Prolog

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

W starym Londyńskim sierocińcu na parapecie w najmniejszym i najskromniejszym pokoju, w którym zajmowało się jedynie stare biurko, szafa, krzesło i podrdzewiałe metalowe łóżko z cienkim zniszczonym materacem siedział na oko trzyletni chłopiec i obecnie przyglądał się spływającym po szybie kroplom deszczu oraz przechodzącym w pośpiechu ludziom.

- Znowu jakaś para idzie oglądać inne dzieci, a ja oczywiście będę musiał siedzieć cicho w pokoju i udawać, że mnie nie ma. - powiedział cicho do siebie chłopiec schodząc z parapetu i siadając łóżku.

Siedział tak już z pół godziny, gdy ktoś zapukał do jego pokoju, a gdy powiedział ciche „proszę" pojawiła się w nich jego ulubiona opiekunka, która jako jedyna nie karała go, gdy wokół niego działy się dziwne rzeczy oraz mówiła do niego po imieniu, a nie tak jak inni opiekunowie, którzy nazywali go „dziwak" bądź „odmieniec".

Pani Beata również czasem przynosiła owemu chłopcu słodycze, a na urodziny lub mikołajki jakąś zabawkę, podczas gdy inni opiekunowie twierdziły, że tacy dziwacy jak on na takie rzeczy nie zasługuje.

- Harry kochanie, masz gości. - poinformowała Harry'ego Pani Beata, która wpuściła od razu do jego pokoju małżeństwo, które widział przez okno. - Ja Państwa z Harrym pozostawię teraz, abyście mogli sobie z nim spokojnie porozmawiać, w razie jakichkolwiek problemów będę w sali obok. - powiedziała jeszcze i wyszła, zamykając za sobą drzwi.

- Dzień Dobry Harry. - przywitał się z nim mężczyzna o czarnych lekko falowanych włosach do ramion.

- Dzień Dobry proszę Pana, proszę Pani. - odpowiedział niepewnie chłopiec.

- To twój pokój, Harry? -zapytała kobieta najwyraźniej chcąca zacząć jakoś rozmowę z chłopcem.

- Tak, proszę Pani. - odpowiedział grzecznie Harry. - To Pan zabrał stąd Lily? - zapytał jeszcze od razu.

- Tak Harry, to byłem ja. - odpowiedział mężczyzna.

- Nic jej nie jest? - zapytał jeszcze Harry.

- Wszystko u niej dobrze, tęskni za tobą. Wiesz, to Ona nam o tobie opowiedziała. - odpowiedziała mu tym razem kobieta o kasztanowych włosach.

- Ja też za nią tęsknię. - powiedział smutno Harry, spuszczając wzrok na swoje kolana. - Tylko ona chciała się ze mną bawić, gdy inne dzieci mnie nigdy nie lubiły, bo wokół mnie dzieją się dziwne rzeczy. - dodał jeszcze i umilkł, zdając sobie sprawę z tego, co właśnie powiedział.

- A chciałbyś zamieszkać z nami i Lily? - zapytała się go kobieta.

- A mógłbym? - zapytał szybko Harry, podnosząc na kobietę swoje duże zielone i błyszczące z nadzieją oczy.

- Oczywiście Harry. - odpowiedział z uśmiechem mężczyzna.

- Skoro tak, to ja chcę. - rzekł wesoło chłopiec.

- To ty spakuj swoje rzeczy, a my pójdziemy porozmawiać z opiekunką. - powiedział mężczyzna.

- Poradzisz sobie sam Harry? - zapytała jeszcze kobieta.

- Tak, proszę Pani. - odpowiedział grzecznie.

- Zaraz po ciebie wrócimy. - powiedział mężczyzna i wraz z kobietą wyszli z pokoju.

Harry od razu podszedł do szafy i wyjął z niej niedużą podniszczoną starą torbę, do której spakował swój skromniutki dorobek, który składał się z kilku sztuk ubrań, starego kocyka, w którym był zawinięty, gdy został podrzucony pod sierocińcem oraz pluszowego misia i zabawkowego czerwonego samochodu.

Pół godziny później, gdy spakowany Harry siedział i czekał na swoim łóżku, do pokoju wróciło małżeństwo.

- To jak Harry, jesteś już gotowy? - zapytał mężczyzna, patrząc na chłopca.

- Tak proszę Pana. - odpowiedział Harry.

- Daj Harry, pomogę ci z bagażem. - powiedział mężczyzna, biorąc od Harry'ego torbę, podczas gdy kobieta złapała chłopca za rękę i razem ruszyli w stronę drzwi wyjściowych z budynku sierocińca.


^^^^^^^^^^^^^^

Witajcie, ruszam z kolejnym swoim ff ze świata Harry'ego Pottera. 

Mam nadzieję, że wena mnie nie zawiedzie i rozdziały będą w miarę regularnie dodawane. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro