Rozdział dwudziestypierwszy

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

POV Remus

- Długo masz jeszcze zamiar tak się boczyć na Harry'ego? - zapytałem Syriusza, który od blisko miesiąca nie chciał kontaktować się z Harrym czy też o nim rozmawiać. 

- Naprawdę o to pytasz Remmusie? On nie chce, abyśmy szukali Jamesa i Lily. 

- Wiem. Byłem przy tej rozmowie. Ale nie możesz ich za to winić. Oni w tym roku pokończyli po trzynaście lat. Niedawno minęło dwanaście lat od wydarzeń w Dolinie Godryka. 

- I twoim zdaniem Lunatyku, oznacza to, że mam o nich zapomnieć?! Tu chodzi o naszych przyjaciół. 

- Nie musisz od razu całkowicie zaprzestawać poszukiwań. Tego nigdy nie będę wymagał od ciebie. - odpowiedziałem, starając się ostrożnie dobierać słowa. - Ale po wyciągnięciu cię z Azkabanu, obiecałeś Harry'emu, że będzie mógł zawsze na ciebie liczyć. A przez poszukiwania, co chwile odwoływałeś spotkania z nim. A odkąd wraz z Ivy poinformowali nas, że nie chcą, by ich dalej szukać, przestałeś z nimi w ogóle rozmawiać. 

- Ivy to ma najmniej do powiedzenia. 

- O co ci teraz chodzi? Ivy to tak samo córka Jamesa i Lily jak Harry jest ich synem. 

- To już nie pamiętasz, jak to było z nią naprawdę? 

- Cicho bądź. - powiedziałem, gdyż swoim wrażliwszym przez likantropię słuchem, usłyszałem, że ktoś się zbliża. 

- Najpierw chcesz, żebym do ciebie przyszedł. Robisz mi wyrzuty, a jak chcę się wypowiedzieć, to każesz mi być cicho? Nie pamiętasz, jak to James z Lily sami zadecydowali, że pozbędą się Ivy czy raczej Raven? Że oni po prostu jej nie chcieli?! 

- ZAMKNIJ SIĘ! - wrzasnąłem na niego, gdyż jak już się rozpędzi ciężko mu przerwać. A ja już przez wyczulony węch wiedziałem, że osobą zbliżającą się do mojego domu jest właśnie Ivy. 
Obawiałem się, że przez podniesiony głos Syriusza mogła usłyszeć, to co o niej powiedział. W dodatku, jeśli mnie węch nie myli, szła ze z nią jej przyjaciółka Serena. 

Syriusz już miał coś powiedzieć, gdy rozległo się pukanie do drzwi. 

- Cześć - przywitała się ze mną Ivy. Jej przyjaciółka stała przy furtce. 

- Dzień dobry. - krzyknęła tylko Serena. 

- Cześć. Wejdźcie. - odpowiedziałem i przesunąłem się, robiąc przejście w drzwiach. 

- Ja tylko na chwilę. Obiecałam Serenie, że pouczymy się razem na jutrzejszy test z numerologii. Przyniosłam Ci eliksiry od Zuzy i list od Harry'ego. - odpowiedziała, podając mi tylko wspomniane rzeczy. 

- Dziękuję. Przekaż Zuzie, że dam jej znać jak będą mi się kończył. A Regulusowi, że jeśli nic mi nie wypadnie, przyjdę w sobotę. 

- Jasne. Cześć. - odpowiedziała i nim się oddaliła, zerknęła na coś w korytarzu.

 Gdy się odwróciłem, by zobaczyć co mogła zobaczyć, ujrzałem stojącego tam Syriusza z szeroko otwartymi oczami i kręcącego głową. Chyba właśnie do niego dotarło, że zarówno Ivy, jak i jej przyjaciółka usłyszały, co powiedział o tym, dlaczego trafiła do domu dziecka. I jednocześnie utwierdziła się w tym, co sądziła już wcześniej, że po prostu James i Lily jej zwyczajnie nie chcieli.

Prawda była taka, że James i Lily nie chcieli dowiadywać się, czy będą mieli syna, czy córkę. Jak tylko dowiedzieli się, że Lily jest w ciąży, uznali, że nie potrzebują więcej informacji. 
James upierał się, że na pewno będzie syn, gdyż w jego rodzinie od lat rodzili się sami chłopcy. A jak Lily zasugerowała, że może to być również ciąża bliźniacza, gdyż w jej rodzinie trafiała się, w co drugim pokoleniu, stwierdził, że jego pierwszym dzieckiem będzie syn.

Nigdy do końca nie dowiedziałem się, dlaczego było dla niego to tak ważne. Ale jak okazało się, że pierwsza urodziła się Ivy, czy jak Syriusz wspomniał Raven, jak dali jej na imię, uznał, że za nic nikt nie może się dowiedzieć, że jego córka jest starsza od syna o dziesięć minut. 

Przez pierwsze dwa miesiące wszystko wydawało się w porządku. Do czasu, gdy nie zdał sobie sprawy, że jak dzieci podrosną, wyjdzie w dokumentach na jaw, że pierwsza urodziła się córka. 
Wtedy po długich namowach, przekonał w jakiś sposób, że nie mogą zachować Ivy i muszą się jej pozbyć. Jak się po jakimś czasie tylko ja i Syriusz i Dumbledore wiedzieliśmy, że Lily była w ciąży bliźniaczej, więc nikt nie wiedział się, że Harry ma siostrę. A oficjalnie potwierdzili narodziny syna. Niedługo później pojawiła się przepowiednia. Ja sam dostawałem coraz mniej informacji, czy to od nich czy to z zakonu, czy od moich przyjaciół, gdyż podejrzewali mnie o współpracę ze śmierciożercami. 

Jakiś czas później, Dumbledore wezwał mnie do siebie, gdzie podczas tego spotkania wymazał, czy jak planował, zablokował mi wspomnienia dotyczące Ivy. A ja coraz bardziej byłem odsuwany zarówno od Jamesa i Lily czy Harry'ego, jak i wszystkiego innego. Wysyłany bywałem na bezsensowne niby misje dla Zakonu, które i tak nic nie wnosiły, a ja nie mogłem przekazywać istotnych informacji. Czasem dla niepoznaki dostałem coś konkretnego. Najczęściej jednak były to rozmowy z wilkołakami, gdyż jak sądzili, tylko ja mogę się tym zająć. 

Gdy Ivy zniknęła mi z oczu za rogiem ulicy, wróciłem do domu, gdzie w salonie siedział roztrzęsiony Syriusz. Wiedziałem, że teraz przemyśli swoje zachowanie, nie tylko dzisiejsze, ale i to jak traktował w ostatnim czasie Ivy i Harry'ego. Zwłaszcza to jak traktował Harry'ego. 

POV Ivy

- W porządku? - zapytała się mnie Serena. Wiedziałam, że nawiązuje do tego co usłyszałyśmy, gdy zbliżałyśmy się do domu Lunatyka. Dobrze, że w domu obok nikt nie mieszka, a o tej porze nikogo nie było w pobliżu. 

- Wszystko dobrze. W końcu już od dawna uważałam, że oni mnie nie chcieli. 

- Przykro mi, że coś takiego cię spotkało. Niby mi opowiadałaś, ale nie sądziłam, że faktycznie może być to prawda.

- No cóż. Przynajmniej wiemy, że dali mi na imię Raven. 

- Nie pasowałoby do ciebie. Imię Raven kojarzy mi się bardziej z kimś, kto lubi czarny lub ma czarne włosy. Nie wiem dlaczego. 

- Dzięki Merlinowi nie muszę nosić tego imienia. - odpowiedziałam, szturchając przyjaciółkę ramieniem, przez co prawie wpadła w żywopłot rosnący przy ogródku starszej pani, która mieszka w mijanym właśnie przez nas domu. 

- Masz zamiar powiedzieć Harry'emu o tym czego się dowiedziałaś? 

- Nie wiem. Na początek chyba będę wolała porozmawiać o tym z Remusem. Dopiero później podejmę decyzję co z tym zrobię. 

- Ale serio? Test z numerologii? Przecież lekcje numerologii w naszej szkole są tylko w poniedziałki a dziś środa. 

- To było pierwsze co przyszło mi do głowy. I myślę, że Remus zrozumie dlaczego tak powiedziałam. Domyśl się, że nie chciałam teraz widzieć się z Syriuszem. 

- Najbliższe święta, nie będą chyba dla was wszystkich zbyt łatwe. 

- Zdecydowanie nie będą. Zwłaszcza, że zostało do nich jedynie trzy tygodnie. 









Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro