Rozdział 11.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Luke siedział przy swoim biurku, bawiąc się ołówkiem, którym rysował przeróżne wzorki na kartce papieru. To nie tak, że próbował coś stworzyć, tylko nudził się czekając na Caluma, który wskoczył po drodze do niego do sklepu, aby kupić coś słodkiego. Ashtonowi zamarzyły się żelki, a z racji, że Calum i tak miał po drodze postanowił spełnić zachciankę swojego przyjaciela. Po kilku minutach przez drzwi pokoju Hemmingsa wszedł Irwin.

- Nie jesteś u siebie, Ash. Nie umiesz pukać? - spytał, odwracając się na fotelu w jego stronę.

- Chcesz się przekonać? - spytał, siadając na brzegu łóżka, a Hemmings wywrócił oczami na odpowiedź Irwina - Twoja mama mnie kocha, czy taka odpowiedź ci wystarczy? Tym bardziej nawet, gdybyś robił coś czego nie powinienem zobaczyć to spokojnie. Nie masz czegoś czego nie widziałem.

Luke prychnął tylko pod nosem, odkładając ołówek do piórnika.

- Calum niedługo przyjdzie... Co sądzisz o tej sprawie z Michaelem?

Irwin westchnął.

- Luke, uwielbiam cię, ale myślę, że przesadzasz. Pomyliły mu się tylko imiona, nic wielkiego, a wy wszyscy zachowujecie się, jakby nie wiadomo co zrobił. Może miał znajomego, który miał na imię Nathaniel i po prostu mu się pomyliło? A Crystal może faktycznie miała jakąś ważną sprawę do niego. Ja rozumiem, że go polubiłeś bardziej niż powinieneś, nawet go nie znając, ale ogarnij się, błagam, bo popadniesz w jakąś paranoję. - mruknął szczerze Ashton, patrząc na drzwi, przez które po krótkiej chwili wszedł Calum z siatką pełną żelków.

Dla Luke'a i tak to było dziwne. Może Ashton ma rację i faktycznie popada w jakąś paranoję? Hemmings nie rozumiał tak wielkiego zainteresowania ze swojej strony chłopakiem o niebieskich włosach. Przecież wcześniej do jego klasy również dochodzili nowi uczniowie i Luke miał ich kompletnie gdzieś, nawet nie wiedział jak się nazywali, a teraz zjawia się jakiś Michael Clifford i blondyn wariuje i stwarza jakieś wyjęte z kosmosu teorię na jego temat. On po prostu w głębi duszy czuł, że coś z tym chłopakiem jest nie tak, ale nie wiedział co.

- Luke, żyjesz? Mówię do ciebie od dwóch minut, a ty siedzisz i wpatrujesz się w podłogę. Ashton cię skrzywdził, gdy mnie nie było? - Hood spojrzał oskarżycielsko na Irwina, na co ten wybronił się tym, że przecież nie jest gejem, a Hemmingsa nie tknąłby nawet kijem przez szmatę.

- Wybaczcie zamyśliłem się. Kiedy Niall urządzi jakąś imprezę? Muszę się odstresować chyba.

- Stary, czym ty się niby tak stresowałeś przez te kilkanaście dni? - prychnął Calum, rzucając w Ashtona siatką.

Luke wzruszył tylko ramionami, potrzebował dobrego towarzystwa i alkoholu.

- Calum, kocham cię normalnie. Oczywiście po przyjacielsku, żeby nie było, że jestem gejem - poprawił się, patrząc na Hemmingsa, który roześmiał się, by po chwili niewinnie się uśmiechnąć.

Resztę dnia spędzili na objadaniu się żelkami oraz graniu w jakieś głupie gry. Koło dwudziestej pierwszej Hood razem z Irwinem opuścili dom osiemnastolatka, który w duchu odetchnął z ulgą. Czasami naprawdę miał ich dosyć, ale przecież im tego nie powie, bo skończy się donoszenie jedzenia, za które i tak musiał płacić. Tak, zdecydowanie to był jedyny plus z zadawania się z tymi dwoma. Chociaż, gdyby się tak bardziej zastanowić, gdy dorosną wyniknie z tego więcej korzyści. Ashton otworzy wymarzoną restaurację, Calum będzie dostarczał mu ryż, a Luke będzie się tam codziennie stołował przynajmniej cztery razy dziennie, przecież po znajomości będzie jadał tam za darmo, prawda?

Hemmings położył się do łóżka chwilę przed dwudziestą czwartą, bo wypadałoby jakkolwiek się wyspać. Gdy próbował zasnąć po głowie znowu zaczęły chodzić mu wydarzenia z poprzednich dni. Musi podjąć jakieś kroki.

Musi zaprzestać patrzenia, rozmyślania, mówienia o Michaelu Cliffordzie i zachowywać się tak, jakby nigdy nie istniał. Tak, to świetny plan. To chłopak, a faceci nie powinni chodzić mu po głowie. Zamiast niebieskowłosego powinna być jakaś dziewczyna z równoległej klasy lub o rok młodsza. Na przykład Arzaylea, z którą się "przyjaźni". Luke westchnął przewracając się na drugi bok. Jutro się o tym pomyśli.

•   •   •
Mogę wrzucić jeszcze jeden dzisiaj z jeśli chcecie ;3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro