Rozdział 31: Prototyp znów...

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

 Wracając do Prototypa.

 Prototypowi udało się uciec z zapadającego się budynku. Cyborg dumnie wyskoczył na drugą część portalu,myśląc,że spotka tam Czachowego Popasa.

- Haha! Już cię...

Prototyp nagle zauważył,że pod nim nie ma...żadnej podłoża. Okazało,się po prostu,że wybrał zły portal pod koniec ucieczki. Prototyp od razu zaczął spadać do przepaści nad nim. Kanion był ogromny i głęboki. Prototyp krzyczał i widział swoje życie przed oczami. Widział jego narodziny,dzieciństwo,pracę w laboratorium,założenie rodziny,przemianę w cyborga...No i oczywiście "incydent",który zrujnował jego życie. Zaakceptował już swój los. Spadnie i już będzie po nim. Nagle spod jego maski wyszła czarno-metaliczna macka,która złapała się za gałąź wystającą w kanionie. Prototyp chwycił się za tą gałąź i siedział.

- Ufff... Dzięki masko! Już by było po mnie.

 Nagle macka,która wyszła spod maski pacnęła go w twarz(a przez co Maska uderzyła też w samą siebie).

- Ty durny śmiertelniku. Przez ciebie mogliśmy zginąć. Wziąłeś nie odpowiednie przejście. Nie wierze,że muszę żyć w symbiozie z takim czymś jak ty. Gdyby tylko nie klątwa,bym wybrał innego właściciela i zniszczył ciebie do prochu,ty paskudny, nienażarty, głupawy człowieku...

Wyraziła swą nienawiść do pół-człowieka,pół-robota Maska. Prototyp odpowiedział:

- Ta,też cię kocham.

  Prototyp nagle uświadomił sobie,że nie ma jak się wspiąć z powrotem na górę i musi jedynie czekać na to,aby zjawił się jakiś rycerz w białej zbroi,który przyjedzie na koniu,by uratować. Ten rycerz nie był dość spodziewany,natomiast.

- Ej ziomuś. Jesteś w dość nie- LINIOWEJ sytuacji,hehe.

 Powiedział Surelemexa znad góry patrząc na Prototypa. Prototyp nie był zadowolony sucharem robotycznego żołnierza:

- Haha... Bardzo śmieszne maszyno.

Surelemexa podrapał się po głowie i wzruszył ramionami.

- Yyyyy,więc jak się miewasz... Tam... Na dole... Wiesz Kaniony Spherus Magna mają dużo incydentów,wiesz? Ale hej... Ładne widoki!

 Surelemexa się zaśmiał. Prototyp odpowiedział:

- Ahhhh. Tak. Mam wspaniałe wakacje. Relaksuje się nad przepaścią W KTÓREJ MOGĘ ZGINĄĆ!!!

 Surelemexa próbował uspokoić nowo poznanego gostka:

- Hej! Wow! Wow! Spokojnie. Już biorę linkę! Mieli w przecenie. Jakiś Agori mi dał na bazarze.

Surelemexa spuścił linę ,a Prototyp się jej złapał. Po czterech upornych i długich minutach,udało się.

- Ah piasek! Gleba! Jak ja cię kocham! Nie odchodź już nigdy ode mnie!

 Prototyp przytulił się do podłoża. Surelemexa się zaśmiał i spytał:

- Więc jak się nazywasz podróżniku kolejny! Ja? Suremexa. Aż ty?

Prototyp odpowiedział:

- Nazywają mnie Prototyp,a to moja maska!

 I tak oto obaj się spotkali.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro