Rozdział 41

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

a/n; za 2 tygodnie koniec :]]

***

Serce Hyunjina biło jak szalone, kiedy szedł przed siebie. Było mu słabo, jednak sam nie wiedział, czy był to wynik stresu, czy może także długiej podróży.

Widząc, w jakim stanie był królewicz, młodszy z braci Yang zrównał z nim krok i zaoferował swoje ramię, by jego rówieśnik mógł się o nie oprzeć. Następca tronu z chęcią przyjął pomoc, czując, że jest bliski omdlenia. Dlaczego był taki słaby?

— Jeongin, zabierz księcia do jego komnat — poinstruował Minho. — Dam znać królowi i królowej matce o naszym powrocie. Przyślę po was strażnika, jeśli książę zostanie wezwany.

Chłopak przytaknął i chwilę później wraz z królewiczem skręcił w korytarz prowadzący do zachodniego skrzydła zamku.

Przez kilka minut szli w ciszy.

— Nie sądziłem, że podróż może mnie tak zmęczyć — zaśmiał się słabo Hyunjin. Był blady i wyglądem niemal przypominał chorego; jego włosy były w lekkim nieładzie, a cienie pod oczami większe niż zazwyczaj.

— Gdy tylko znajdziemy się w twojej sypialni, będziesz mógł się położyć — powiedział rycerz, cały czas podtrzymując swojego rówieśnika. Choć jego uścisk był silny, miał w sobie zadziwiająco dużo delikatności.

Książę spojrzał na swojego strażnika z troską.

— A ty? Też powinieneś odpocząć.

Yang pokręcił głową.

— Znoszę tak długie podróże lepiej niż ty. — Posłał następcy tronu ledwo zauważalny uśmiech. — Wytrzymam do nocy, nie musisz się o mnie martwić.

— Ale-

— Żadnych „ale", Hyunjin. Powinieneś się w końcu wyspać.

Królewicz westchnął głęboko, wiedząc, że dalsza dyskusja z Jeonginem nie przyniesie takich efektów, jakich pragnął.

Z trudem oderwał od niego wzrok.

W pałacu nie powinien pokazywać, że są ze sobą blisko. To prawda, przez wydarzenia na froncie mogli się do siebie zbliżyć i zapewne nikogo by to nie zdziwiło, jednak... bał się, że może zachować się nieodpowiednio. Obawiał się, że w pewnym momencie zrobi coś, przez co inni zaczną podejrzewać, iż łączy ich coś więcej niż ewentualna przyjaźń.

Domyślał się, że gdyby ich relacja wyszła na jaw, odłożono by w czasie karę, jaka czekała Jeongina za to wszystko. Podczas wojny Królestwo Wschodnie potrzebowało mieć po swojej stronie każdego generała, w tym również ojca chłopaka. Z pewnością nie zaryzykowano by utratą poparcia rodziny Yang, więc egzekucja najmłodszego syna tego domu odbyłaby się najwcześniej po podpisaniu traktatów pokojowych...

Hyunjin przygryzł wargę. Był okropnym egoistą; jak mógł kiedykolwiek mieć za złe swojemu rówieśnikowi, że ten nie poruszał tematu tego, co się między nimi wydarzyło? Niezależnie od uczuć, jakimi Jeongin darzył księcia, zbliżenie się do niego było wbrew zasadom. Ich miłość była wbrew zasadom.

Może lepiej by było, gdyby nigdy się nie poznali...

***

Zadziwiające, jak czas potrafił zmienić podejście królewicza do niektórych rzeczy.

Kiedy przed wyjazdem na front otrzymywał wiadomość, że jego matka chce z nim porozmawiać, zawsze był szczęśliwy. Tym razem jednak czuł, jak stres z każdą minutą coraz bardziej opanowywał jego ciało.

Gdyby Yang był przy nim, może nie obawiałby się spotkania do tego stopnia...

Jednak królowa matka rozkazała, by Hyunjin został eskortowany do jej pokoju dziennego przez wysłanych przez nią strażników, co oznaczało, że Jeongin miał zostać w komnatach księcia. Szczerze powiedziawszy, królewicz nie miał pojęcia, skąd taki pomysł, ale nie mógł sprzeciwić się swojej rodzicielce.

Drzwi ledwo się za nim zamknęły, kiedy kobieta przytuliła go do siebie.

— Martwiłam się o ciebie, skarbie — wyszeptała, gładząc syna po plecach. — Tak bardzo się martwiłam.

Poczuł, jak jego mięśnie się rozluźniają. Miał wrażenie, że wszelkie obawy opuściły spięte przez stres ciało, gdy tylko królowa matka go dotknęła. Przez ostatnie miesiące zdążył zapomnieć, jak kochał jej obecność.

Odwzajemnił uścisk, wdychając zapach perfum, który znał od najmłodszych lat. Przez chwilę miał wrażenie, że wszystkie jego problemy najzwyczajniej w świecie zniknęły.

Jednak tak nie było.

Usiedli naprzeciwko siebie, a uwaga królewicza została skupiona na dwóch filiżankach z herbatą, które stały na stoliku między nimi. Uśmiechnął się lekko, widząc, że matka starała się zapewnić chociaż pozory normalności najzwyklejszymi rzeczami.

— Słyszałam, że zostałeś dwukrotnie ranny — rzekła, upijając łyk napoju. — I raz niemal cię zamordowano, ale ochronił cię syn generała Yanga. Muszę osobiście mu podziękować za dotrzymanie słowa.

Chłopak odchrząknął, a na jego policzki wkradł się rumieniec.

— Tak, Jeongin był gotów poświęcić swoje życie, by mnie uratować — powiedział, starając się ukryć swoją reakcję na słowa kobiety. Obawy o zdradzenie łączącej ich relacji powróciły zbyt szybko. — Nie mogłem mieć lepszego osobistego strażnika.

Królowa matka przytaknęła, odkładając filiżankę na spodek.

— Hyunjin... musiało być ci ciężko — westchnęła ze smutkiem. — W ciągu ostatnich miesięcy tyle się wydarzyło... musiałeś walczyć na froncie, twój ojciec został zamordowany-

— Jest już w porządku, mamo — przerwał jej nagle. — Wróciłem do pałacu w jednym kawałku, to jest najważniejsze.

Kobieta westchnęła ciężko, ocierając łzę, która pojawiła się w kąciku jej oka.

— Twój brat chciał się z tobą spotkać, ale jest teraz bardzo zajęty — mówiła wolno, by dziewiętnastolatek nie usłyszał drżenia w jej głosie. — Poprosił, żebym przekazała ci kilka ważnych informacji.

Książę patrzył na nią wyczekująco, próbując ukryć strach przed tym, co mogła mu powiedzieć. Tak bardzo się bał, że będą to jedynie złe wieści...

— Oddziały Królestwa Południowego zajęły całą południową granicę i przesunęły front aż do miasteczka, w którym spędziłeś ostatnie dwa miesiące — zaczęła, prostując materiał swojej sukni.

Jak dużo czasu musiała poświęcić, by zapamiętać to wszystko, aby przekazać mi każdą informację?, przemknęło mu przez głowę. Jego matka nigdy nie interesowała się sprawami militarnymi. Wcześniej nie musiała tego robić... jak poważna była sytuacja, skoro zaczęła? Widział, że nie mówiła jedynie z pamięci.

Dopiero teraz zauważył zmęczenie na jej twarzy. Jak mógł zapomnieć, że ona także przeżyła tak wiele w ostatnim czasie? Najpierw Hyunjin został wysłany na front, potem władca został zamordowany w pałacu, wybuchła wojna, a w końcu jej pierworodnego syna koronowano na króla, podczas gdy wciąż nikt nie wiedział, gdzie było młodsze dziecko...

Podniósł się i usiadł obok niej, po czym złapał ją za ręce. Posłała mu delikatny uśmiech pełen wdzięczności.

— Alchemicy i rzemieślnicy dopracowali nowe zbroje. Są teraz odporne na broń Południa, więc siły powoli się wyrównują... dzieje się to jednak zbyt wolno, by można było powiedzieć, że zyskujemy przewagę — szepnęła, opierając głowę o ramię syna. — Minie jeszcze dużo czasu, zanim wojna dobiegnie końca.

Objął kobietę ramieniem, by dodać jej choć trochę otuchy, której sam potrzebował. Sytuacja nie była najlepsza i nikt nie wiedział, jak długo będą trwały walki...

— Hyunjin, jest coś jeszcze, co muszę ci powiedzieć — odezwała się nagle dużo poważniejszym głosem niż wcześniej, podnosząc wzrok na królewicza.

Chłopak poczuł, że robi mu się słabo.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro