{31}

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Miała pomysł, ale nie mogła, ale chyba też nie chciała, wykonywać go sama. Żadne z nich nie przyznawało się do tego, ale to mieszkanie było ich azylem. W szczególności azylem Gemmy, którym ostatnio nie miała problemów się dzielić. Już wcześniej czuła, że to mieszkanie potrzebuje zmian.

Zawahała się.

Nigdy jeszcze tego nie zrobiła i nie chciała być tą dziewczyną, która słucha słów faceta, który zdradza dziewczynę i mówi, że zostawi ją dla niej. Wiedziała, że Luke nigdy tego nie powiedział, ale to nie zmieniało faktu, że mogła się tak zachowywać.

Dlatego wszystko w niej krzyczało, żeby nie wysyłała mu esemesa.

Nigdy nigdzie razem nie byli i musieliby pewnie pojechać do innego miasta, żeby przypadkiem nikt ich nie przyłapał.

Nie chciała nagle musieć uciekać.

To robiło się trudne także dla niej.

Postanowiła zrobić to inaczej, w końcu chodzili ze sobą na większość zajęć, więc mogła to rozegrać na luzie.

Luke już czekał. Chociaż to było za dużo powiedziane, po prostu przyszedł na zajęcia, a jego kochanka jeszcze się nie pojawiła.

Kochanka.

Miał kochankę.

Czasem sam w to nie wierzył. Nie był pewien czy takie rzeczy dzieją się naprawdę, a potem cóż, przydarzyło się to mu.

Gemma wpada do sali, ale zamiast usiąść staje nad nim.

- Proste pytanie, na które odpowiedz to tak lub nie.

- Słucham?

- Muszę wybrać się na zakupy do mieszkania. Jedziesz ze mną?

- No nie wiem.

- Luke - Gemma kręci w irytacji głową.

- Po co jedziesz?

- To ja tu zadaję pytania - próbuje zachować poważną minę - Pomoże jeśli powiem, że jadę do innego miasta?

Nie musiałaby, gdyby robiła to sama, ale on nie musiał o tym wiedzieć.

Nie powiedział nic więcej, po prostu się spakował, a po chwili byli już w jej samochodzie. Luke siedział na miejscu kierowcy, bo po prostu się tam wepchnął.

- Wyjmiesz coś z mojego plecaka?

- Co to takiego?

Luke od jakiegoś czasu nosił przy sobie kamerę. W ten sposób nic mu nie umykało, a raczej nie umykała mu Gemma. Tylko wszystko potem tracił, bo ona bardzo pilnowała, żeby zgrywał to na jej komputer.

- No już - Gemma sięga na tylne siedzenie, a Luke nie odrywając oczu od drogi, gryzie ją w tyłek.

- Luke!

- Zatrzymamy się w macdonaldzie - był bardzo zdeterminowany, żeby ją nakarmić i sprawić, że nieco przytyje. Potrzebowała tego.

- Kamera? Serio? Nagrywamy vloga z podróży? - tak naprawdę obojgu podobał się ten pomysł.

- Dokładnie tak. Co kupujemy?

- Trochę rzeczy do mieszkania. Pomyślałam, że może powinnam pomalować ściany. Chcesz pomóc? - był zaskoczony tą propozycją.

- Malowałem już kiedyś.

- Super, czyli masz wprawę - nie chciała pytać, co.

- Zajrzysz do przedniej kieszeni plecaka, Gemma?

- Uuu, masz ochotę na seks w samochodzie?

- Co? Jakim cudem w ten sposób to skojarzyłaś?

Macha mu prezerwatywami przed twarzą. To tu je ukrywa przed Laurą.

- Gemma, zajrzyj głębiej.

- Zazwyczaj mówią to, gdy chcą, żebym zrobiła im dobrze ręką pod stołem.

Luke mierzy ją wzrokiem, ale ona nie jest w stanie tego dostrzec, bo znowu wypina tyłek.

- Szybciej - daje jej klapsa.

- Nic tu nie ma! Tylko jakiś skrawek papieru!

- O to właśnie chodzi - miała ochotę przewrócić oczami. Właściwie, kto jej zabroni? - Możesz go dla mnie przeczytać?

- Jeśli to paragon za paczkę prezerwatyw, kopnę cię w jaja.

- Ty możesz, a ja nie?

Gemma siada na swoim miejscu i rozwija skrawek papieru. To paragon za bukiet kwiatów. Zdecydowanie ona go nie dostała.

- Przeczytaj, co jest napisane na drugiej stronie.

Gemma obraca paragon.

- Chciałem kupić ci kwiaty, ale wyglądasz mi na dziewczynę od paragonów.

Gemma wybucha śmiechem, na ten według niej kretyński żart.

- Jeśli uważasz, ze to jest romantyczne, to masz poważne problemy.

- To tylko taki żart. No już daj mi buziaka, za najlepszy żarcik na świecie.

- Myślisz, że dam ci za to buziaka? Z resztą czym do cholery jest buziak? Co ty masz w głowie, Hemmings?

Chciał odpowiedzieć, że ją, ale się powstrzymał.

- Dostałaś kiedyś kwiaty?

Teraz Gemma wybucha gorzkim śmiechem.

- Czasem zastanawiam się, co ty właściwie o mnie myślisz - i nienawidziła tego robić. Ten chłopak powinien być jej obojętny, a ona spędziła z nim cały weekend i.. po prostu się przywiązała.

- Dzisiaj ja będę stał przed obiektywem kamery - kładzie dłoń na jej kolanie, to gest dla par, nie dla zdradzających sukinsynów, nie tylko Luke nim był, Gemma także nazywała tak siebie.

- O nie, buzia nie będzie ci się zamykać. Nie cierpię, gdy się odzywasz.

- Włączaj kamerę, Gemma.

Gemma włącza kamerę i obraca go w jego stronę. Musi ukryć uśmiech, patrzeć na jego zadowoloną twarz.

- Jest taka dziewczyna, przez którą mogę nie zdać egzaminów, bo nie mogę przestać o niej myśleć, a teraz zamiast być na zajęciach jadę z nią po jakieś głupie zakupy - kręci głową z niedowierzaniem - Nigdy nie poznałem kogoś takiego, jak ona. Wszyscy powiedzą, że to okropne, właściwie, że to okropna dziewczyna, ale ja tego nie widzę, wiecie? Właściwie to nie wiem, co mogłoby być w niej okropnego. To ja ją uwiodłem. Tak, dobrze słyszeliście, ja dobry chłopak, uwiodłem dziewczynę, której nikt nie mógł uwieść. Jestem trochę dumny z siebie, że mam ją w swoim życiu, ale jednocześnie przerażony, bo ona jest początkiem zmian i konsekwencji - wyraz jego twarzy zmienia się - Nazwała mnie raz cipą, chociaż raz to za mało powiedziane. Myślę, że miała racje, bo cipa to nowy odpowiednik także tchórza.

Luke obraca głowę w kierunku Gemmy.

- Nie potrafię przeprosić za to, że tu jestem. Chciałbym ją właśnie pocałować, ale jak widzicie prowadzę, a ona nie jest chętna do całowania mnie pierwsza.

Gemma unosi jego dłoń ze swojego kolana i całuje.

- Kocham jej piegi - mówi rozmarzony - Nigdy na niczym się tak nie zafiksowałem, jak na jej piegach. Ma taki uroczy pieg na środku nosa, nie zrozumcie mnie źle kocham wszystkie jej piegi, ale ten jest nieco większy i mam ochotę jęczeć z bezsilności, gdy się nad czymś skupia i marszczy ten swój mały nosek. Cholera, jest taka słodka.

Znowu obraca się w jej stronę.

- Nie jest tylko słodka, jest też waleczna i czuję, jakby.. nie potrafię tego opisać, ale ona walczy i ja też w końcu zaczynam.

Całuje go we wnętrze dłoni.

- Jest niesamowita i jest moją pieguską.

Zatrzymuje samochód na poboczu, bo ma już dosyć gadania, a ma ochotę na coś innego. Odpina pas, odpina jej pas i pochyla się do niej.

- Żeby dojechać do sklepu trzeba jechać, a ty stoisz w miejscu.

- A żeby się całować nie trzeba gadać - bierze jej policzek w dłoń i pochyla się, żeby zassać jej dolną wargę. Gemma chce się od niego odsunąć, ale to po prostu powoduje, że on pochyla się bardziej.

Przygryza jej dolną wargę, ale Gemma jest trudną zawodniczką i to wcale nie robi na niej specjalnego wrażenia, nawet jeśli to jego usta. Właściwie to nie jest pewna, czy ma ochotę się całować.

- Mieliśmy jechać na zakupy - szepcze w jego usta.

- Potem dokończymy - całuje ją w policzek i znowu włącza się do ruchu.

Oboje stąpali po bardzo kruchym lodzie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro