Prolog

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


Maeve Cunningham pojawiła się w jego życiu niczym huragan. Wdarła się w nie nieproszona, niespodziewanie przewracając je do góry nogami. Kiedy spojrzała na niego tego ranka przed rozpoczęciem lekcji, serce chłopaka zabiło mocniej i już wiedział, że nie ma dla niego ratunku.

Przez pięć ostatnich lat jedynie egzystował, między jedną przeprowadzką, a drugą, między wrzaskami ojca, a jego ciosami. Czuł, że małe miasteczko, do którego zmierzali, okaże się kolejnym niewypałem. Justin już dawno stracił nadzieję na stabilizację, przestał liczyć razy, kiedy ojciec ponownie rozkazywał spakować mu manatki, by następnego dnia wyruszyć w drogę ku nieznanym.

Miał dosyć takiego życia. Nienawidził wszystkiego, co nowe. Przerażała go wizja niewiadomej, tego, co na niego czekało. Nowe miejsce zamieszkania, nowa szkoła, nowe twarze. Taki typ jak on nie posiadał przyjaciół. Wyobcowany, zdystansowany, aspołeczny. Chował się w swoim małym, ledwie umeblowanym pokoju, z dala od obelg, śmiechu, drwin. Mimo tego, iż w domu wcale nie czuł się lepiej, wolał stawić czoła ojcu, niż bandzie rozpuszczonych dzieciaków. Szczerze ich nienawidził, gardził nimi, bo i oni gardzili nim. Dla nich zawsze był słaby, żałosny i zabawny. Dla nich był jedynie żartem, obiektem do wyżycia się. Wtedy schylał głowę i uciekał, by ponownie zaszyć się w swoim azylu.

Tylko tam mógł odzyskać spokój.

Nienawidził ojca za to, że wciąż jeździli z miejsca na miejsce, a on w wieku siedemnastu lat ledwo nadążał z programem nauczania. Miał cichą nadzieję, że w Conway zagrzeją miejsca na dłużej, że tajemnicza praca ojca będzie tą na stałe. Nie miał za to nadziei, że w nowej szkole kogokolwiek go polubi. Jechał z przekonaniem, że nie będzie lepiej, że scenariusz się powtórzy.

Mimo to wydarzyło się coś, o czym nie miałby odwagi nawet śnić.

Nie był gotowy na dziewczynę o najpiękniejszym uśmiechu jaki kiedykolwiek widział, różowych włosach i zadziornym spojrzeniu. Ich pierwsze spotkanie nie przebiegło najlepiej, zabrakło mu słów, więc stał i podziwiał najwspanialszą istotę na świecie, dukając odpowiedzi na zadane przez nią pytania. Nie miał pojęcia, dlaczego do niego podeszła, dlaczego zdecydowała się przedstawić, ale to nie miało żadnego znaczenia. Liczyło się to, jak ich oczy się spotkały, jak na niego patrzyła, jak serce waliło mu w piersi.

Była jak letni, ciepły deszcz, jak promienie słońca ogrzewające policzki, jak spełnienie najskrytszych marzeń. Dlatego zakochanie się w niej było takie proste, choć wtedy myślał, że nie mieli żadnych szans.  Uzależniała go od siebie, sprawiała, że czuł się żywy, wniosła do jego życia... światło.

Popularna dziewczyna i samotny chłopak? To nie mogło się udać.
Ale czy na pewno?



***

Wracam tutaj, gdzie wszystko się zaczęło :)

Nie sądziłam, że to nastąpi, a jednak napisałam dla was coś nowego. Coś, co chciałam pokazać wam właśnie tutaj, bo bardzo tęskniłam za tym miejscem, za interakcją z moimi czytelnikami. Minęło ponad dwa lata, odkąd publikowałam. Potem skupiłam się na wydawaniu, chociaż nigdy tego nie planowałam. Miało się skończyć na serii Blood from Blood, ale od tego właściwie dopiero się zaczęło. To były szalone i intensywne dwa lata. Bywały momenty bezradności, rezygnacji, smutku, ale i dumy, szczęścia i łez. Nie sądziłam, że to zabierze tyle mojego czasu, ale niczego nie żałuję. To wspaniałe doświadczenie :)

Ale do brzegu...
Zostawiam dla was prolog mojej nowej książki - Hidden Feelings.
Zaczęłam tworzyć w 2019 roku, ale z powodu, którego już nie pamiętam, porzuciłam Maeve i Justina. Wróciłam do nich niedawno i poleciało!
Dajcie znać, jak wam się podoba :)


Ściskam mocno!
Kasia ♥



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro