraz wyższa o dobry metr.

— Wiesz, jaka ze mnie niezdara. Wystarczy jeden ruch i wszystko potłukę. Wolę tak nie ryzykować. — odparłaś, patrząc przelotnie na chłopaka.

I właśnie za sprawą tego incydentu zobaczyłaś, jak wysoko nad ziemią się znajdujesz. Nigdy wcześniej nie miałaś lęku wysokości, jednak w tamtym momencie zaczęło Ci się niewyobrażalnie kręcić w głowie. Nie minęła nawet chwila, jak straciłaś równowagę i zaczęłaś spadać w dół. I kiedy byłaś już gotowa na spotkanie z gruntem, poczułaś jak unosisz się kilka centymetrów nad nim, a Twoją talię otulają czyjeś ciepłe dłonie.

— Mam cię. — szepnął George, który pomógł powrócić Ci do pionu.

— Dzięki. — wymamrotałaś i sama nawet nie wiedziałaś, kiedy tak bardzo zatraciłaś się w jego oczach.

W tak romantycznej scenerii daliście ponieść się chwili, a wasze usta się połączyły. Przerwał wam dopiero dźwięk upadających pudeł, które porozrzucał Fred, potykając się o inne z nich.

💶💶💶

Hejka!

Przybywam do was z połową części specjalnego rozdziału, który miał pojawić się już dawno temu. Jednak spontanicznie wpadłam na pomysł, że nie ma lepszego terminu na taki rozdział, niż Walentynki :D

Jest to jednak tylko pierwsza część. W drugiej pojawią się natomiast Huncwoci i Severus, a rozdział postaram się dodać jak najszybciej.

Buziaki : Melody ;***

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro