forty three

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Alex

Czekałam pod blokiem, cały czas przyglądając się zegarkowi. Czekałam tam od trzydziestu minut, a ja do cierpliwych nie należę. Siedząc na schodach zauważyłam podjeżdżający samochód. Czarny range rover stanął naprzeciwko mnie. Wolno przełknęłam ślinę i zamarłam w pozycji siedzącej. Czekałam na rozwój akcji. Nagle przyciemniana szyba zaczęła opadać. Moim oczom ukazał się rozbawiony Sprayberry, a za nim jako kierowca, siedział Cody.

- Co tam maleńka? - powiedział męsko Dylan, na co ja wybuchnęłam śmiechem - Zapraszam - Cody puścił mi oczko. Kiedy wdrapałam się do samochodu, zajęłam miejsce z tyłu, obok Tyler'a.

- Gdzie Dylan? - spytałam ciekawa - Jedzie drugim samochodem z Britt i Susan - odpowiedział mi Tyler, na co ja przewróciłam oczami - Jedziemy? - spytałam, na co Cody tylko przytaknął i odpalił samochód.

~*~

- Wiedziałam, że to nie będzie dobry pomysł - powiedziałam trzymając się za głowę - Już raz to przerabiałam - nagle Cody gwałtownie zatrzymał auto, po czym zamieniłam się z Dylan'em miejscami. Dobrze myślicie, Cody i Dylan nie są dobrym połączeniem, szczególnie w jednym aucie. Musiałam to jak najszybciej to zakończyć. Nie chodziło mi o nich, chodziło o moje życie, nigdy nie wiadomo co odwaliłby zdenerwowany Cody.

- To nie fair - Dylan zrobił minę naburmuszonego pięciolatka i oparł głową o szybę - Zamknij japę pizdokleszczu, niedorozwinięta gnido i martwy płodzie! - Cody zaczął się wydzierać. Chciałam żeby ta jazda skończyła się jak najszybciej. Tęskniłam za nimi jak cholera, ale nie za tym, co robili w aucie. W pewnej chwili chciałam opuścić auto i przejść się pieszo.

- Zamkniecie w końcu mordy - wybuchnął Tyler, a po chwili nastała wyczekiwana cisza - Dziękuję - powiedział spokojniej i znów zaczął patrzeć przez okno, a ja odetchnęłam z ulgą.

~*~

Kiedy cali i zdrowi fizycznie dojechaliśmy na miejsce, bo psychicznie z nami dobrze nie było, zabraliśmy nasze rzeczy i ruszyliśmy w stronę naszego Bałtyku. Chłopaki skontaktowali się z O'Brien'em, w celu znalezienia miejsca, w którym się znajdują. Po znalezieniu reszty, szybko się przywitałam i rozłożyłam się z dala od dziewczyn. Nie chciałam konfrontacji z Britt. Nie chciałam jej zrobić krzywdy. Ściągnęłam szorty i bluzkę i zaczęłam wygrzewać się na słoneczku.

Dylan

- Jaka ona piękna - usłyszałam rozmowę Britt z Susan - I Dylan się z nią przyjaźni? - zacząłem śmiać się pod nosem. Czekałem na moment aż Robertson nie wytrzyma i zacznie wydzierać się na szatynkę, strasznie irytował ją temat Alex.

- Nie przesadzaj, takie dwa na dziesięć - przewróciłem oczami, wciąż wsłuchując się w ich rozmowę - Chora jesteś? Widziałaś jej nogi? Niejedna pozazdrości - spojrzałem na Alex, leżącą na ręczniku.

- Dylan, posmarujesz mi plecy kremem? - zerwałem się z nadzieją, że prosiła mnie - Nie ciebie glonie - parsknęła śmiechem, na co ja z powrotem usiadłem na piasek. Spojrzałem jak Sprayberry wciera jej ten cholerny krem i byłem...zazdrosny? Cholera co ta dziewczyna ze mną robi. Zacząłem zdawać sobie sprawę z tego, że cały czas się oszukuję.

Boże...ja kocham tą dziewczynę!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro