Rozdział 3

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- Witamy w Malfoy Manor brudna krwio. - Usłyszała szyderczy głos Lucjusza. Chelsea przełknęła ślinę. Starszy Malfoy brutalnie ją popchnął, żeby szła do przodu. Chealsea powstrzymając łzy napływające do oczu, ruszyła dalej.

- Chodź ze mną.

Lucjusz zaprowadził ją do małego pokoju, z łóżkiem, szafą i... W sumie tyle. No, tak. Mogła się domyślić, że dla niej będzie zarezerwowane najmniejsze pomieszczenie w domu.

- Tu masz swój pokój. Rozgość się. - Powiedział Lucjusz i wyszedł zatrzaskując za sobą drzwi.

Chelsea wzruszając ramionami i przeklinając swój los, poszła się rozpakować. Gdy otworzyła szafę, ze zdziwieniem zauważyła, że wszystkie jej rzeczy z domu się tam znajdują.

~~~

- Złaź na dół, natychmiast.

Chelsea wstała z łóżka i zeszła do salonu. Usiadła na krześle przed Lucjuszem.

- Skoro tu już jesteś. Musimy sobie wyjaśnić parę ważnych kwestii. Po pierwsze, masz nie dotykać niczego bez mojego pozwolenia. Po drugie, masz robić wszystko co powiem nawet jeśli będzie to oznaczało ból i łzy.

Chelsea zadrżała ze strachu. Lucjusz uśmiechnął się podle, gdy pomyślał w jakim kierunku mogą pójść jej myśli.

- Po trzecie, masz się zwracać do mnie z szacunkiem.

- Ty nie zasługujesz na szacunek Malfoy. - Wyszeptała.

Lucjusz gwałtownie podniósł się z krzesła, znalazł się przy niej dociskając jej ręce do podłokietników i przybliżył swoją twarz do twarzy dziewczyny.

- Nie myśl sobie, że ja ogłuchłem na starość i, że tego nie słyszałem. Wręcz przeciwnie. Mogę Cię tylko ostrzec, że następnym razem, nie będzie tak miło. - Wyszeptał, po czym delikatnie przejechał swoją ręką po boku Chelsea, która dopiero teraz uświadomiła sobie co dokładnie zrobiła. Zawiesiła ze strachem głowę, po czym zadrżała.

- Przepraszam panie Malfoy.

Lucjusz uśmiechnął się i złapał w dwa palce jej podbródek i uniósł go tak by spojrzała prosto w jego oczy.

- Widzisz? Jak chcesz to potrafisz. - Jednym palcem pogłaskał jej szczękę.

"- On wie. On wie, że ja się go boję. Dlatego to robi " - Pomyślała przerażona.

Lucjusz dostrzegł, że chyba zaraz zemdleje ze strachu, dlatego wstał i wrócił na swoje miejsce.

- Mam na nadzieję, że to będzie dla Ciebie nauczka. - Oznajmił obojętnym tonem.

~~~

Chelsea spacerowała po ogrodzie wokół dworu. Lucjusz rozkazał, że by wychodziła tylko do ogrodu. W inne miejsca mogła iść wtedy, gdy Lucjusz sam, albo z jego synem będą gdzieś wychodzić. Wpatrywała się w gwiazdy nocnego nieba i zastanawiała się dlaczego akurat ją to spotkało. Zastanawiała się czy jej rodzice tam są i czy patrzą na nią. Jeśli by tu byli z pewnością nie pozwolili by na takie traktowanie ich córki. Na obiad dostawała mniej połowę tego co jedli. Z Lucjuszem w ogóle nie rozmawiała. Z Draco zamieniła kilka zdań, ale to zazwyczaj były obelgi skierowane w jej stronę ze strony tego pierwszego i przepraszanie za jej istnienie ze strony Chelsea.

- Szlamo! - Podskoczyła słysząc głośny głos Draco. - Ojciec chce Cię widzieć w   salonie.

Chelsea westchnęła ze zrezygnowaniem.

- Przekaż mu, że pójdę.

~~~

- Chciał mnie pan widzieć, panie Malfoy.

Lucjusz spojrzał na nią spod czytanej książki i skinął głową. Odłożył książkę na półkę i usiadł z powrotem na krześle. Wskazał dłonią krzesło na przeciwko nie go. Posłusznie na nim usiadła.

- Posłuchaj. Z tego co wiem, to jesteś na ostatnim roku w Hogwarcie.

Chelsea kiwnęła głową.

- Tak, proszę pana.

- Świetnie. Znasz Harrego Pottera i jego dwójkę przyjaciół Hermionę Granger i Ronalda Weasleya? - Zapytał.

Chelsea ponownie kiwnęła głową, nie rozumiejąc jaki cel ma ta rozmowa.

- Otóż. Chciałbym, żebyś ich szpiegowała. Draco też to robi, ale nie może cały czas. Więc, chcę, abyś ty to robiła za niego kiedy on nie będzie mógł.

Chelsea przez moment stała nieruchomo, nie mogąc wydusić słowa.

- Ale... Ja mam ich szpiegować...? To jest złe... Ja nie mogę...

Lucjusz ponownie wstał z krzesła a ona zamarła.

- " Znowu się zaczyna " - Pomyślała.

Lucjusz podszedł do niej j delikatnie dotknął ramieniami jej barków.

- Ależ kochanie... Wiem, że możesz.

Zaczął delikatnie pocierać jej skórę, zaczynając od twarzy kończy na ramionach. Z jakiegoś powodu Chelsea o wiele szybciej się zgadzała na to co chciał, gdy ją w ten sposób zmuszał.

- D... Dobrze... Panie Malfoy.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro