1.24

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Maya's POV:

- Nie uczyli cię, że nie ładnie grzebać w cudzych rzeczach?

- Prze-przepraszam - wybęłkotałam i automatycznie odłożyłam nie zdarnie ramkę na swoje miejsce.

Obróciłam się na pięcie i ujrzałam we framudze drzwi dość wysokiego blondyna, który był ubrany tylko i wyłącznie w szare dresy.

- Przyszłam tylko oddać Grace ładowarkę - oznajmiłam nieśmiało i położyłam kabel na komode koło zdjęcia.

Chłopak jedynie się zaśmiał i wszedł w głąb pokoju zamykając za sobą drzwi.

- Jesteś tak zdesperowana, że wymyślasz banalne wymówki? - prychnął i włożył ręce do swoich dresów czekając prawdopodobnie na moją odpowiedź.

W tamtym momencie w głowie miałam milion odpowiedzi, ale nie chciałam ryzykować, dlatego tylko pokręciłam głową, a blondyn ponownie się zaśmiał.

- Boisz się mnie? - zapytał robiąc dwa kroki do przodu w moją stronę.

Przełknęłam głośno ślinę i zrobiłam krok do tyłu, aby uniknąć niebezpiecznej odległości.

- Ty też wchodzisz bez pozwolenia do pokoju Grace - wypaliłam przez chwilę czując się pewniej, ale od razu tego pożałowałam.

Chłopak uśmiechnął się i usiadł na czarnej pościeli intensywnie mi się wpatrując.

- Naprawdę myślisz, że to pokój Grace? - zapytał, a w tym samym czasie ktoś zapukał do drzwi i chwycił za klamkę.

Dzięki bogu, była to Grace.

- Widziałeś może M... - nie dokończyła, kiedy zauważyła mnie stojąca jak słup przy komodzie. - Musimy już wychodzić.

Skinęłam głową i spojrzałam na blondyna, który wziął do ręki telefon i położył się na prawdopodobnie swoim, a nie Grace łóżku.

Wyleciłam z pokoju chłopaka i pobiegłam po swoją torebkę, po czym zbiegłam po schodach zauważając już gotową Grace.

- Możemy iść - oznajmiłam, a dziewczyna skinęła głową.

_______

Po dziesięciu minutach byliśmy już przed szkołą. Budynek był ogromny i miał trzy piętra. Bardzo podobała mi sie elewacja tego budynku, ponieważ różniła się od reszty. Nie była ponura, lecz promienna i wesoła.

Aktualnie czekałam przed szkołą na moją przyjaciółkę - Alex. Grace musiała gdzieś iść, ale na szczęście dała mi mapę sal całego budynku i mieliśmy się spotkać na pierwszej lekcij.

Nagle poczułam wibracje, dlatego wyciągnęłam telefon z kieszeni i od razu zobaczyłam połączenie od taty.

- Halo?

- Maya, czemu nie odbierasz telefonu? Myślisz, że będę się dobijał. Miałaś zadzwonić jak tylko przyjedziesz - powiedział surowo, a ja westchnęłam i usiadłam na murku przed budynkiem.

- Tak wiem, ale byłam zmęczona. Dzisiaj nie mogłam zadzwonić, ponieważ śpieszyłam się do szkoły. Nic mi nie jest - oznajmiłam, a ojciec westchnął do telefonu.

- Martwię się - poinformował, a na mojej twarzy pojawił się uśmiech.

- Nie masz o co, muszę kończyć tato, bo mam już dzwonek - skłamałam, a mężczyzna przytaknął i poprosił, aby zadzwoniła później.

Rozłączyłam się i nie widząc mojej przyjaciółki włączyłam kika.

Niallers69: Nienawidzę ciekawskich osób.

Niallers69: Pałęta ci się obca osoba po twoim domu i wchodzi ci od tak do pokoju.

Po przeczytaniu wiadomości od Nialla, automatycznie przypomniałam sobie zdarzenie z przed godziny, gdzie miałam podobną sytuację.

Mayaxx1: Znam to.

Mayaxx1: Tylko tym razem ja pałętam się po czyimś domu.

Niallers69: To jest coś innego.

Niallers69: Gdybyś ty chodziła po moim domu i bez pytania wchodziła tam gdzie nie potrzeba byłbym w niebo wzięty.

Mayaxx1: Przestań.

Mayaxx1: Czekam już od dwudziestu minut na Alex, której ciągle nie ma.

Mayaxx1: A co jeśli coś się stało?

Mayaxx1: Może ją zamordowali lub zgwałcili, albo zabili, może uwięzili!

Niallers69: To się rymuje!

Mayaxx1: Mówię ci poważnie.

Niallers69: Przestań, jest pod dobrą opieką, nic jej nie jest.

Mayaxx1: Dziękuję, że jesteś.

________

Kolejny! Liczę na to samo co w każdym rozdziale 😁

Ps: Tak z ciekawości ile byście chcieli rozdziałów?

Ps2: Drugiej części na sto procent nie będzie, bo jest tutaj dość rozbudowana fabuła więc druga część jest zbędna.

Ps3: Chcecie abym dodawala dłuższe rozdziały rzadziej, czy krótsze częściej?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro