18.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Peter

Był już wieczór, wszyscy byli po kolacji i zbliżała się 20.00. Siedziałem w pokoju, do którego szybkim krokiem wszedł Stark.

- Chodź. - zawołał mnie gestem dłoni wyglądając za drzwi

- Co? - podszedłem do mężczyzny chwytając jego dłoń.

- Idziemy. Jesteś w miarę normalnie ubrany?

- Jak widać...

Nauczyciel pociągnął mnie za rękę i szybko opuściliśmy hotel. Zwolniliśmy przy brzegu plaży.

- Dokąd ty mnie prowadzisz? - zapytałem nieco poirytowany zachowaniem starszego, nie byłem przyzwyczajony do wyciągania mnie spod ciepłego kocyka.

- Niespodzianka nie będzie czekała wiecznie na twój szanowny tyłek. - odpowiedział z uśmiechem i już wolniej szliśmy przy morzu.

Białe światło jasnego księżyca odbijało się od tafli wody. Zatrzymałem się na chwilę rozkoszując się tym widokiem.

Tony podszedł do mnie i uniósł mój podbródek tak, żebym popatrzył na niego.

- Pete... chciałbym żebyś wiedział jak bardzo mi na tobie zależy. Nie brzmi to dobrze z ust trzydziestolatka, ale mam nadzieję, że rozumiesz...

- Ja mam dziewiętnaście lat i jakoś nie przeszkadza mi twój wiek. Nie jesteś starym dziadem, jesteś dojrzałym, przystojnym mężczyzną, którego ciało sprawia, że czasem mam wieką ochotę na to, żebyć mnie zerżnął na najbliższym stoliku. - zaśmiałem się cicho i delikatnie musnąłem usta nauczyciela.

Szliśmy dalej, ciągle trzymając swoje dłonie. Czułem się w końcu kochany, doceniony. To było coś nowego, ale jednocześnie tak pięknego... Nigdy nie czułem takiej troski, a z Tony'm? To jest coś innego, kojącego...

Po parunastu minutach marszu mężczyzna zatrzymał się, a ja spojrzałem przed siebie zauważając niedużą restaurację. Przy barierce oddzielającej lokal od wody, na krześle siedziała kobieta grająca na skrzypcach dosyć spokojną melodię. Żółte, ciepłe światło sprawiało, że to miejsce było bardzo przytulne i romantyczne. Przy wejściu wisiały lampki a na zewnątrz stało pięć stolików, z których na trzech paliły się świeczki.

Weszliśmy do środka. Wnętrze było urządzone elegancko, ale nie zbyt bardzo nowocześnie. Postarano się żeby atmosfera z zewnątrz tego miejsca panowała także w środku. Stolików było może dziesięć, nie była to ogromna restauracja. Bardziej pokusiłbym się o stwierdzenie, że była... delikatna, cicha, romantyczna. Cudowne miejsce.

Tony wybrał jeden ze stolików zaraz przy oknie z widokiem na morze.

- Wow... - tyle dałem radę powiedzieć - tu jest pięknie.

- Cieszę się, że ci się podoba. - uśmiechnął się mężczyzna

Zacząłem przegladać menu. Potrawy były w rozsądnej, jednak dosyć dużej cenie jak na budżet ucznia i nauczyciela.

- Wybrałbym coś niedrogiego - zacząłem - może to dziwne coś.

Wskazałem na obrazek obok nazwy dania. Wyglądało na dosyć wymyślne i smaczne, na całe szczęście niedrogie.

- Jasne, zaraz poprosimy kelnera. Chcemy wino?

- Czemu nie, ja bardzo chętnie się napiję. - posłałem starszemu ciepły uśmiech i odłożyłem kartę na stół.

Kiedy zamówiliśmy jedzenie, między nami zapadła cisza. Nie do końca wiedziałem co powinienem powiedzieć. Pozbyłem się tego problemu kiedy rozmowę zaczął Tony.

- Słuchaj... - wetchnął cicho mężczyzna - Peter, zależy mi na twoim szczęściu. To co jest między nami... jest nietypowe, wiesz o tym prawda?

- Wiem Tony, ale zależy mi na tobie.

- Po prostu boję się młody... boję się, że za jakiś czas mogę ci się znudzić i mnie zostawisz...

To było nieapodziewane. Nie byłem zły, że tak myśli. Było mi po prostu przykro, szkoda mi się zrobiło tego człowieka.

- Coś się kiedyś wydarzyło? Ktoś cię zostawił? Dla kogoś innego?

Nauczyciel przytaknął spuszczając wzrok na stół. Musiałem coś zrobić, coś powiedzieć.

- Nie zamierzam cię odtrącać. Naprawdę musisz mi uwierzyć. Bez tego nie zajdziemy daleko. Musisz mi zaufać, proszę, zaufaj mi. Jeśli bez przerwy będziesz się bał, że odejdę to w końcu nie uda ci się pozbyć tego wrażenia i sam uwierzysz w to co mówi ci podświadomość. Spróbuj żyć chwilą i nie martwić się na zapas, nie zostawię cię... wiesz czemu?

Tony podniósł wzrok i spojrzał w moje oczy pełnym bólu i nadziei wzrokiem.

- Bo cię kocham. Nie czułem nic takiego od dawna. Nie chodzi o same motyle w brzuchu podczas patrzenia na ciebie. Chodzi o naszą relację. Nie jesteś kimś słabym, jesteś silny i musisz walczyć o szczęście. - na naszym stoliku wylądowały dania, które zamówiliśmy, a kelner nalał do kieliszków wino.

- Dziękuję Peter, nie jesteś zwykłym nastolatkiem, ale zdajesz sobie sprawę z wagi twoich słów?

- Tak, kocham cię. - popatrzyłem głęboko w oczy Starka i chwyciłem jego dłoń. Musiał poczuć, że mówię prawdę, że nie zamierzam go opuścić.

Kiedy zobaczyłem jego uśmiech poczułem ulgę. Naprawdę dzięki niemu poczułem coś prawdziwego, szczerego i mam nadzieję, że stałego. Nie mógłbym sobie wybaczyć gdyby cierpiał przeze mnie.

Wziąłem do rąk sztućce i zacząłem jeść. Atmosferą rozluźniła się, a rozmowa potoczyła się w całkiem innym kierunku.

- Dobrze wiesz, że zakonczenie tamtej części było chujowe. - zaśmiał się starszy

- Wiem, ale innego sobie nie wyobrażam i nie widzę sensu w robieniu kolejnego filmu. To wszystko powinno się skonczyć na ich związku i tyle.

Okazało się, że oglądaliśmy tę samą trylogię, która jednak powinna skończyć się po drugim filmie.

- Prawda, zepsuli ostatnią część. - powiedział Tony kończąc swoją porcję.

Upiłem łyk wina rozkoszując się jego gorzkawym smakiem. Spojrzałem na godzinę w telefonie. Była już 21.13.

- Późno już, powinniśmy wracać. - powiedziałem odsuwając od siebie talerz.

- Masz rację, tylko dopiję to cudo. - trzydziestolatek dokończył pić alkohol i wstał z krzesła wyciągając do mnie dłoń.

- Mogę pana prosić? - zpytał żartowbliwie chwytając moją rękę.

- Jasne, że tak. - podeszliśmy do lady i zapłaciliśmy za jedzenie następnie opuszczając lokal.

Tony pociągnął mnie za sobą nad brzeg wody.

Przystanęliśmy tam patrząc w księżyc.

- Było cudownie... - szepnąłem mocniej splatając palce z tymi nauczyciela - dziękuję.

- Za co? - Stark spojrzał na mnie pytająco

- Za wszystko. - uśmiechnąłem się ciepło i delikatnie pocałowałem usta Tony'ego.

Mężczyzna odwzajemnił pieszczotę, powoli muskając moje wargi swoimi. Poczułem, że położył swoje dłonie na mojej talii, a mój oddech zaczął przyspieszać. Odsunąłem swoją twarz od ust nauczyciela i popatrzyłem w jego oczy.

- Wracajmy... robi się chłodno.

***

Weszliśmy do hotelu i skierowaliśmy się w stronę naszego pokoju. Na szczęście nie natknęliśmy się po drodze na nikogo i bez problemów dotarliśmy do celu.

Stark zapalił światło w pokoju a ja praktycznie od razu wskoczyłem pod prysznic. Zdałem sobie sprawę z tego jak ten facet na mnie działa. Jego pociagające ciało aż prosiło się o mój dotyk, a ja tak bardzo chciałem móc sprawić mu przyjemność.

Kiedy skończyłem się myć założyłem czyste bokserki i wpakowałem się na łóżko.

- Teraz ty, nie chcę żebyś mi zapocił kocyk. - zaśmiałem się składając krótki pocałunek na czole starszego

- Jasne młody, już idę.

Tymczasem ja zgasiłem światło i usiadłem na krańcu łóżka wpatrzony w białą pełnię księżyca.

Kilka minut później nauczyciel wyszedł z łazienki i położył się na plecach obok mnie.

- O czym myślisz? - zapytał, a ja od razu odwróciłem się w jego stronę.

Bez słowa zawisnąłem nad mężczyzną patrząc głęboko w jego oczy.

- Tony... zróbmy to... teraz.


_____________________

Polsat

Wybaczcie za przerwę w takim momencie, ale nie mogłam się powstrzymać hehe, potrzymam was w niepewności.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro