26. (bonus)

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Po genialnej decyzji jebania wszystkiego i kilkunastu nieodebranych od dyrekcji telefonów, Tony razem ze swoim partnerem pojechali nad jezioro znajdujące się około czterdziestu minut jazdy od miasta.

Jasne słońce i chłodny wiatr tylko bardziej potęgowały uczucie beztroski i atmosferę tego spontanicznego wypadu.

Kocyk rozłożyli niedaleko trzcin tak, aby jego połowa była w cieniu, a obaj położyli się na tej słonecznej stronie wtuleni w siebie podziwiając widok delikatnie falującej wody.

Śpiew ptaków był jakby wisienką na torcie w tamtej chwili spokoju i odcięcia od problemów. Może mieli przed sobą coś bardzo trudnego i w bliższej perspektywie mogłoby naprawdę zaburzyć ich poczucie zaufania i relację, którą do tej pory zbudowali, jednak wtedy liczyło się "teraz".

- Tony...

- Hm?

- Nie wiem czy to odpowiedni moment, ale chciałbym wiedzieć... Co zaszło między tobą, a kimś innym? Masz problemy z zaufaniem i po prostu chciałbym znać tę część twojego życia... - Peter mocniej ścisnął dłoń starszego próbując dodać mu otuchy.

Ten temat był ważny. Obaj to wiedzieli i nadszedł czas na powrót do tych trudniejszych sytuacji.

Z ust Starka uciekło ciche westchnienie. Brzmiało dosyć smutno, ale co się dziwić. Rozdrapywanie starych ran nie należy to przyjemnych, a szczególnie wtedy kiedy ciągną się za tobą cały czas.

- To było kilka lat temu. Byłem w związku z mężczyzną, którego poznałem jeszcze zanim przeprowadziłem się do Nowego Yorku. - starszy zaciął się na moment.

Nie był pewny żadnego słowa, które wypowiada, a nastolatek po prostu oparł głowę o ramię mężczyzny, chcąc aby ten kontynuował.

- Byliśmy razem 3 miesiące zanim zdecydowaliśmy się na zbliżenie... byłoi naprawdę dobrze i po wszystkim kiedy obudziłem się jego nie było. Zniknęły jego rzeczy, nie odezwał się do wieczora.
Próbowałem dzwonić, pisać, ale nie dostałem żadnej odpowiedzi. W końcu zaakceptowałem to, że po prostu chciał mnie zaliczyć i odejść. Wtedy wszystko stało się jasne. Już dużo wcześniej nalegał na stosunek, ale ja nie chciałem się jakoś bardzo spieszyć. Wyglądał wtedy na poirytowanego, ale wytrwał... a potem po prostu uciekł.

Parker nie wiedział co powiedzieć. Nic dziwnego, że Stark mu nie ufał. Bał się, że jako młody uczeń, nie zainteresuje się nim jako stałym partnerem.

- Mówił "kocham cię", ale teraz nie wiem czy jestem w stanie uwierzyć tym słowom. Mają dla mnie zbyt ogromne znaczenie.

- Wiem Tony... dziękuję, że mi to powiedziałeś. Chcę tylko żebyś wiedział, że ja naprawdę obdarzyłem cię niezwykłym uczuciem, które rośnie z każdym dniem, z każdym twoim dotykiem i spojrzeniem. Kocham cię Tony...
Na tej wycieczce wszystko działo się tak szybko i jeśli chcesz to możemy zwolnić, nie przeszkadza mi to. Chcę ciebie takim jakim jesteś.

Delikatny uśmiech na twarzy Petera potrafił zmiękczyć nawet Starka. Mężczyzna nie umiał się oprzeć wrażeniu, że chłopak mówi szczerze.

- Ja też ciebie kocham Pete, chciałbyś coś zjeść? Poprawić nam humory? Bo ten temat nie należał do tych przyjemnych... - nauczyciel podniósł się i sięgnął do plecaka po portfel

- Lody czy jakiś kebab? - zapytał młodszy

- Może jedno i drugie.

- Ja jestem zawsze chętny!

Tony poszedł do pobliskiej budki z lodami zostawiając Petera na kocyku przy wodzie.

Był spokojniejszy kiedy wyrzucił z siebie przeszłość, którą nastolatek zrozumiał i zaakceptował.

Kupił lody śmietankowe i z szerokim uśmiechem usiadł obok chłopaka podając mu rożek.

- Dzięki! - dziewiętnastolatek zatopił usta w smaku zimnego deseru.

- Spokojnie, bo się jeszcze zakrztusisz. - Stark zaśmiał się, a Parker wyłapujący podtekst w jego wypowiedzi zrobił się cały czerwony.

- Tonyyy!

- No co? Uroczo wyglądasz jak się zawstydzasz.

Chłopak pokręcił głową i lekko uderzył starszego w ramię kontynuując jedzenie.

- Wiesz, że nie możemy w nieskończoność uciekać prawda? - zaczął Stark - wyrzucą cię ze szkoły, a mnie zamkną w więzieniu... przepraszam, powinienem cię lepiej pilnować.

- Hej, spokojnie Tony - dłoń młodszego delikatnie pogłaskała policzek partnera. - nawet jeśli ten scenariusz się zrealizuje to będę z tobą. Zrobię wszystko, żeby cię usprawiedliwić okej?

- Peter... po prostu oni nas rozłączą. Na siłę.

- Nie. Obiecuję ci, że wszystko będzie dobrze i nie zamierzam cię opuszczać nawet w takiej sytuacji.

Parker skończył jedzenie i wtulił się mocno w tors mężczyzny siedzącego obok. Nie chciał aby Stark cierpiał przez jego głupotę i lekkomyślność. Czuł się odpowiedzialny za to co w sumie sam spowodował jednym, pijackim wybrykiem.

- Kocham cię Tony

- Ja ciebie też kocham Peter

- Musimy wracać... pora zmierzyć się z przyszłością - powiedział Parker wstając z miejsca

Stark westchnął cicho i pomógł chłopakowi zwinąć kocyk. Chwila relaksu dobrze im zrobiła, jednak obaj mieli świadomość faktu, że muszą stawić czoła trudnym momentom, których teraz jest niezwykle dużo.

***

Szkoła. Wrogie spojrzenia uczniów i ciche szepty między nimi sprawiały, że atmosfera gęstniała jeszcze bardziej. Napięcie można było ciąć nożem, a stres jaki odczuwał zarówno Stark jak i Parker był ogromny.

Drzwi do gabinetu dyrektora otworzyły się ukazując sylwetkę lekko otyłego mężczyzny w wieku około 50 lat.

- Zapraszam. - powiedział tonem nie wyrażającym żadnych emocji wskazując na dwa krzesła stojące na przeciwko biurka.

Tony zajął miejsce przy ścianie, Peter obok niego i w ciszy patrzyli na dyrektora czekając na najgorsze.

Ciche westchnienie dyrektora nie zwiastowało nic dobrego.

- Panowie... to ci zrobiliście jest karygodne, wiecie to prawda?

Obaj zgodnie pokiwali głowami starając się nie utrzymywać kontaktu wzrokowego z dyrektorem.

- Powiem to jako znajomy... Odjebaliście naprawdę mocno, ale mam dla was propozycję.

Cień nadziei na to, że będzie okej zaświtał w obu głowach. Nauczyciel wymienił porozumiewawcze spojrzenie z nastolatkiem, spowrotem kierując wzrok na swojego szefa.

- Stark nie pójdzie do więzienia, ale zwolni się z pracy nauczyciela w tym miejscu. Peter zostanie tu do matury, mam nadzieję, że zda i będziecie wolni. Po prostu Tony... musisz zmienić miejsce pracy. Najlepiej w ogóle inne miasto, bo wiesz jak szybko rozchodzą się plotki. Naprawdę nie chcę mieć problemów z góry, więc nikt się nie dowie, a ja będę utrzymywał, że to pomówienia, ale wy do końca roku macie udawać, że nic was nie łączy.

- Wszystko byleby Tony nie siedział w więzieniu! Dziękuję panie dyrektorze, naprawdę dziękuję.

- Nie robię tego dla was, po prostu nie chcę się męczyć z problemami.

- I tak dziękujemy - dodał Stark wstając z miejsca - uznajmy, że to był pijacki wyskok Parkera, a ja go ogarnąłem w pokoju.

- To jest oficjalna wersja panowie. Szczęścia.

Dziewiętnastolatek odetchnął z ulgą opuszczając gabinet razem z nauczycielem.

***

Mieszkanie Starka było nieco mniej zadbane niż podczas ich pierwszego spotkania. Jedynym plusem było to, że w lodówce było coś więcej niż mleko i dwa plasterki szynki.

Peter rzucił się na kanapę zajmując praktycznie całą jej powierzchnię.

- Wiesz jak się cieszę?! Udało się! Nie idziesz do więzienia, a w wakacje możemy być już razem oficjalnie!

- Młody... Za to moja reputacja mocno ucierpi. Muszę zmienić zawód, bo nauczyciela, o którym będzie krążyć taka historia nigdzie nie zatrudnią...

- Tony... przepraszam cię, naprawdę głupio się zachowałem. Wybacz mi.

- Spokojnie Pete... kocham cię i nie umiem się na ciebie gniewać, po prostu martwię się o moją przyszłość.

- A ja czuję się temu winny... swoją drogą jestem i naprawdę muszę ci to w jakikolwiek sposób wynagrodzić.

- Jakikolwiek? - Tony uśmiechnął się przebiegle ściskając udo młodszego przynosząc w skutku jego ciche westchnienie.

- Jakikolwiek.

- W takim razie spędź ze mną romantyczny wieczór, zjedzmy kolację, obejrzyjmu coś i po prostu pójdźmu spać okej? To będzie w zupełności wystarczające. - usta Starka wygięły się w przyjemnym uśmiechu, odwzajemnionym chwilę później przez jego partnera.

- Już zrobiłem sobie nadzieję na seks.

- Tylko jeśli tego chcesz. - mężczyzna puścił oczko Parkerowi odchodząc w stronę łazienki.

Kiedy zniknął za drzwiami Parker ułożył się wygodniej i szepnął do samego siebie: "z tobą zawsze..."

_____________

Pytanie:

Chcecie jeszcze jeden bonusik z tym wieczorem?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro