21

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng




Dotyk Taehyunga nie zaliczał się do subtelnych, niepewnych. Dokładnie wiedział co robił i dokładnie wiedział, co chciał osiągnąć. Namjoon pomimo tego, że miał jakieś przebłyski logiki i świadomości był prostym celem, który trzeba było docisnąć, dać jakiś impuls, właśnie taki jak ten obecny.

Palce demona pewnie sunęły coraz wyżej, nie krępując się niczym. Blondyn starał zachowywać się normalnie, ale nie potrafił. Przyjemne mrowienie od uda rozchodziło się po całym ciele, działając znów, tak jak poprzednio. Przestawał prawidłowo myśleć, skupiając na przyjemności płynącej z takiego dotyku.

— Ja... ja zaraz wracam. Skoczę do toalety. — wydukał, wstając gwałtownie. Zawartość żołądka podeszła mu do góry w momencie, gdy Tae po prostu złapał go za krocze. Nie czekając na odpowiedź, odsunął krzesło i szybkim krokiem oddalił się. Nie mógł złapać powietrza w płuca ze stresu.

Taehyung spojrzał za nim, niby bardzo zdumiony, robiąc dokładnie to samo, co jego żona.

— Co go ugryzło? — wymamrotała szatynka bardziej do siebie, niż do młodszego Kima, ale oczywiście on także to usłyszał.

— Nie mam pojęcia, noona. To... może ja już pójdę, dobrze? — spytał, posyłając jej uśmiech. — Nie chcę wam przeszkadzać.

— Och, nie przeszkadzasz, Taehyungie! — zaprzeczyła od razu, ale wewnętrznie nadal czuła niedający jej spokoju niepokój, kiedy przebywała w towarzystwie tego chłopca.

— Nie, nie, naprawdę już pójdę! — Wstał ze swojego krzesła. — Albo usiądę gdzieś sam. Jeszcze nic nie zjadłem.

— Naprawdę nie musisz iść — Soobin dalej próbowała go przekonać.

— Do widzenia, noona! — zawołał, kierując się do sekcji stolików, które zasłonięte były ze wszystkich stron parawanem. Oczywiście, żeby przy nich usiąść, trzeba było zapłacić, ale Taehyung zrobił to bez mrugnięcia okiem.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro