7.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


A więc jak co dzień wstałam i ubrałam się. Chciałam pójść zobaczyć gdzie jest Penny. Jednakże przeszukałam cały statek, ale nigdzie jej nie było. Potem spotkałam Darryl'a i powiedział, że tym razem to właśnie Penny poszła po chleb. No cóż, skoro u nas kupienie go było takie trudne, to moja różowowłosa przyjaciółka, najdzielniejsza piratka musiała to zrobić.

Nie miałam jeszcze ochoty na śniadanie, dlatego od razu wyruszyłam do miasta. W ten dzień obiecałam Colette, że pomogę jej w Gift Shopie, bo dziś przyjeżdża do jej sklepu dostawa i nie ma jej kto pomóc, bo Griff i Edgar gdzieś se poszli.

No więc, tak sobie szłam i co? O wilku mowa! Przynajmniej jednym. Zobaczyłam tego Edgara siedzącego na ławce. Chciałam do niego podejść i powiedzieć, że już dawno powinien siedzieć w robocie i pomagać swojej kuzynce, a nie siedzieć w parku i g0wno robić, jednakże nagle zobaczyłam koło niego Ash! Trzymali się za ręce i zaczęli się całować. Meh, nie lubię oglądać takich rzeczy, ale musiałam podejść.

- Przepraszam... - zaczęłam i po tym Ash oraz Edgar odskoczyli od siebie i patrzyli się na mnie tak dziwnie. – Edgar, dlaczego nie jesteś w pracy? – zapytałam po chwili.

- Mam dziś wolne. – burknął chłopak. – A ty kim niby jesteś?

- To jedna z moich przyjaciółek, nazywa się Kitty, kochanie. – odparła Ash.

- Aaaa, widziałem cię wczoraj w Gift Shopie. Wiesz co, idź już i nie wtrącaj się w nieswoje sprawy, pchlarzu. – odrzekł Edgar.

- Edgar, bądź dla niej milszy. – powiedziała Ash, jednakże po chwili znów zaczęli się całować.

Nic tu po mnie, więc poszłam dalej.

Wczoraj Edgara widziałam tylko z daleka, ale teraz przekonałam się jaki on jest. Eh, nie przypadł mi zbytnio do gustu. Okazało się, że do tego jest jeszcze chłopakiem Ash... Ale cóż, skoro ona jest z nim szczęśliwa to niech se będą razem.

Byłam już przy Starr Parku kiedy zobaczyłam z daleka jakąś postać. Była podobna do Colette, więc pomyślałam, że to ona. Podbiegłam do niej, lecz okazało się, że to ktoś inny!

- Hej Colle-. - nie dokończyłam.

- Colette? Nie, nie jestem Colette, ona jest moją starszą siostrą. Eh, ludzie często mnie z nią mylą. W ogóle kim ty jesteś, nie widziałam cię tu nigdy. – odparła ta postać.

- Jestem Kitty, jestem pół kotem i weszłam jakoś do waszego miasta, bla, bla i tak dalej. – trochę denerwowało mnie to, że każdy się tu o to pyta, a ja za każdym razem odpowiadam to samo.

- Aha, ja jestem Ivy, miło cię poznać. – powiedziała i podała mi rękę.

- Mnie również miło. – odparłam.

Cóż, więc zamiast do Gift Shopu, poszłam sobie do Starr Parkowej kawiarni, gdzie rozmawiałam sobie z Ivy.

- No więc skąd jesteś? - spytała mnie.

-  Z PiĄtNiCy nO bO sKąD

- Lol

- Dobra, jestem z Francji, a potem wywieźli mnie do Stanów, do sierocińca

- O ja też jestem z sierocińca

- Najs, czyli wiesz co to znaczy być torturowaną i niekochaną?

- Tak owo

Czyli ona też tak jak ja i Mais była w sierocińcu! A Penny mówiła, że rzadko się zdarza, żeby ktoś pochodził z poza miasta! A ja już tutaj spotykam drugą osobę, która wie co to znaczy żyć w domu dziecka. Ivy powiedziała mi jeszcze, że jest stalkerką Edgara. Hmmm, czyżby to znaczyło, że go kocha? Pewnie nie wie, że Edgar już jest z Ash... Cóż, jeżeli faktycznie Ivy go kocha i Ash też to zapowiada się na walkę...

(Jakby wiem, że już nikt nie shipuje Ivy x Edgar, ale ZlodziejDzemu sama prosiła mnie żeby Ash i Ivy walczyły na KSW)

Minęło gdzieś tak pół godziny i wtedy przypomniałam sobie, że przecież miałam pomóc Colette! Pobiegłam do Gift Shopu razem z Ivy. Gdy Colette nas zobaczyła przytuliła nas we dwie tak, żeśmy prawie się udusiły.

No więc ja oraz Colette zaczęłyśmy układać na półki różne gadżety. Ivy także chciała nam pomóc, więc ona wypakowywała towary.

Po jakimś czasie wpadły tutaj Ita i Jiren.

- Hejka! – powiedziała Jiren.

- O, cześć! – odrzekłam z Ivy.

Colette z prędkością światła przyleciała do nich.

- Witam, chciałybyście coś kupić? – zapytała Itę i Jiren przy tym szerząc swoje zęby.

- Emmm, nie dziękujemy, chciałyśmy tylko-. – rzekła Jiren, ale Ita jej przerwała.

- Chciałyśmy tylko sprawdzić czy nie ma gdzieś tu mojej czekolady! – odparła rudowłosa, która już wyciągnęła swoją pałkę.

- Oj Ita, przestań, na pewno sama ją dawno zjadłaś. – powiedziała zażenowana Jiren. – No i skoro już tu jesteśmy to możemy coś kupić. – odparła po chwili.

- Wspaniale! – ucieszyła się Colette, lecz potem zerknęła na mnie i Ivy. – A może przyjdziecie trochę później, bo dziś przyszła dostawa i na razie sklep nieczynny, bo trzeba to wszystko wypakować.

Skoro mówi, że sklep nieczynny to czemu wcześniej się ich pytała czy chcą coś kupić? Eh, Colette jest trochę pokręcona i zwariowana, ale lubię ją.

- Możemy także pomóc w wypakowaniu rzeczy. – zaproponowała Jiren.

- Co?! Nie, przecież miałyśmy szukać mojej czekolady! – odparła Ita.

- Jeżeli pomożemy Colette, to obiecuję ci, że kupię tobie nową. Milkę, ok?

- Nie, Wedel.

- Wawel?

- Wawel to masz w Krakowie, chcę Wedel.

- Eh, ok, niech ci będzie.

- TO NA CO CZEKAMY, ROZŁADUJMY TEN TOWARRRR JUUUUŻŻŻŻŻŻŻŻŻŻŻ!!!

Minęło trochę czasu. Colette i ja układałyśmy rzeczy na półkach, a Ivy i Jiren wypakowywały towary. Ita natomiast nam je podawała, jednak myślami pewnie była gdzieś w chmurach, jedząc swoją czekoladę. W pewnym momencie, gdy postawiałam figurki Brawlerów, szła też Jiren z kartonem pełen słodyczy i nagle niechcący na mnie wpadła, tak samo jak ja kiedyś na Kroera, i przewróciłyśmy się! Jiren się zarumieniła i ja chyba także.

- Przepraszam, nie chciałam na ciebie wpaść... - zaczęła blondwłosa.

- Nie, to ja przepraszam, powinnam być bardziej uważna i widzieć co się dzieje wokół mnie... - odrzekłam.

- Oooooooooo - Ita, Colette i Ivy były bardzo zainteresowane momentem kiedy Jiren na mnie wpadła.

- To było takie... - powiedziała Ivy.

- SŁODKIEEEEEEEEEEE!!! – dokończyła jej starsza siostra.

- NIE WIERZĘ, WŁAŚNIE ZNALAZŁAM SWOJE NOWE OTP, TAKIE PIĘKNE I CUDOWNE JAK CZEKOLADA, STALIŚCIE SIĘ MOIM NOWYM SHIPEM!!! – rzekła Ita.

- CO?! – krzyknęłam z Jiren.

Niespodziewanie tak po prostu nawet nie wiem jak wbił tu Bradu

- Nie, nie, nie, nie!!! Ten ship jest do kitu!!! Jakaś blondwłosa i kot?! CO TO MA BYĆ?! – mówił.

- EJ, NIE OBRAŻAJ MOJEGO OTP!!! – wykrzyczała Ruda.

- Uspokójcie się. – powiedziałam. – Ja i Jiren przecież nie jesteśmy razem.

- Meh. – westchnęła Ita. – Ale i tak jesteście moim OTP.

- Moim również! – odrzekła Colette.

- Ok, przestańmy o tym gadać i chodźmy dalej poukładać te towary, niewiele jeszcze nam tego zostało. – mówiła Jiren.

- To ja idę do Sashy, pa. – odparł Bradu i poszedł.

Po jakimś czasie skończyłyśmy wszystko układać.

- Dzięki za pomoc!– powiedziała Colette.

- Nie ma sprawy. – odparłam.

- Byłam dziś umówiona z Drarku i Lusią, idę do nich, pa! – Ivy poszła.

- Ja też już pójdę na statek Darryl'a. Pa, dziewczyny! – odparłam.

- Pa Kitty! – Jiren pomachała mi na pożegnanie.

- Uuuuuu – Ita znów zrobiła lenny face.

- To nawet pożegnać się już nie można?

- Ale to było słodkie, Jiren.

- Ej, bo nie kupię ci tej jednej czekolady.

- Skoro znalazłam nowe OTP to powinnaś mi przynajmniej aż dwie kupić, no ale niech będzie ta jedna. – odparła Ita i razem z Jiren poszły do Biedronki.

-------------------------------------

Ta książka zdechła

Spróbuję skończyć ją całą w listopadzie, bo w grudniu chciałabym napisać świąteczną książkę, która będzie tak jakby dalszym ciągiem tej historii

Wstawię zaraz kolejny rozdział


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro