Rozdział 32

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Nie mógł zasnąć do późna. Przez długi czas przewracał się z boku na bok, jednak nie potrafił zmusić swojego organizmu do odpoczynku. Jego myśli wciąż uciekały w stronę strażnika, który spał kilka pokoi dalej.

Czy ten gest miał dla rycerza jakiekolwiek znaczenie? Miał drugie dno czy może był najzwyklejszym wypełnianiem rozkazów królowej? A jeśli... a jeśli to tylko zwyczajna uprzejmość? Zrobienie komuś przyjemności, jak robią to przyjaciele? Nic więcej?

Mimo wszystko chciał mu podziękować. Sam zapomniał o malowaniu, zbyt skupiony na tym, że niedługo może stracić Jeongina. Zresztą, miał co robić — biblioteka Lee była pełna ciekawych książek, więc nie powinien narzekać.

Ale nie zdawał sobie sprawy z tego, jak bardzo tęsknił za sztuką.

Zaraz po śniadaniu usiadł przy stoliku w swoim pokoju. Oparł płótno o ścianę i zaczął malować, po raz pierwszy używając farb o takiej jakości. Znacząco różniły się od tych, które zostawił w pałacu, ale liczyło się to, że teraz miał jakiekolwiek. Poza tym, dzięki temu musiał poświęcić na tworzenie więcej czasu. Mógł oderwać się od rzeczywistości na dłużej, zatracając się w pięknie.

Jeongin spędzał kolejny dzień w towarzystwie swojego przyjaciela. Królewicz nie miał pojęcia, czy wyszli poza teren rezydencji. Być może po prostu siedzieli w jednym z pokoi, prowadząc długie rozmowy, których on nigdy nie mógł odbyć z ukochanym...

Pokręcił głową. Nie po to dostał materiały do malowania, by pozwalać własnemu umysłowi przypomnieć mu o tym irracjonalnym strachu, którego nie potrafił się pozbyć.

Mając szansę na zignorowanie negatywnych myśli, pragnął wykorzystać ją w stu procentach.

Nie miał pojęcia, kiedy przestał zwracać uwagę na ruchy pędzla, a na płótnie zaczęła pojawiać się podobizna tego, który skradł jego serce kilka miesięcy temu.

***

Zapadł już zmrok, kiedy Yang przyszedł na wezwanie królewskiego syna. Cały dzień spędził na rozmowach z Felixem na temat tego, co mówiono w miasteczku o wydarzeniach na południowej granicy. Było tak, jak strażnik się spodziewał — ludzie nie wiedzieli dużo, gdyż informacje przekazywane z pałacu miały na celu uspokojenie poddanych. Nie chodziło o powiadomienie ich o trudach walki, a o zapewnienie, że zachowanie spokoju jest teraz najważniejsze i wojsko ma wszystko pod kontrolą.

Syn generała bardzo dobrze wiedział, że nie miało. Był na froncie, wiedział, z jakimi problemami borykały się oddziały Królestwa Wschodniego. A bez dostępu do prawdziwych wiadomości dotyczących sytuacji w kraju, nie mógł dokładnie stwierdzić, jak dużo propagandy było w słowach pałacowych posłańców.

Nie zauważył, kiedy zrobiło się późno. Dotarło do niego, że jest już wieczór, gdy jedna ze służących powiedziała mu o prośbie Hyunjina.

I chociaż z pozoru w rozkazie królewicza nie było nic dziwnego, rycerz zmarszczył brwi. Dlaczego wzywał go do siebie o tej porze? Czy coś się stało, kiedy rozmawiał z Lee?

Słysząc ciche: „Proszę", kiedy zapukał, wszedł szybko do pokoju.

— Wzywałeś mnie, książę.

— Usiądź — powiedział z uśmiechem, klepiąc dłonią miejsce obok siebie.

Tym razem Yang się nie zawahał i chwilę później siedział na łóżku, wpatrując się w swojego rówieśnika, czekając, aż ten coś powie.

— Chciałem ci podziękować za prezent.

— Nie musisz mi za nic dziękować, książę.

Chciał odwrócić głowę, jednak powstrzymały go dłonie królewicza, które znalazły się na jego policzkach.

— Ale chcę — mówiąc to, następca tronu złożył na ustach strażnika pocałunek.

Trwał jedynie chwilę, jednak królewski syn cieszył się, że miał miejsce. Nawet jeśli nie został odwzajemniony.

Odsunął się, a ich twarze znalazły się kilka centymetrów od siebie. Patrzyli sobie w oczy, jakby poza nimi nie istniało nic innego.

— Całowanie mnie nie sprawi, że problemy znikną, Hyunjin — odezwał się nagle Jeongin, przeszywając swojego rówieśnika twardym spojrzeniem.

Królewicz odwrócił wzrok.

— Nie rozumiem, o czym mówisz — skłamał. — Zrobiłem to tylko dlatego, że cię kocham.

Jak dziwnie brzmiały te słowa, kiedy opuszczały jego usta...

— Myślisz, że nie widzę, jak desperacko próbujesz unikać problemów?

Hyunjin przymknął oczy.

— Nie potrafię wymyślić żadnego innego rozwiązania...

— Rozwiązania? — Yang nie mógł uwierzyć w to, co słyszał. — Jak pocałunek może cokolwiek rozwiązać?

— Nie wiem! — jęknął książę z desperacją w głosie. Przygryzł wargę, przeczesując włosy dłonią. — Po prostu... chciałbym, żeby czas się zatrzymał. Żebym mógł być z tobą...

— Hyunjin, twój kraj toczy właśnie wojnę-

— Twój racjonalizm nie pomaga, Jeongin — mruknął, patrząc na niego spod byka.

— Wiem — wyszeptał rycerz, odwracając głowę.

Na minutę zapadła cisza, której królewski syn nie potrafił przerwać.

— W ten sposób robisz sobie tylko krzywdę, Hyunjin — zwrócił mu uwagę.

I choć chłopak miał rację, książę nie wytrzymał.

— Nie robiłbym, gdybyś w końcu ze mną o tym porozmawiał! — krzyknął ze łzami w oczach. Nie zauważył, kiedy się pojawiły. — Mam dość czekania na wyjaśnienia, o które nie potrafię cię poprosić!

Miał nadzieję, że jego rówieśnik coś powie. Cokolwiek. Ale ten milczał, nie zerkając ani razu w stronę siedzącego obok dziewiętnastolatka.

— Jesteś cholernym kłamcą, Jeongin — rzekł z wyrzutem, ignorując słone krople płynące powoli po jego policzkach. — I nienawidzę tego, że robisz to tak dobrze... i że nie zdradza cię przy tym nic, nawet drgnięcie powieki. — Nie mówił nic przez chwilę, próbując uspokoić przyspieszony oddech. — Przynajmniej chcę wierzyć, że to kłamstwa. Że tak naprawdę robisz każdą z tych rzeczy nie tylko ze względu na rozkazy królowej.

Tym razem nie spodziewał się tego, że otrzyma odpowiedź. Gdyby wiedział, być może w ogóle nie otworzyłby ust.

— A ty dalej nie rozumiesz, że nie byłem, nie jestem i najprawdopodobniej nigdy nie będę upoważniony do mówienia ci samej prawdy! Jestem twoim strażnikiem, nie przyjacielem — rzucił ostro, po czym wstał z łóżka i spojrzał na królewicza ze złością w oczach. — Więc przestań robić to wszystko, zanim zranisz się jeszcze bardziej.

Zanim Hyunjin zdążył coś powiedzieć, syn generała wyszedł z pomieszczenia, zamykając za sobą drzwi z zadziwiającą delikatnością.

Królewicz wpatrywał się w nie przez kilka minut; nie docierało do niego to, co przed chwilą się wydarzyło. Miał wrażenie, że był to tylko zły sen.

Nigdy nie widział tak wzburzonego Jeongina.

Rzadko kiedy mógł zobaczyć go wyprowadzonego z równowagi, ale to...

Jego łzy zdążyły już wyschnąć, kiedy się poruszył. Nie wiedział, jak szybko przestały płynąć.

Tej nocy nie potrafił zasnąć. Słowa Yanga rozbrzmiewały w jego umyśle bez przerwy, przez co bolało go serce.

Czy właśnie tak czuła się osoba, która została odrzucona?

Czy po tylu miesiącach Jeongin w końcu powiedział mu jasno, że nie darzy go tym samym uczuciem? I że ich relacja jest po prostu... czysto służbowa? Że w każdym miłym geście nie było ukryte nic innego?

Zacisnął zęby, chowając twarz w poduszkę.

Dlaczego złamane serce bolało tak bardzo?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro