53

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Yoongi od zawsze był człowiekiem, który za dużo kontempluje. Nie ominęło go to też teraz, ale na szczęście szybko o wszystkim zapomniał, gdy długie, kościste palce spotkały się z karmelową skórą pośladków dzieciaka. Przyglądając się seksownej koronce, w pewnym momencie zrobił niekontrolowanego zeza. Nie mógł się nacieszyć takim widokiem.

Min schylił się, w pierwszej chwili chowając swój nos w cienkim materiale majteczek chłopca, ale tuż pod nim dokładnie wyczuł brzęczące oraz wibrujące kulki. Celowo zaczął na nie napierać powolnie, niezbyt mocno, by nie robić mu krzywdy. Jęki, krótkie krzyki i błagania różowowłosego nakręcały go, ale nie robił nic szybko. Nie chciał się śpieszyć, niczego przegapić i wszystko dokładnie zapamiętać.

Sukkub nie podzielał jednak cierpliwości i dokładności Mina w żadnym stopniu. Najchętniej przywiązałby go do łóżka tak, żeby nie mógł się ruszyć i sam pieprzyłby siebie jego penisem. Czuł, że jest tego coraz bliższy z każdą mijającą minutą. Leciał na resztkach swojej cierpliwości, jeśli Yoongi przeciągnie grę wstępną o kolejny kwadrans, różowowłosy wreszcie pęknie. Czekał za długo i był zbyt wygłodzony na takie powolne zabawy.

— Hyuuung, zró-ób coś, bła-błagam... — jęczał, wypychając tyłek bardziej w stronę twarzy mężczyzny. — Czekałem na to tak długo...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro