56

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

— Chłopiec z baru zmęczył się czekaniem, aż to hyung zrobi pierwszy krok. — zamruczał Jimin, ukazując coraz więcej swojego prawdziwego, sukkubowego charakteru. Był już tak blisko spełnienia celu, który nie dawał mu spokoju od miesiąca, że tracił nad sobą kontrolę.

Z perspektywy Yoongiego, sukkub był jęczącym, potrzebującym bałaganem, ale tak naprawdę liczył w głowie kolejne minuty, kiedy człowiek się z nim bawił. Wcale nie żartował z przywiązywaniem Mina do łóżka po kolejnym kwadransie gry wstępnej. Jak na razie minęło dziewięć minut, a brunet jeszcze w niego nie wszedł... Kończył mu się czas na rozegranie tego po swojemu. Jeszcze sześć minut i to Jimin przejmuje dowodzenie, ktoś w końcu musiał.

Starszy w amoku całował skórę na plecach młodszego. To irracjonalne, ale zebrało mu się na amory właśnie w tej chwili, kiedy młodszy praktycznie sam nabijał się pośladkami na jego penisa ukrytego pod spodniami. Mimo, że naprawdę chciał już to zrobić, nie chciał traktować Jiminniego obco i po prostu go przeruchać.

W oczach starszego, licealista był delikatną duszą, z nutą drapieżności, którą właśnie prezentował, dopraszając się tak mocno o seks. Zasługiwał na czułości, które właśnie mu dawał w postaci muskania skóry pomiędzy łopatkami.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro