3.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Peter

Obudziłem się wyspany, co było jednak rzadkością. Szczerze miałem ochotę nie iść do szkoły i olać ten dzień, zająć się czymś ciekawszym. Brzmi jak plan.

Pójdę tylko na dodatkową matmę, opłaca się.

Włączyłem komputer i zacząłem grać w gta ze słuchawkami na uszach. Nie zwróciłem uwagi na parę wiadomości od znajomych. Naprawdę i tak ich nie obchodziłem. Oni mnie też. Jestem samotnym indywidualistą i jak narazie mi to pasuje. Chociaż często brakuje mi jakiejś iskry w moim rutynowym życiu.

Te wagary były jedyną ciekawą rzeczą, którą zrobiłem w ciągu miesiąca.

Tony

Od paru godzin siedziałem w miejscu mojej pracy, ale nie widziałem dziś Petera. Może żałuje wczorajszych słów i wstydzi się pokazać? To chyba najlepsze wytłumaczenie jego nieobecności.

Zbliżała się dodatkowa matematyka z jego klasą. Zostały jeszcze dwie lekcje. Muszę jakoś wytrzymać tę godzinę i będzie moje zbawienne okienko.

Prawdę mówiąc średnio lubiłem pracę nauczyciela. Uczniowie potrafią doprowadzić mnie do szału, ale muszę być opanowany, a pracy potrzebuję. Cieszę się na każdą przerwę, którą mogę spędzić w pokoju nauczycielskim zamiast na dyżurze. Z kubkiem kawy i telefonem w ręku jest mi naprawdę dobrze.

***

Moje upragnione okienko. W drzwiach naszej nauczycielskiej "sali obrad" spotkałem się z wychowawczynią klasy Petera.

- Hej Stark, jak tam moja 3B?

- Cześć, szczerze to narazie dobrze, nie sprawiają problemów.

- Słyszałam, że masz robić jakieś dodatkowe zajęcia dla nich.

- Tak, dzisiaj będą drugie zajęcia, mamy czwartek.

- Mam nadzieję, że z nimi będzie wszystko okej, tylko nie daj sobie wejść na głowę Stark.

Kobieta zaśmiała się i skierowała do sali lekcyjnej.

Ja natomiast usiadłem wygodnie na krześle i zabrałem się za przeglądanie facebooka.

Drzwi skrzypnęły, a ja podniosłem wzrok na przybysza.

- Hej Tony!

Mary... znowu ona.

- Hej! - odpowiedziałem z jak najlepiej udawanym entuzjazmem.

- Kawy? - zapytała kobieta

- Dzięki! - przynajmniej tyle dobrego z jej towarzystwa wyniknie

Podeszła do ekspresu i chyba dość nienaturalnie wypięła się w moją stronę.

Nie skomentowałem tego tylko spowrotem zająłem się telefonem.

Przy mojej dłoni wylądował kubek z kawą. Wciągnąłem ten cudowny aromat chcąc chociaż mieć nadzieję, że ta kawa będzie tak dobra jak jej zapach.

Zaznaczę tylko, że nigdy tak nie było.

Mary usiadła obok mnie, a ja już wiedziałem co się kroi.

- Um, jak tam u ciebie?

No jasne...

- Nawet fajnie. - odpowiedziałem krótko

- Coś ciekawego się działo?

- Dostałem 3B na zastępstwo i chyba tyle.

Nie chciałem być zbyt oschły dla tej kobiety. Była miła, ale o flircie nie miała pojęcia. Z resztą nie byłem nią zainteresowany.

- Oh, to chyba fajnie.

- Owszem.

Tym razem chyba pierwszy raz miałem nadzieję, że ten cholerny dzwonek zadzwoni.

Peter

Właśnie wchodziłem do szkoły kiedy usłyszałem dźwięk zwiastujący przerwę.

Szybko przeszedłem przez szatnię i skierowałem się do sali, w której miały odbywać się kolejne zajęcia. Starka jeszcze w niej nie było, więc usiadłem na ławce i zająłem się swoimi myślami.

Właściwie nie zauważyłem kiedy ten nauczyciel zaczął mi się fizycznie podobać. Szczerze? Mógłby mnie przelecieć, a ja niczego bym nie żałował.

Ma zajebistą twarz, zarost i sylwetkę. Aż chce się go zobaczyć w swoim łóżku.

Problemy są dwa. Po pierwsze jest moim nauczycielem. Po drugie nawet nie wiem czy mu się podobam, chociaż patrząc na poprzednie lekcje, to może coś między nami zaiskrzyło.

Może teraz moje nudne życie nabierze jakiegoś sensu i coś ciekawego się wydarzy.

Dzwonek na lekcję, a Tony pojawił się jak na zawołanie. Otworzył salę, do której wszedłem ja i czwórka innych "koleżanek" z klasy, które prawdopodobnie są tu tylko po to żeby sobie popatrzeć na tego faceta.

Nie dziwię się. Sam jestem tu właśnie po to. Rozsiedliśmy się w ławkach, a matematyk zaczął tłumaczyć nam ostatni temat.

- Peter... Peter? Peter! - usłyszałem wyrwany z zamyślenia

- Um, tak?

- Odpowiesz mi na moje pytanie?

- Jakie pytanie?

- Jak masz rozwiązać nierówność zapisaną na tablicy?

Wstałem dosyć niechętnie, ale w mniej niż minutę rozwiązałem przykład, który podał mi nauczyciel.

- Nieźle, jestem pod wrażeniem Parker.

Mówi do mnie po nazwisku. Chce się odpłacić za wczorjaszą akcję? Nawet jeśli to nie ma szans żeby mnie zagiąć.

- Dziękuję. - odpowiedziałem z triumfalnym uśmiechem i spowrotem usiadłem na swoim miejscu.

- Tylko proszę skup się na zajęciach, a nie na mojej osobie. - poprosił Anthony

Nie ma takich zagrywek.

- Ale jak tu się nie skupiać na panu, skoro pan próbuje im coś wytłumaczyć?

- Nie im, tylko wam.

- Kiedy ja wszystko umiem!

- To co tu robisz?

- Miało być coś ponadprogramowego, więc jestem.

Stark przybił sobie piątkę z czołem.

- Faktycznie, wybacz Peter. Zaraz jak wytłumaczę dziewczynom resztę to pójdziemy do pokoju nauczycielskiego i wydrukuję ci parę zadań.

Po tych słowach ponownie skupił się na zagadnieniach omawianych wcześniej, a ja jak ostatnio skupiłem się na obserwowaniu każdej części jego ciała.

Po jakichś dziesięciu minutach żmudnego starania się wbicia wiedzy do głowy tych idiotek w końcu poddał się i kazał im rozwiązać chyba pięć zadań.

- Peter? Chodźmy.

Wstałem i poszedłem za nim.

Gdy byliśmy już w pokoju nauczycielskim Tony podszedł do szafki i wyjął kilka książek. Zaczał przewracać strony w poszukiwaniu odpowiednich przykładów.

- Nieźle ci idzie młody, jak ty się tego sam nauczyłeś?

- Tak jakoś wyszło, tamta babka nie umiała tłumaczyć, więc musiałem sobie radzić sam.

- Naprawdę jesteś w tym dobry. Myślałeś o jakichś olimpiadach?

- Nie, nie lubię się wyróżniać.

- Zauważyłem. Siedzisz zawsze sam, z nikim nie rozmawiasz, a jesteś naprawdę sympatyczny.

- Um, dziękuję? Po prostu nie przepadam za ludźmi. Żeby nie było, pana lubię i to bardzo.

- Musimy chyba pogadać o wczorajszym "incydencie"...

- No co? Mówiłem tylko prawdę.

Tony zaczał skanować jedną stronę z podręcznika i odwrócił się twarzą do mnie.

- Miło mi to słyszeć, ale wiesz, że jestem twoim nauczycielem prawda?

- To czemu się pan rumienił?

Tony

Zatkało mnie. Czyli on to zauważył. Fuck...

- Ja...

Nie mogłem wydusić z siebie więcej. To chyba mówiło samo za siebie.

- W porządku, nie zrobię więcej nic głupiego. - powiedział nastolatek

- To nie tak Peter, to jest bardzo miłe i ty też jesteś naprawdę super, tylko rozumiesz... szkoła, ja jestem nauczycielem, no wiesz...

- Czyki jakby pan nie był, to proponuje mi pan bliższe relacje?

W co ja się wpierdoliłem? Czemu mój dobór słów jest zawsze taki tragiczny.

- Powinniśmy skończyć ten temat...

- Sam pan zaczął. - chłopak uśmiechnął się przebiegle i spojrzał na mnie dosyć wymownie.

Jego oczy powędrowały w dół mojego ciała zatrzymując się na spodniach. Czemu pod wpływem tej sytuacji i jegi wzroku zdążyłem się podniecić?

Być może dlatego, że w moim życiu zawsze brakowało drugiej osoby, a ja byłem ciągle sam. Kiedy ten chłopak na mnie patrzył w ten sposób czułem się znowu jak nastolatek, który może wszystko. Tylko, że tym razem nie mogłem zrobić nic.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro