Step 1 - You must accept that I'm a little out of my mind

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

6.05.1991

Nienawidzę się spóźniać, a jeszcze bardziej od tego nienawidzę zmian. Odrobinę może to wina moich rodziców, którzy układając mi plan dnia, zrobili z tygodnia jedną wielką rutynę jakiej, chcąc nie chcąc, muszę się trzymać.

Dzisiejszy dzień, znienawidzony przeze mnie do końca, był połączeniem jednego i drugiego - zmianą i spóźnieniem się. Jednocześnie był też początkiem tragedii, dlatego jednym z powodów, dlaczego 6 jest moim pechowym numerem, była tamta data - szóstego maja.

Do szkoły dotarłem kwadrans przed końcem pierwszej lekcji. Pani z sekretariatu zaprowadziła mnie pod salę, w której lekcje miała moja nowa klasa. Kobieta zapukała do drzwi i po chwili byłem jedyną osobą, na którą patrzyli się wszyscy uczniowie.

Nienawidzę tego, czasem aż przechodzi mnie gęsia skórka, gdy zbyt dużo osób skupia na mnie uwagę. W ostatnim czasie nazbierałem jej już dość i w tym momencie miałem nieodpartą ochotę zapaść się pod ziemię. Jednak mimo to stałem sztywno udając, że nic mnie to nie obchodzi.

Nauczycielki poszeptały coś między sobą w czasie, gdy ja stałem w otwartych drzwiach, niczym małpa w zoo, ku uciesze tak zwanych moich kolegów z klasy. Jako nowy uczeń musiałem sprawić spore zaciekawienie, które teraz przepływało w spojrzeniach od jednego nastolatka do drugiego.

W końcu nauczycielka zwróciła się w moją stronę z wyuczonym uśmiechem, zapraszając mnie, żebym wszedł do sali.

- Illumi będzie od dzisiaj w waszej klasie. - objęła mnie ramieniem jakby cokolwiek to miało pomóc, gdybym nawet się bał nowego środowiska - Przywitajcie go ciepło i traktujcie jak waszą część. Usiądziesz na razie tutaj. - ostatnie zdanie nauczycielka wypowiedziała do mnie, wskazując na jedyne wolne miejsce w drugiej ławce przy ścianie. Nie mając wyboru usiadłem grzecznie na miejscu, wyciągając wszystkie przybory oraz układając je równo na skraju ławki. Spokojnie słuchałem dalszej części lekcji, której przebieg miałem zaszczyt zakłócić jako nowy uczeń.

Udawałem, że nie czułem na sobie ciekawskich spojrzeń, które nie szczególnie mi przeszkadzały, mimo swojej palącej obecności. Jedynie chłopak siedzący obok mnie, lekko mnie irytował, przysuwając się niekomfortowo blisko i ewidentnie nie zważając na słowa nauczycielki. Starałem się jednak skupić na temacie lekcji oraz czerpać jak najwięcej wiedzy, którą straciłem w czasie przenoszenia się ze szkoły do szkoły.

- Illumi, tak? - zagadał chłopak, którego po prostu zignorowałem, jednak spojrzałem na niego kątem oka, aby na powrót wrócić do starannego robienia notatek. Chłopakowi najprawdopodobniej niezbyt się spodobało, że nie poświęciłem mu należytej według niego uwagi i przysunął się jeszcze bliżej, wyciągając do mnie rękę z zadbanymi, kolorowymi paznokciami.

- Jestem Hisoka.

Znów zerknąłem na jego oczekującą dłoń, którą zimno i symbolicznie przyjąłem dla własnego spokoju. Jego skóra była ciepła oraz gładka, a jego uścisk silny. Gdy wysuwał rękę z mojej, poczułem jak jego ostre pazury, lekko podrażniły moją skórę, pozostawiając dwa wyraźnie odznaczające się ślady.

Dwa...

Dyskretnie spojrzałem na jego dłoń, gdzie od razu ukazał się powód mojego zdziwienia. Na środkowych palcach obu dłoni, chłopak posiadał dwa krótsze paznokcie. Były również o wiele mniej zaostrzone niż reszta, ładnie spiłowane i w porównaniu do ostrych szponów, wyglądały o wiele przyjemniej oraz łagodniej.

- Zaciekawiony? - zapytał z uśmiechem, którego intencji nie potrafiłem określić

- Nie.

Chłopak uśmiechnął się znów w dokładnie ten sam sposób, będąc pewien swojej racji. Tym razem jednak naprawdę go zignorowałem, postanawiając nie zwracać na niego uwagi, nawet na niego nie patrzeć, jak wcześniej kątem oka, aby nie prowokować żadnych interakcji. Mimo to chłopak gapił się na mnie z dziwnym błyskiem w oku, podpierając się na łokciu. Niczym drapieżniki i ofiara. Czułem jego wzrok na swoich kościstych dłoniach, gdy skrupulatnie spijałem ważne słowa z ust nauczycielki i przelewałem na kartki zeszytu. Na twarzy, szczególnie na wargach, które poruszały się, powtarzając zapisywane zdania. Wyjątkowo mi jednak przeszkadzało, kiedy chłopak skupiał swoje spojrzenie na moich czarnych włosach, przystrzyżonych tuż za uchem, a aksamitnych niczym jedwabny materiał. Nie był wtedy irytujący, a bardziej niepokojący, budząc we mnie dziwaczne uczucie. Jednakże przetrwałem do dzwonka, który zadzwonił, przerywając wykład i rozbudzając uczniów niczym z transu. Plecaki powędrowały z ziemi na stoły, gdzie wszystkie książki byle jak trafiły do ich środka niczym wyjątkowo groźni więźniowie trafiający do izolatki. Ja również spakowałem moje rzeczy, starannie odkładając je do odpowiedniej przegrody. Założyłem plecak na plecy i cierpliwie czekałem, aż chłopak przepuści mnie do wyjścia z ławki. Ten jednak za bardzo się nie spieszył, wyciągając słuchawki oraz inne niepotrzebne rzeczy, przeciągając chwilę wyjścia z klasy jak najdłużej.

- Hisoka, zaraz zamykam klasę. - powiedziała nauczycielka stojąca w drzwiach, jakby ta sytuacja zdarzyła się już nie raz. Chłopak obdarzył kobietę uśmiechem i wstał, ruszając do wyjścia. Lekko poirytowany zasunąłem za nim krzesło, również jako ostatni udając się na korytarz. Tam stanąłem pod ścianą i na rozpisce wręczonej mi wcześniej przez sekretarkę szukałem gdzie odbędzie się moja kolejna lekcja. Sala znajdowała się niedaleko, więc po chwili siedziałem już w ławce. Tym razem, ku mojemu spokojowi, siedziałem sam.

To be continued

782 słowa
4 587 znaków bez spacji

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro