Rozdział piętnasty

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Mija właśnie początek kwietnia. Na początku stycznia Zuza urodziła nasze dzieci. I, pomimo że mają obecnie po trzy miesiące, ja wciąż mam wrażenie, że to minęło jedynie kilka dni, odkąd do nas dołączyli.
Początkowo, Harry i Lily dość niepewnie do nich podchodzili. Jakby obawiając się, że teraz, już nie będą nam potrzebni, bo mamy własne dzieci. Na szczęście trwało to dość krótko i obecnie codziennie pytają, kiedy będą mogli się z nimi pobawić.
Syriusz z Remusem odwiedzali nas dość często. A raczej Remus. Syriusz praktycznie z nami zamieszkał. Lily zdążyła się do niego przekonać, więc razem z Fabianem i Harrym robią często mu dowcipy.
Dziś, gdy wróciłem ze spotkania podziemia, spotkałem w salonie Syriusza, który siedział przed kominkiem z niezbyt zadowoloną miną. Możliwe, że było to spowodowane tym, że akurat miał zielone włosy oraz narysowanego na czole kwiatka. Ale również mogę się mylić i powód mógł być zdecydowanie inny, niż przypuszczam.

- Nie wiedziałem, że masz w planach na dziś wizytę u fryzjera i farbowanie włosów. - zażartowałem. Na co Syriusz posłał mi piorunujące spojrzenie.

- A ja nie wiedziałem, że masz poczucie humoru. - odpowiedział mi tylko, patrząc na mnie przez chwilę, by powrócić wzrokiem na kominek.

- To, kto tak cię urządził? - celowo unikając kwestii poczucia u mnie humoru. Wolałem nie poruszać tego tematu. Co Syriusz o mnie wie a czego nie. Mogłoby to spowodować kłótnię między nami, której nie chciałem. Dopiero co odzyskałem brata i nie chciałbym stracić go ponownie.

- Lily z Harrym przy współpracy z Fabianem. Dokładniej, to on im tylko powiedział, co mają zrobić. A ja, póki co nie mogę się tego pozbyć.

- Oj tam, będziesz się zaraz tego pozbywał. Do twarzy ci w zielonym. - powiedziałem, po czym musiałem zrobić unik, gdyż Syriusz rzucił, w moją stronę poduszką, która jeszcze chwilę wcześniej leżała spokojnie na kanapie.

- Myślisz, że uda nam się? Odnaleźć Jamesa i Lily. - zapytał się mnie Syriusz po kilku minutach ciszy.

- Ciężko stwierdzić. Do tej pory sądziliśmy, że będą w którymś z ich domów, które sprawdziliśmy do tej pory.

- Tylko że póki co większość, o tych, o których wiemy, została już sprawdzona. A w żadnym z nich nie było żadnego śladu, aby ktoś tam w przeciągu ostatnich dwóch lat się pojawił. Oczywiście mówiąc tu o tych domach, pod które udało nam się podejść lub wejść do nich bezpośrednio. 

- Wiem Syriuszu. Jednak musimy mieć nadzieję, że w jednym z pięciu jakie pozostały do sprawdzenia się oni odnajdą. Lub chociażby jakiś ślad, który da nam pewność, że żyją.

- Bierzesz pod uwagę, że mimo informacji z księgi, którą sprawdzaliśmy wielokrotnie, mogą jednak nie żyć?

- Chcemy czy nie, trzeba brać i taką wersję pod uwagę. Masz przykład ze mnie. Ja natrudziłem się, abym był przez nią uznany za zmarłego. Oczywiście dla osób, które nie znają odpowiedniego hasła. A sam wiesz, je poznało tylko kilka osób z rodu Blacków.

- Wiem, nawet mnie ono nie zostało podane. Oczywiście do czasu, aż ty tego nie zrobiłeś. Kto z naszego rodu jeszcze go zna oprócz nas dwóch i Zuzy?

- Powinna znać je również Andromeda, która poznała, je na rok przed wydziedziczeniem oraz Narcyza. Sama Narcyza raczej nie powiedziała o nim Lucjuszowi. Nigdy nie była na tyle głupia, abyśmy musieli o to się martwić. W końcu jakby mu powiedziała, to Voldemort by już dawno o mnie wiedział.

- Więc trzeba mieć nadzieję, że Narcyza nic mu o tym nie powie i jemu nie przyjdzie do głowy, by to sprawdzić. Przynajmniej nie musimy się o to raczej martwić, dopóki nie dostanie powodów, by cokolwiek sprawdzać.

- Malfoy jakby był na tyle inteligentny, by cokolwiek sprawdzać, to sprawdziłby, z jakiego rodu pochodzi Voldemort i szybko przekonał się, że nie jest takiej czystej krwi, jak o sobie mówi.

- Cieszę się, że udało ci się uwolnić od wpływu rodziców, Voldemorta i ogólnie czarnej magii. Mam nadzieję, że kiedyś powiesz mi co, przeważyło nad twoją decyzją.

- Kiedyś może będę mógł ci powiedzieć o jednym z ważnych powodów. O innych już ci opowiadałem.

- Żałuję, że nie mogłem cię uchronić przed przyjęciem mrocznego znaku. Byłem idiotą, że nie chciałem z tobą rozmawiać, gdy byliśmy w szkole, a Ty kilkakrotnie próbowałeś ze mną porozmawiać.

- Oboje wtedy popełniliśmy dużo błędów. Wina nie leży tylko po twojej stronie, więc przestań się tym zadręczać. Ważne jest to co tu i teraz.

- A jeśli chodzi o tu i teraz. Gdzie Zuza, bliźnięta oraz Lily i Harry

- Jak bliźnięta pozasypiały, poszła się też położyć. A Lily i Harry poszli z Fabianem na plac zabaw. Fabian uznał, że w ten sposób Zuza będzie mogła spokojnie spać. A poszli niedługo przed twoim przyjściem, więc musieliście się minąć. Ja zostałem, byś nie wpadł w panikę, gdy zastaniesz ciszę i prawie pusty dom.

- To i tak dziwne, że nie poszedłeś z nimi na ten plac zabaw. W końcu z ciebie jest takie przerośnięte dziecko. Wzrostem i wiekiem jesteś dorosły, ale umysł masz ośmiolatka.

- Dobrze, że ty dorosłeś braciszku. A teraz mi powiedz, jak mam przywrócić swój wygląd do normalności. Powinienem za godzinę pojawić się w Gringocie w sprawie jakichś skrytek. A nie chciałbym iść tam w zielonych włosach i tym kwiatkiem na czole.

- No wiesz co Syriuszu. Już ci mówiłem, że w zielonym ci do twarzy a masz już kilka tatuaży, więc co ci szkodzi mieć dodatkowo tak pięknego kwiatka na czole.

- Więc może namówię Lily, aby tobie na twarzy narysowała motylka? Wiesz takiego ładnego dużego i kolorowego.

- Dobra dobra, już idę po eliksir, który powinien to cofnąć. Tylko żadnych motylków na twarzy.

- Jeszcze zobaczymy, co powiesz, jak twoja córeczka podrośnie i będzie miała tak z trzy lub cztery lata. Może wtedy się przekonasz.

**************************************

Tak wiem, zabijecie mnie, że tak długo nie było rozdziału. Dlatego dziś daję taki, a nie inny. Troszkę może i nudny, ale chciałam również, by rozdziały były takie bardziej na luzie.
Co prawda ten miał być trochę dłuższy (ma ok. 1000 słów), lecz stwierdziłam, że zakończę go na tym etapie, niż jakbyście mieli czekać na niego dłużej.
Jeśli chodzi o imiona to jakiś plan na nie już niby mam. A przynajmniej miałam, lecz jeszcze nie do końca zostały wybrane. Ale myślę, że już w kolejnym rozdziale już ta kwestia się wyjaśni.
Przepraszam za błędy, ale dziś już ledwie na oczy widzę.

Do następnego (mam nadzieję, że będzie to szybciej, niż ostatnio) 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro