You're so beautiful

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


Bardzo niewielu ludzi zdaje sobie sprawę, że nie są jedynymi rozumnymi istotami, które chodzą po ziemi. Żyją w swojej bańce tak zwanej „rzeczywistości", a wszystko, co odbiega od naukowych schematów, degradują do roli jakiejś anomalii, która tylko im się przywidziała. Nie mają więc pojęcia (a raczej nie chcą mieć), że pośród nich żyją całkiem wygodnie stworzenia rodem z legend. Najróżniejsze driady, wróżki, uskrzydleni czy mniej przyjazne stworzenia, jakimi są demony, dzielące się na kilka rodzajów.

Wszystkie demony jednak, niezależnie od tego, w jaki sposób działają i jakie mają umiejętności, łączy jedna cecha - potrzebują czegoś od ludzi, by móc przetrwać. Czy to krwi, czy to ich ciała, czy samej energii życiowej, muszą obcować z człowiekiem. Jest jednak tylko jeden rodzaj demona, którego ludzie z własnej woli dopuszczają do siebie, a mowa o sukkubach i inkubach, żywiących się ludzką energią poprzez stosunek seksualny. Potrafią wpływać na umysł człowieka, przybierając postać zależnie od preferencji swojej ofiary, często nawiedzają je w snach, żeby łatwiej się im poddały. Ludzie zazwyczaj nawet nie widzą, że zostali wykorzystani.

Taki sam jak większość społeczeństwa był Kim Namjoon, który obserwował właśnie parkiet, a jego wzrok śledził uważnie tańczące ciała, ocierające się o siebie. Nie był świadom, że imprezy jak te, są wylęgarniami sukkubów, szukających swojej ofiary. Bez problemu zmanipulowały otoczenie i teraz praktycznie wszyscy myślą, że są zatrudnieni w tej samej firmie.

Natomiast sam blondyn czuł się wolny, jedyne, co przypominało mu o tym, że jest inaczej to złota obrączka oznajmiająca, iż jest zajęty. W rzeczy samej, w domu zostawił żonę, która nosi pod sercem ich dziecko już od pięciu miesięcy. Rozegrał się pomiędzy nimi klasyczny scenariusz — pokłócili się. Jak zwykle o to samo, że nie powinien zostawiać jej samej i bawić się na zabawach. Namjoon, jak to mężczyzna, postanowił wyjść z domu i się rozerwać, ignorując krzyki własnej kobiety. Nikt nie będzie mu dyktować co powinien robić, nawet ona. Też potrzebuje trochę przestrzeni. To nie tak, ze nie wiedział, iż przez ciąże hormony Soobin szaleją, ale to, co ostatnio działo się między nimi wymagało odpoczęcia od siebie chociaż przez jedną noc.

I właśnie w taki sposób znalazł się na balkonie pod rozgwieżdżonym niebem ze swoim najlepszym przyjacielem Yoongim, który znikł gdzieś w tłumie. Nie wiedział, że to był błąd pojawiać się z nim tutaj. Nie miał pojęcia, że do Mina od jakiegoś czasu kleił się pewien uroczy sukkub, mający dobrego kolegę o fioletowych oczach, które w tym momencie wypalały w nim dziury od spojrzenia.

Taehyung, bo to o nim była mowa, opierał się o ścianę niedaleko baru, sącząc kolorowego drinka, którego dostał za darmo. Wlepiał ametystowe oczy w Namjoona, skanując nimi jego duszę. Już dawno nie spotkał nikogo o tak czystej energii życiowej. To przyciągnęło sukkuba jak pszczołę do miodu. W chwili, gdy postanowił zapolować na tego mężczyznę, jego ciało zaczęło lekko się zmieniać, żeby dostosować się do wyobrażeń Joona o idealnym kochanku. To, co jednak u tych demonów pozostawało niezmienne to intensywny, jasny kolor oczu, które w przypadku Tae były fioletowe.

Oblizał wargi ze słodyczy napoju, niestety, smakującemu demonowi jak woda z cukrem - słodko, ale mdło. Miał przed oczami coś o wiele smaczniejszego. Zaczął więc zbliżać się do samotnie siedzącego przy barze mężczyzny, po czym dosiadł się do niego bez zaproszenia, od razu racząc uroczym uśmiechem.

— Dlaczego siedzisz tu samotnie, hyung?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro