2.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Peter

Moja ostatnia godzina lekcyjna to była matematyka. Byłem już całkiem zmęczony siedzeniem w tym mizernym budynku. Gdyby nie fakt, że matmy uczy nas Stark to pewnie bym się zerwał.

Wszedłem do klasy i ziewając zająłem swoje miejsce w ukochanym, ostatnim rzędzie. Tony przywitał się z nami i zaczął wprowadzać temat.

O dziwo, zacząłem rozumieć o czym on mówi. Pamiętajmy jednak o tym, że jestem z dziesięć rozdziałów do przodu.

Chciałem wybadać grunt na jakim stoję na jego lekcjach, więc byłem dosyć skupiony, co często się nie zdarza. Nauczyciel tłumaczył wszystko tak, że byłem w stanie się połapać co jest co. Nawet polubiłem jego styl uczenia i jego samego.

Od czasu do czasu rzucił jakimś humorystycznym komentarzem dla rozluźnienia atmosfery. Aż chciało się go słuchać.

Niestety wszystko się kiedyś kończy. Dzwonek. Aż mi się smutno zrobiło, że to już koniec oglądania jego przystojnej twarzy.

- Peter? - usłyszałem jak już miałem wychodzić z klasy.

Odwróciłem się i spojrzałem na Tony'ego pytającym wzrokiem.

- Podejdziesz na chwilę?

- Mhm, jasne!

Stanąłem przy jego biurku i popatrzyłem na niego.

- Słuchaj, co myślisz o tych dodatkowych zajęciach?

- Szczerze? To jest coś czego nam trzeba.

- Uff, dobrze, bo bałem się, że ludzie mnie znienawidzą za ten pomysł.

- Część napewno. - usmiechnąłem się do mężczyzny

Odwzajemnił gest i między nami zapadła niezręczna cisza. Poczułem się dziwnie. W sumie nawet odpowiadało mi jego towarzystwo. Fizycznie podobał mi się, nawet bardzo. Widać, że ćwiczył i dbał o siebie.

- Um, to wszystko? - zapytałem

- Tak, możesz już iść. - odpowiedział, jednak widziałem po jego oczach, że nie do końca tego chce.

A może za dużo sobie wyobrażam. Tak, jestem idiotą.

Wyszedłem z sali zamykając za sobą drzwi i z uśmiechem na twarzy zszedłem do szatni.

Tony

Gdy chłopak wyszedł poczułem ulgę. Nie żeby coś było z nim nie tak, bo nie było. Tylko ja zaczynam wariować. Gdy patrzyłem na niego czułem się jakby cieplej, lepiej. Był dosyć skryty i widać, że nie chwalił się nikomu swoim życiem. Taka tajemniczość w sumie jeszcze bardziej sprawia, że chcę go poznać.

Momentalnie odgoniłem od siebie te myśli i zająłem się chowaniem swoich rzeczy. Wyszedłem ze szkoły i wróciłem do domu.

W końcu mogłem odpocząć po tym jakże cudownym dniu. W końcu jutro znowu się z nim zobaczy na dodatkowych zajęciach.

***

W szkole jak zwykle panował gwar a szum mieszających się ze sobą rozmów sprawiał, że chciałem wyjść tak szybko jak tam wszedłem.

- Oh, cześć Tony! - przywitała się ze mną Mary, nauczycielka angielskiego.

Była widocznie zawstydzona. Czemu? Nie wiem, ale nie miałem na nią czasu. Musiałem przygotować się psychicznie do lekcji z tymi małymi demonami.

- Um, hej Mary, ja... muszę iść.

- Jasne, rozumiem, zgadamy się później?

- Mhm, mhm... - właściwie już jej nie słuchałem i szedłem przed siebie oby tylko uciec od niej jak najdalej.

Jakoś przeżyłem lekcje z młodszymi klasami kiedy wielkimi krokami nadchodziła godzina dodatkowej lekcji klasy maturalnej Parkera.

Dzwonek. Ten akurat był zbawienny.

Do sali weszło kilka osób, dosłownie siedem w tym oczywiście Peter z nijakim wyrazem twarzy. Nie potrafiłem odczytać z niej żadnych emocji. Był ich praktycznie pozbawiony.

Zacząłem mówić o temacie, który mi zaproponowali co chwilę zerkając w stronę nastolatka. Byłem dosyć zmieszany kiedy zdawałem sobie sprawę, że nasze oczy się spotykają i szczerze bałem się, że być może na moje policzki wkradł się jakiś delikatny rumieniec.

Starałem się nie pokazywać mojego małego zainteresowania tym dziewiętnastolatkiem, ale nie było to łatwe, szczególnie, że był dosyć... blisko.

Za wszelką cenę chciałem skupić się na tym co mówię i w pewnym stopniu mi się nawet udało, ale ze świadomością, że osoba o tak świetnej twarzy i ciele jest obok nie było tak łatwo.

Peter

On się ciągle na mnie patrzył, ale szczerze? Czułem się wyróżniony. Podobało mi się, że zwraca na mnie uwagę. Przynajmniej on. Kiedy tłumaczył zagadnienia, które ja rozumiałem mogłem bezkarnie wgapiać się w niego i skanować go wzrokiem.

Mógł czuć się trochę niekomfortowo, ale mi to nie przeszkadzało. Zlustrowałem go od góry do dołu i widząc jak próbuje nieudolnie schować swoją reakcję na to co robię. Mam nadzieję, że nikt tego nie zauważył. Raczej nie... oni są ślepi, chcą ogarnąć matmę.

Reszta lekcji minęła mi na obserwowaniu każdego jego ruchu i sprawianiu na jego twarzy widocznego zakłopotania. Odpowiadało mi to, mogłem poobserwować jak cholernie przystojny mężczyzna chyba jest zadowolony z tego, że na niego patrzę.

Dzwonek obwieścił koniec lekcji.

- Peter, czekaj! - usłyszałem za plecami.

Odwróciłem się i stałem tak wpatrzony w nauczyciela.

- Nie skupiałeś się ani trochę... - w jego głosie było słychać lekki smutek

- Skupiłem się na panu, a ten temat mam już dawno za sobą i go rozumiem. - posłałem mu krzepiący uśmiech

- Jeszcze jedno, czemu się tak na mnie... no wiesz, patrzyłeś?

- Lubię obserwować przystojnych mężczyzn. - po tych słowach szybko się ulotniłem i praktycznie biegiem opuściłem budynek szkoły.

Co ja sobie myślałem mówiąc te słowa. I-dio-ta. Po prostu idiotyzm. Chociaż może po tym nasze relacje się polepszą? Jest mała szansa, że to się stanie.

Szczerze to nie żałuję. Niech wie, co o nim sądzę, może uda mi się to jakoś wykorzystać.

Tony

Zatkało mnie. "Przystojnych mężczyzn". On właśnie mi powiedział w twarz, że jestem przystojny. Niby nie znamy się dwóch dni, a rok, bo kojarzę go z korytarzy jednak nigdy nie uczyłem tej klasy.

Są sympatyczni i dosyć szybko łapią, ale Peter? On jest kimś kogo naprawdę chciałbym poznać. Poznać bliżej i może nawet nie kończyć na relacji nauczyciel-uczeń. Chciałbym z nim gadać jak z normalnym kolegą, ale nie wiem czy powstrzymałbym się przed czymś więcej widząc tego chłopaka, a szczególnie sam na sam.

Wsiadłem do samochodu i udałem się w stronę mojego domu. On naprawdę zaczyna sprawiać, że wariuję. Strasznie namieszał mi w głowie i sam nie wiem co powinienem myśleć.

Nawet jeżeli chciałbym stworzyć z nim coś więcej, to muszę poczekać pół roku. Wtedy skończy szkołę i nie będzie to nielegalne. W ogóle to nawet nie ma prawa się udać! To, że chłopak uważa mnie za atrakcyjnego nie oznacza od razu, że chce ze mną randkować. Może po prostu chciał mi się jakoś przypodobać i to nie ma żadnego związku z rzeczywistością.

W sumie wolę myśleć, że naprawdę się mu podobam. To utrzyma mój dobry nastrój w akceptowalnej kondycji.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro