1.26

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Maya's POV:

Następnego ranka wstałam dość późno, ponieważ Grace załatwiła nam dziś wolne. Patrząc na pogodę za oknem i na moje samopoczucie automatycznie odechciewało mi sie gdziekolwiek wychodzić. Mogłabym leżeć cały dzień w łóżku i oglądać "American Horror Story".

Była godzina jedenasta, kiedy wygramoliłam się z łóżka. Wczoraj, w sumie dzisiaj, poszłam spać dopiero około godziny trzeciej w nocy, dlatego byłam strasznie zmęczona i zaspana mimo, że wstałam o dość późnej porze.

Przetarłam oczy zewnętrzna stroną dłoni i spojrzałam za okno, gdzie panowała nie mała ulewa. Zasłoniłam żaluzje, aby nie musieć patrzeć na okropną pogodę i zarzuciłam na siebie szlafrok. Związałam włosy w  wysokiego kucyka i powędrowałam w stronę kuchni.
- Dzień dobry - przywitałam się widząc Grace na krześle barowym z kanapką w ręce.

Dziewczyna była ubrana w czarne rurki i zwykłą białą koszulkę. Nie miała zrobionego makijażu, a jej włosy były lekko przetłuszczone. W sumie można było powiedzieć, że byłam w podobnym stanie.

- O hej, jak się spało? - zapytała spoglądając w moją stronę.

- Nic nie mów - mruknęłam, a dziewczyna jedynie się zaśmiała. - Nie mogłam zasnąć - dodałam.

Podeszłam do lodówki, po czym wyciągnęłam z niej masło i mleko.

- Idę za godzinę do Sophie i Alex, idziesz ze mną? - zapytała, a ja po chwili namysłu odmówiłam.

- Chcę jeszcze poleżeć, odpocząć. To jedzenie naprawdę musiało mi zaszkodzić - oznajmiłam kładąc mleko oraz masło na blat.

Grace przytaknęła i wymijając mnie włożyła brudne naczynia do zmywarki.

- Wrócę pod wieczór - poinformowała mnie spinając przed lusterkiem włosy w koka. - Gdybyś chciała jednak do nas dołączyć to zadzwoń. Każe Niallowi cię zawieźć.

Przytaknęłam opierając się o blat i przyglądając się Grace. Kiedy dziewczyna ubrała buty i kurtkę szybko przypomniałam sobie, że kompletnie nie wiem gdzie, co się znajduję. Nie miałam ochoty grzebać w cudzych rzeczach, dlatego wolałam zapytać.

- Uch, Grace wiesz gdzie znajdę kakao? - zapytałam nie pewnie, a dziewczyna obróciła się na pięcie i wskazała palcem na szafkę od razu od strony lodówki.

- Dziękuję.

- Nie ma sprawy. Jeśli czegoś byś potrzebowała Niall jest w domu, a moja mama ma wrócić po południu więc na pewno coś ugotuję - oznajmiła wychodząc i zamykając drzwi.

Westchnęłam i postanowiłam się wziąć za śniadanie.

_____________

Była godzina dwunasta, kiedy siedziałam w salonie z miską płatków zbożowych i oglądałam mam talent. Nie wiedziałam co mogłabym innego porobić, dlatego ostatecznie postanowiłam spędzić czas oglądając nudne talent show w których i tak nikt nie ma szans na wygraną.

Byłam także trochę zaniepokojona, ponieważ Niall nie pisał od wczoraj. Miałam nadzieję, że to tylko przez to, że musi uważać na lekcjach i po prostu schował telefon albo zostawił go w domu.

Nagle usłyszałam kroki, ale postanowiłam to zignorować i skupić się na programie. Wzięłam garść płatków i włożyłam je do buzi.

- Dalej ci mało?

Kiedy usłyszałam czyjś głos, spojrzałam z pełną buzią płatków za siebie. Zauważyłam blondyna z czymś w ręce, który zmierzał w moją stronę.

Niall był ubrany w białą koszulkę i szare dresy. Włosy miał w kompletnym nieładzie.

- Co masz na myśli? - zapytałam przyłykając resztki.

- To. - wskazał na miskę z płatkami. - Nie wystarczą ci wrażenia po wczoraj?

Wzruszyłam ramionami i obróciłam się w stronę telewizora ignorując Nialla stojącego tuż za mną.

- Gramy - oznajmił nagle pojawiając się na przeciwko mnie.

Spojrzałam zdezorientowana na blondyna, który rzucił pudełkiem na stół i usiadł, w sumie wepchnął się koło mnie. Wziął pilota, po czym wyłączył dekoder na co od razu zareagowałam. Bo jakby nie było wyłączył mi mam talent.

- Ej! - pisnęłam próbując wyrwać chłopakowi pilota.

- Księżniczko, twój książę jest tutaj. - zaśmiał się i wyciągnął rękę z pilotem za sofe.

Mimo nic nie znaczącego słowa czułam, że moje policzki się rumienią.

- Boże, oddaj go! - krzyknęłam zirytowana i rzuciłam się w stronę pilota.

- Wystarczy Niall, skarbie. -  mrugnął na co przewróciłam oczami. - Próbuje ci zagwarantować genialną zabawę w naszym domu.

- Daj spokój.

Dopiero po chwili zorientowałam się, że leżę dokładnie na Niallu. Spojrzałam się w stronę blondyna, który tylko się uśmiechał nic z tym nie robiąc. Po chwili niezręcznej ciszy wstałam niezgrabnie z chłopaka poprawiając przy tym koszulkę, która lekko podwinęła mi się do góry.

- Dobra, wygrałeś - jęknęłam i spojrzałam na stół, gdzie leżały scrabble. - W końcu chcesz się nauczyć pisać i czytać?

- A ty mogłabyś być bardziej inteligentna - odgryzł się wskazując na dekoder. - Jest tam taki przycisk do włączania dekodera, gdzie nie potrzebny jest pilot.

Przewróciłam oczami i usiadłam wygodniej otwierając pudełko i rozkładając plansze.

- Było mi wygodnie - oznajmił nie zmieniając swojej pozycji.

Zarumieniłam się i zakryłam kosmykami włosów twarz, aby tego nie zauważył. Rozdałam literki i chwyciłam swój telefon ze stołu, aby móc zrobić zdjęcie na instagrama oraz wysłać do Nialla.

Mayaxx11: Gram w scrabble z bratem Grace! *nie wysłano*

Mayaxx11: Nie mam pojęcia czemu nie piszesz, ale trochę się martwię. *nie wysłano*

Mayaxx11:

*nie wysłano załącznika*

- Co jest z internetem - jęknęłam i spojrzałam na blondyna, który także był zajęty swoim telefonem.

- Coś się musiało zepsuć - oznajmił i odłożył telefon na stoł. - Trudno, teraz gramy.

Przytaknęłam i także odłożyłam komórkę na szklany blat.

- Nie lubię grać bez żadnej nagrody - oznajmił blondyn.

- Co masz na myśli? - mruknęłam, a chłopak wzruszył ramionami.

- Jeśli ja wygram zrobisz jedną rzecz o którą cię poproszę, jeśli ty wygrasz będziesz mogła zrobić to samo - wymyślił, a ja ostatecznie się zgodziłam.

________

Była godzina siedemnasta, kiedy skończyliśmy grać. Ogólnie zagraliśmy trzy rundy z czego tylko jedną wygrałam co oznaczało, że Niall zwyciężył.

- Oszukiwałeś - oznajmiłam i założyłam ręce na piersi.

- Czy ty twierdzisz, że nie umiem grać? - zapytał blondyn dość poważnym tonem.

Przęłknęłam głośno śline i szybko pokiwałam głową.

- Czemu się mnie boisz? - zaśmiał się, a ja wzruszyłam ramionami i zaczęłam pakować literki do woreczka.

Tak naprawdę nie bałam się Nialla, po prostu podejrzewam do czego byłby zdolny, a wolałam tego uniknąć.

- Gdzie jest twoja mama? - wypaliłam chowając planszę.

Spojrzałam na Nialla, który wydawał się być zirytowany moim pytaniem.

- W pracy - oznajmił spięty chociaż miałam przeczucie, że coś było na rzeczy.

- W pracy już drugi dzień? - zapytałam nie wierząc.

- Nie zawsze życie jest idealne, słońce.

__________

Tak, kolejny, kolejny. Pasują wat takie długości rozdziałów? Mam nadzieję, że tak haha.

Liczę na komentarze, kochani i gwiazdki ❤

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro