·٠•●ஜ♦ 𝔖𝔦𝔵𝔱𝔶-𝔬𝔫𝔢 ♦ஜ●•٠·

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


Ameryka nigdy nie zapomina o obietnicach jakie komuś poprzysiągł. Zawsze czuł, że nie ważne co i komu obieca, będzie prędzej czy później musiał się z tego wywiązać. Tak jak było w przypadku historii Dave'a i kwiatu. Mimo to, nie jest zbyt rozważny w składaniu ich i nim się obejrzy, okazuje się, że jednego dnia potrafi zebrać takich obietnic po kilkanaście. Z reguły są one niezbyt ważne i ogarnia je, w góra, kilka dni. Są jednak też takie, w które wkłada całe serce, aby nie zawieść drugiej strony. Jedną z tych obietnic było zabranie Arthura do gwiazd.

Alfred doskonale zdawał sobie sprawę, że wcale nie musi się z niej wywiązywać. Złożył tę obietnicę jeszcze jako dziecko, a Arthur prawdopodobnie nawet tego nie pamiętał. Ale pomimo tego, Ameryka pamięta ten szczęśliwy uśmiech Arthura kiedy tylko usłyszał o tej obietnicy i Alfred poprzysiągł samemu sobie, że jeszcze spełni tą obietnicę i zobaczy ten uśmiech raz jeszcze.

Stąd wziął się w Ameryce taki nacisk na eksplorowanie kosmosu i finansowanie NASA.

Szefowie, z manią na prześcignięcie Rosji, aby nie zostać w tyle, nieświadomie poszli mu na rękę w spełnieniu tego.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro