CZĘŚĆ DRUGA

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- Nie – zaprzeczył od razu średniego wzrostu chłopak o jasnych włosach.

- Baek, wiem, że dalej nie pozbierałeś się po zerwaniu, ale po co będziesz się użalać nad jakimś dupkiem, który cię zdradzał jak tylko nie patrzyłeś? – westchnął Jimin.

- Ale może ja jeszcze nie jestem gotowy na żadne randki?

- I będziesz mi w kółko marudzić jak bardzo jesteś znudzony siedzeniem w domu, wydmuchując nos w chusteczkę przy kolejnej słabej dramie. – warknął blondyn.

Baekhyun westchnął cicho i upił łyk kawy.

- Kto to w ogóle jest? – zapytał po chwili.

- Park Chanyeol, lat 25, pochodzi z Seulu, mieszkał ostatnie trzy lata na Jeju. – wymienił podstawowe informacje. – To kuzyn Yoongiego, więc raczej nie zaszkodzi ci spotkanie z nim.

- Skoro to jego rodzina, to pewnie tak samo arogancki, leniwy, burkliwy jak twój chłopak. – powiedział z przekąsem Byun.

- Nie przesadzaj, mój Yoongi taki nie jest. – burknął Jimin.

- A przypomnij mi proszę, kto ostatnio mówił mi, że musiał wyłączyć telewizor za swojego chłopaka, bo tamtemu nie chciało się nacisnąć guzika na pilocie?

- Nie zmieniaj tematu, Baekhyun! – pisnął Jimin, po czym odchrząknął. – To co? Dasz się namówić na podwójną randkę?

- A od kiedy podwójne randki są w stylu twojego chłopaka, hm? – zapytał jasnowłosy.

- Od nigdy, nie są w jego stylu.. Ale męczyłem go chyba dwie godziny, pokłóciliśmy się i zagroziłem mu celibatem, więc nagle zmienił zdanie. – wzruszył ramionami Park.

- Ja nie wierzę jak on z tobą wytrzymuje.. – mruknął pod nosem Baek i pokręcił głową, trzymając się za nasadę nosa.

- Za dobrze mu ze mną, żeby ode mnie odchodzić. – powiedział szczerze chłopak.

- Jest z tobą dla wygody?

- Sam już nie wiem – uśmiechnął się słabo Jimin. – Coraz rzadziej mówi, że mnie kocha.

- Może pora od niego odejść?

- Co? Nigdy. – zaprzeczył od razu. – Za bardzo go kocham, żeby ot tak sobie odejść.

- Zachowujecie się jak małżeństwo z dziesięcioletnim stażem. – oznajmił Baekhyun, a Park się zaśmiał.

- Kiedyś wspominałem mu, że fajnie byłoby się pobrać, to takie romantyczne i w ogóle, a on się zaśmiał jak ja przed chwilą. – posmutniał. – Czasami naprawdę czuję się jak taka tania dziwka.

- Mówiłeś mu o tym?

- Nie miałem odwagi.

- W takim razie ja mu to powiem. – oznajmił i wyciągnął telefon z kieszeni.

- Żartujesz?

- Nie, wiesz, że ja zawsze jestem w takich sprawach poważny. – powiedział jakby znudzony i wybrał odpowiedni numer.

- Boże, Baek, nie rób tego! – krzyknął Jimin i próbował starszemu odebrać telefon, ale on zatkał ciastem jego buzie.

- Cześć, Yoongi, z tej strony Byun Baekhyun, przyjaciel Jimina. – powiedział do telefonu Byun.

- No kojarzę cię, coś się stało?

- I to coś bardzo złego!

- Coś nie tak z Jiminem?

- Wow, dobry jesteś. Skąd wiedziałeś?

- Jeśli coś się stało to może powiedz, bo nie mam ochoty na podchody. – warknął niskim głosem Yoongi.

- No to powiem ci to prosto z mostu, Jimin czuje się niekochany i wykorzystywany przez ciebie, więc lepiej się ogarnij, bo jak będzie płakał z twojego powodu na moim ramieniu to nie ręczę za siebie, okej? – powiedział szybko Baekhyun.

W słuchawce przez dość długą chwilę panowała cisza, czasami coś zaszemrało, aż w końcu Min odpowiedział.

- Gdzie jesteście?

- Kawiarenka Carmello, dobrze ją znasz. Masz dwadzieścia minut. – powiedział i się rozłączył.

- Baek, coś ty zrobił – jęknął młodszy i złapał się za włosy.

- Ratuję twój związek, ciamciaku. – burknął jasnowłosy i włożył telefon do kieszeni. – Za dwadzieścia minut znowu będziecie jak takie dwie nierozłączki.

- Jeśli to wypali, idziesz się spotkać z Chanyeolem.

- No oczywiście – prychnął Byun.

***

- Proszę, wytłumacz mi wszystko – powiedział beznamiętnym tonem Yoongi.

Min był tak zaaferowany tym o czym powiedział mu Baekhyun, że złamał co najmniej dziesięć przepisów ruchu drogowego, jadąc do kawiarni, w której przebywał z nim jego chłopak. Czarnowłosy od razu zabrał Jimina do samochodu i bez słowa zawiózł do ich mieszkania, w którym teraz przebywali. Atmosfera była ciężka i wręcz nieprzyjemna. Jimin czuł się głupio, że właśnie w taki sposób jego chłopak dowiedział się o jego odczuciach. A Yoongi czuł złość. Nie na Parka, ale na samego siebie. Jak mógł pozwolić, żeby osoba, którą kocha bardziej od własnej matki i samego siebie, czuła się tak strasznie.

- Jiminie.. – ponaglił młodszego.

- J-ja przepraszam.. – zaczął Jimin, patrząc na swoje trzęsące się dłonie. – Nie chciałem, żebyś tak się o tym dowiedział..

- Czemu tak się czujesz? – zapytał lekko podenerwowanym głosem.

- Czemu? – uśmiechnął się smutno. – Wykorzystujesz mnie do wszystkich codziennych czynności.. Chociaż to mnie najbardziej nie boli. – wziął głębszy wdech. – Chyba najbardziej mnie boli to, że nie mówisz mi tak często co do mnie czujesz, jak kiedyś. Powinienem wiedzieć, że kochasz mnie nadal, ale nie wiem czemu.. Z każdym kolejnym dniem czuję się jakby odpychany? Jedyne na co masz ochotę to seks, albo spanie na kanapie cały wieczór, a czasem noc, bo nie chce ci się przejść kilkudziesięciu kroków do naszej sypialni, gdzie jest nasze łóżko. – poczuł jak w jego oczach gromadzą się łzy. – Okazujesz mi uczucia tak rzadko, że czuję się jak jakaś dziwka – jęknął i dał upust emocjom, pozwalając łzom płynąć.

Yoongi poczuł się jakby ktoś wbijał mu nóż w serce. Było mu głupio, miał ochotę przywalić sobie samemu za to jaką krzywdę wyrządził swojemu skarbowi, który mimo wszystko pokochał go całym sercem, znając jego zimny stosunek do ludzi i kaprysy. Podszedł do młodszego, który siedział na czarnym fotelu i wylewał dalej łzy. Min przykucnął przed skuloną postacią Jimina i wziął jego dłonie w swoje.

- Przepraszam – powiedział Yoongi i spojrzał na niego ze skruchą w oczach. – Bardzo cię przepraszam, kochanie. Nigdy nie chciałem, żebyś się tak czuł, Jiminie.

- Ale tak się poczułem – szepnął i pociągnął nosem.

- Jiminie, bardzo cię kocham. Uwielbiam. Jesteś moim wszystkim. Tylko ty gościsz w moim sercu. Masz w sobie coś co kocham odkąd cię tylko zobaczyłem. Nigdy nie myślałem, że mógłbym pokochać kogokolwiek. – mówił spokojnie. – Kocham cię mocniej od moich łańcuchów za trzy dolary. – powiedział pół-żartem.

Jimin mimo wszystko parsknął śmiechem i ponownie pociągnął nosem.

- Jesteś głupi – szepnął blondyn.

- Masz rację, jestem. – przyznał. – Zgłupiałem przez ciebie, bo odkąd jesteśmy ze sobą zawsze jak nie ma cię obok mnie, myślę o tobie. Zwariowałem i może powinni mnie zamknąć w wariatkowie. Twój głos sprawia, że się rozpływam, twój śmiech sprawia, że sam chcę się śmiać, twój dotyk sprawia, że czuję się nietrzeźwy. Zawsze będę cię kochał. Więc nigdy więcej nie myśl, że jestem z tobą tylko ze względu na dobry seks czy darmową siłę roboczą. W porządku, słońce?

- Dziękuję – szepnął. – Przytulisz mnie teraz? – zapytał, patrząc na starszego z załzawionymi oczami.

- Oczywiście, mochi.

Yoongi wziął na ręce swojego chłopaka, usiadł na jego miejscu i wtulił go w siebie. Jimin przystał na ten sposób tulenia, było mu ciepło i wygodnie. Przymknął powieki i wsłuchał się w spokojnie bijące serce starszego.

- Tylko nie mów Baekhyunowi, że płakałeś – powiedział nagle Min. – Chcę jeszcze pożyć.

- Boisz się?

- Boję się, że stracę cię na zawsze. 

°•●•°

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro