{10}

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Była wściekła. Gdy tylko stamtąd wybiegała zorientowała się, jak bardzo wściekła na niego była. Co on sobie wyobrażał? Nie miał prawa tak do niej mówić! Ona nie zrobiła nic! To nie jej wina, że mu się podoba!

Luke czuł, że przesadził. To, że on ma z nią problem, nie znaczy, że ona ma problem z nią. Zachował się, jak ostatni kretyn, rzucając się na nią.

Oboje byli tak strasznie zdezorientowani. Nie rozumieli, dlaczego siebie pragną, a jednocześnie siebie nie chcą. Pozostawały im resztki rozumu, ale były mało przydatne, gdy zbliżali się do siebie.

Gemma potrzebowała papierosa, Luke potrzebował gitary.

A może potrzebowali siebie?

Nie, oboje wiedzieli, że to doprowadzi do wybuchu. To zniszczyłoby nie tylko ich, ale także wszystkich w ich najbliższym otoczeniu.

Gemma postanowiła spotkać się z Grace. One dwie też były zupełnie różne od siebie. Jednak to była jedyna osoba, której Gemma ufała. Siedziały na balkonie u Grace i Caluma w mieszkaniu.  Gemma paliła, a Grace piła tanie wino, które jej przyjaciółka przyniosła ze sobą.

– Myślałaś kiedyś, jakby to było, gdybyś nie zakochała się w Calumie?

– Co to za dziwne pytanie, Gemma? – Gemma i Grace rozmawiały o wszystkim. Jednak czasem Gemma zbyt bała się zapytać dosłownie, co ma na myśli. Laura to była jej przyjaciółka, była dziewczyną przyjaciela jej chłopaka, nie mogła jej powiedzieć.

– Czy to Calum sprawia, że tak dużo się uśmiechasz? Czy, co jest powodem tego, że jesteś po prostu szczęśliwa? Myślę, że ostatni raz byłam szczęśliwa, gdy jeszcze tata żył i spędzaliśmy godziny nad wodą z naszym kochanym psem.. – Gemma musi otrzeć łzę – Czy miłość by sprawiała, że to by było prostsze?

– Miłość sama cię znajduje, ale czasem też tworzy pustkę.

– Nie chcę być sama całe życie, Grace – Gemma wyciąga nogi przed siebie, próbuje udać obojętność – Ale to tak strasznie boli, gdy ktoś odchodzi.

– Znajdziesz swojego chłopca z marzeń, Gemma.

– A co jeśli, on nie będzie tylko moim chłopcem z marzeń? – nie była pewna, czy miała na myśli Luke'a. Im dłużej go znała, tym bardziej wydawał jej się nie w jej typie – Nieważne, muszę lecieć, umówiłam się na randkę – porusza sugestywnie brwiami – To będzie długa noc – i kolejny przypadkowy chłopak na liście.

– Tylko się zabezpieczaj – Grace klepie ją w tyłek.

– Cześć, dziewczyny – Calum wchodzi na balkon. Całuje Grace w czoło. Gemma mimowolnie się uśmiecha, to jest ta bliskość, której każdy pragnie.

– Ja już lecę – Gemma nieco im zazdrościła. Mieli ten spokój, z którym można wiele zrobić. Zaufanie jest czymś, o czym ona marzyła. Jednak to nie było dla niej takie proste.

Następnego dnia jej partner na wczorajszą noc zmył się jeszcze przed świtem. Sama zjadła śniadanie, sama wzięła kąpiel, wszystko zawsze robiła sama. A potem po prostu ruszyła na zajęcia. Codzienna rutyna tak naprawdę ją ratowała. Dzisiaj zaczynała od zajęć z Luke'm. Wchodząc na sale nawet się nie zawahała, wybrała zupełnie inne miejsce, dając mu znać, że nie chce mieć z nim nic wspólnego.

Gdy Luke wszedł na sale od razu zaczął szukać Gemmy. Gdy nie znalazł jej w ich stałym miejscu, a gdzieś indziej.. nie był zdziwiony, ale był zły. Nie wiedział już tylko na kogo.

Usiadł obok niej.

Gemma przesiadła się na miejsce obok, on przysunął się do niej. Powtórzyła to, a on ponownie się przysunął. Zrobili to kilka razy, póki ona nie siedziała pod ścianą, a on siedział, jak najbliżej mnie.

– Będę krzyczeć, że mnie molestujesz. Chociaż nikt mi nie uwierzy, prawda? Nie odpowiadaj, gówno mnie to obchodzi. Trzymaj się ode mnie z daleka. Jesteś zwykłą cipą.

– Jak mnie właśnie nazwałaś?

Gemma obraca się do niego, żeby spojrzeć mu w oczy.

– Jesteś cipą. Przeliterować ci to? – jest wściekła i póki go nie zobaczyła, nie zdawała sobie sprawy, jak bardzo.

– Dlaczego? Bo jestem wierny?

– Po prostu, myślę, że jesteś cholerną cipą. Co ta dziewczyna w tobie widzi? W ogóle nie jesteś męski. Jesteś nijaki, banalny, słodki, ale nie męski – patrzy mu w oczy i pochyla się do niego – Cipka – bawi się nim, bo na to zasłużył. Przynajmniej ona tak sądzi.

– Zamknij się.

– Och, znasz takie słowa? Spróbuj użyć ich do swojej dziewczyny.  To co mi powiedziałeś było cholernie paskudne, a ja nie zrobiłam nic więcej, niż robisz ty. Dlaczego to ja mam być tą złą tutaj? Pierdol się. Chociaż może nie, bo zaraz uznasz to za napaść seksualną, chłopczyku.

Wtedy zrobiła coś, co mogło się okazać zapalnikiem. Nie była pewna. Poklepała go po policzku. To wyszło samo z siebie. Wyciągnęła rękę i go dotknęła.

– Masz ładne usta – kpi z niego, nabijając się z jego uwielbienia do jej piegów. Nie jest pewna, czy on to rozumie.

Luke mniej lub bardziej świadomie chce ją ugryźć palec, ale wtedy ona roześmiana zabiera dłoń.

On znowu jest wściekły.

Ona czuje, że wygrała.

A wtedy on ją zaskakuje i w sali pełnej ludzi rzuca się na nią. No dobrze, może to przesada. Pcha się na nią, mocno, jest, aż zaskoczona, gdy jej policzek spotyka ścianę obok niej.

– Chcesz poczuć te usta na swoich, prawda? Chcesz wiedzieć, jak smakują i czy idealnie pasują do twoich. Zgadnij, co? To się nie wydarzy.

Puszcza ją.

Ludzie w sali się na nich gapią. Profesor się na nich gapi. Luke zaczyna rumienić się ze wstydu, Gemma się uśmiecha.

Myślę, że teraz oboje byli już pewni, że są, co raz bliżej przekroczenia linii.

Tym razem to Gemma znajduje karteczkę w torbie.

Przepraszam za wczoraj.
Za dzisiaj też.
Nie jestem tym kim myślisz, że jestem.

Zdecydowanie dalej miała go za cipkę. Jedno rozbicie o ścianę nic nie znaczy.

Luke nie uważał się za cipkę. Czuł, że jest zdolny do wielu rzeczy, chciał wielu rzeczy. Jednak nie wszystko wydawało mu się właściwe. Dlatego właśnie ją przeprosił. Dlatego nie chciał jej skrzywdzić. Czuł się źle ze sobą.

A po prawej stronie szyi ma dwadzieścia piegów.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro