30.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

POV . Casey

Nie chciałam narażać Mii ani Jacka na niebezpieczeństwo, więc zostawiłam ich u Kelly. Zupełnie jej to nie przeszkadzało, obiecała, że nic jej się nie stanie, ufałam jej. Po raz kolejny Dom musiał wezwać załogę ostatni raz czułam się źle. 

- Czy na pewno chcesz pomóc? - zapytał Brian, gdy zostaliśmy zaprowadzeni do dużego magazynu. 

- Deckard Shaw próbował nas zabić, a nikt nie zadziera z moją rodziną. - powiedziałam.  Pocieszająco trzymał mnie za rękę, spotkaliśmy faceta o imieniu Pan Nikt. Dość dziwne imię, nawet to przyznał. Wyjaśnił nam naszą misję. Powiedział, że pomoże nam pokonać Deckarda Shawa, jeśli pomożemy mu uratować porwanego hakera komputerowego który opracował potężny program nadzoru.

Gdyby jej program nadzoru wpadł w niepowołane ręce, wydarzyłyby się straszne rzeczy, wszyscy spojrzeliśmy na mapę drogi, z której miała zostać zabrana. Roman paplał o tym, jak powinien ułożyć plan, ale potem wpadłam na pomysł planu. 

- Zamknij się, mam coś. - powiedziałam do Romana 

- Co? – zapytała Letty. 

- Ok, to zabrzmi szaleńczo, więc wysłuchaj mnie. - powiedziałam - Chcesz, abyśmy szybciej dotarli na drogę, cóż, wiem jak. Dlaczego nie dostaniemy ogromnego samolotu transportowego, który może zrzucić nas na drogę, gdy jesteśmy w naszych samochodach, jest o wiele szybciej. -  Wyjaśniłam. 

- Imponujące. - Nikt powiedział, Brian uśmiechnął się. 

- To zadziała. - Żołnierz powiedział 

- Gwarantuję, że zadziała. - Powiedziałam mu.

Więc wszyscy przygotowaliśmy nasze samochody i załadowaliśmy je do samolotu, dzieliłam samochód z Brianem, który był szczerze w porządku. Kiedy samolot wystartował, zaczęłam się  denerwować się. 

- W porządku? - zapytał Brian. 

- Tak, jasne... ja. Jestem brzoskwiniowa. - Skłamałam. 

- Kłamiesz, mówisz tylko, że jesteś brzoskwiniowa, kiedy kłamiesz. - Powiedział. Przełknęłam ślinę, trzymał mnie za rękę. - Wszystko będzie dobrze, Casey. 

- Mam nadzieję, że masz rację. - Powiedziałam. Samolot zaczął się trząść. 

- Hej Roman, wariujesz, prawda? - Tej zapytał Romana przez krótkofalówkę. 

- Nie. - Roman natychmiast odpowiedział.

- Tak, warujesz. - Tej powiedział. 

- Powiedziałem, że nic mi nie jest. - Roman powiedział, że totalnie wariował. 

- Słuchaj człowieku, potrzeba dorosłego mężczyzny, ogarnij lęki. - Tej powiedział, śmiałam się. - Jeśli chcesz płakać, możesz płakać. - Powiedział. 

- Możesz po prostu się odczepić! – powiedział Roman.

- Chodź Roman, to był twój plan. - Rozmawiałam przez krótkofalówkę. 

- Nie, to był twój plan! - powiedział. Potem usłyszeliśmy alarm, drzwi ładunkowe się otworzyły, natychmiast zapięłam pasy. 

- Yo Roman. Potrzebujesz trochę świeżego powietrza? Bo zaraz dostaniesz go dużo. Tej powiedział. 

- Ok, jedziemy! - powiedział Dom. Potem cofnął swój samochód i upadł, moje oczy były szeroko otwarte. 

- Właśnie wtedy, gdy myślisz, że nie mogło być lepiej. - Brian powiedział i wycofał samochód. Potem wyskoczyliśmy z samolotu, poczułam, jak żołądek mi opada. 

- Woo! Teraz ruszamy.

- Ok, teraz przyznaje jest naprawdę fajnie. - Przyznałam się.

- Cóż, to był twój plan. - Powiedział, gdy Tej i Letty wyskoczyli z samolotu.

- Czy wszyscy wyskoczyli? - powiedziałam do krótkofalówki trochę, Tej brzmiał, jakby trochę wariował, ale Letty wydawała się być w porządku.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro