Rozdział 17.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Niall zachichotał, patrząc w swoje lustrzane odbicie. W głębi duszy żałował tego, że znów zamoczył usta w alkoholu, jednak tym razem Abby nie miała z tym nic wspólnego.

Przez większość czasu Horan siedział na kanapie i pił drinki, które co chwila przynosił mu Jake, dopiero kilka minut temu zdecydował się wejść na parkiet pełen ludzi.

Irlandczyk przetarł twarz mokrymi od wody dłońmi i westchnął cicho. Czuł się szczęśliwy w takim stanie, w jakim obecnie się znajdował, ale wiedział, że Harry gdy się dowie będzie jeszcze bardziej wściekły na niego.

Gdy usłyszał otwieranie drzwi, do pomieszczenia wkradła się klubowa muzyka, która ucichła wraz z ich zamknięciem. Blondyn spojrzał w stronę drzwi, spodziewając się przy nich Jake'a bądź, któregoś z jego znajomych. Na pewno nie spodziewał się Zayna, który z każdą kolejną chwilą przybliżał się do niego.

- Cześć? - spytał niepewnie, odsuwając się od lustra. Wpadł na ścianę tracąc równowagę i roześmiał się, patrząc na swojego byłego chłopaka.

- Cześć Niall - westchnął, widząc w jakim stanie jest Horan - Dzieciaku, nie znasz umiaru czy jak? Znowu się najebałeś - mruknął.

- Ja się tylko świetnie bawię, Zayn. Nie wiem w czym widzisz problem - westchnął.

- Pamiętasz naszą rozmowę w szpitalu? Obiecałeś coś Harry'emu zapomniałeś? Łamiesz już drugi raz tę obietnicę, Niall. Wszystko ma swoje granice, ale ty jak widać ich nie widzisz - westchnął, sadzając chłopaka obok umywalki, a ten oparł się plecami o lustro - Powtarzanie jednej i tej samej kwestii robi się powoli nudne. Dlaczego znowu do tego wróciłeś? Było przecież dobrze...

Niall poprawił się i przyciągnął bruneta bliżej siebie tak, że ten stał między jego nogami. Westchnął cicho, zaczynając bawić się palcami starszego.

- Pierwszym razem starałem się, naprawdę starałem się powstrzymać, jednak potem przyszła Abby i puściły mi hamulce... Potem tak jakoś wyszło, że piłem tyle ile dawali - mruknął, śmiejąc się cicho - Potem pokłóciłem się trochę z Harrym... Louis mnie dobił swoimi radami... Ty brzmiałeś wtedy, jakby cię to w ogóle nie obchodziło, a przecież obiecałeś, że mi pomożesz... Jake spytał czy idziemy do klubu za dwa dni, to się zgodziłem by zapić smutki - zaśmiał się, a Zayn westchnął.

- Niall, wtedy po prostu nie miałem czasu, bo byłem na sesji zdjęciowej. Dzwoniłem później do ciebie, ale nie odbierałeś. Obchodzisz mnie ty i twój stan zawsze, ale picie nie jest rozwiązaniem wszystkich problemów. Jak chcesz pić - pij, okej, ale z umiarem. Harry ma gorszy okres, nie panuje nad sobą i wiesz jak to czasem bywa - urwał, gdy Niall przytulił się do niego - Em, okej...

- Przepraszam Zayn ja nie chciałem cię zawieść. Starałem się, ale mi nie wyszło, naprawdę przepraszam - mruknął, chowając twarz w zagłębieniu szyi modela - Ja już sam nie wiem co mam robić. Co bym nie zrobił to drugiej stronie to nie odpowiada, jak mam wam wszystkim dogodzić? - spytał cicho.

Malik westchnął cicho wplątując dłoń w farbowane kosmyki młodszego. Nie bardzo wiedział jak w tej sytuacji miał się zachować. Piosenkarz kleił się do niego, zupełnie nie przejmując się tym, że miał chłopaka oraz tym, że w każdej chwili ktoś mógł ich przyłapać. Nie robili nic złego, ale w końcu kiedyś ze sobą byli, a ludzie uwielbiają stwarzać różnorakie teorie.

- Co masz na myśli? - spytał.

- Jake'owi nie podoba się to, że mamy ze sobą kontakt oraz to, że słucham się was. Nie chce, żebym zmienił swój dotychczasowy styl życia, chce, żebym chodził z nim na imprezy, pił z nim, palił i tak dalej, jeśli wiesz o co mi chodzi - mruknął - Natomiast wy chcecie, abym urwał kontakt z Jake'iem, nie zaprzeczaj nawet, bo to po was widać. Wiem, że chcecie dla mnie dobrze, ale ja go kocham, nieważne co by mi zrobił. Jest moim chłopakiem i był ze mną zawsze, gdy potrzebowałem jego obecności - odsunął się od Zayna i spojrzał mu w oczy - Na przykład wtedy, gdy cierpiałem po naszym rozstaniu.

Malik spuścił wzrok, nie chcąc poruszać tego tematu. Nie teraz, gdy są podpici i nie teraz, kiedy są w klubowej toalecie.

- Niall... - zaczął, lecz Horan przerwał mu kładąc swój wskazujący palec na jego ustach.

- Zamilcz, ja teraz mówię - mruknął - To cholernie bolało, Zayn. Zraniłeś mnie jak nikt inny - roześmiał się gorzko - Zdradziłeś mnie i to w dodatku ze swoją byłą dziewczyną, z którą zerwałeś... dla mnie. Śmieszne, nie? - Zayn pokręcił głową - Ale gdyby nie ty nie poznałbym Jake'a, więc wyszło mi to na dobre.

Malik pokręcił głową, zdejmując palec piosenkarza ze swoich ust.

- Przepraszam cię, Niall. Wydarzenia z tamtej nocy nigdy nie powinny się wydarzyć. Byłem wtedy pijany i wiem, że mnie to nie usprawiedliwia. Nie wiem, dlaczego to zrobiłem. Gigi zaczęła mnie podrywać, a potem, gdy poszedłem do toalety poszła za mną i zaczęła mnie całować. W pewnej chwili zatęskniłem za jej ustami, za jej ciałem... no i gdy zaproponowała mi pojechanie do pobliskiego hotelu od razu się zgodziłem - westchnął, patrząc w niebieskie oczy, które wypełniały się łzami - Nie wiem co mnie opętało, okej? Następnego dnia wykopała mnie z hotelowego pokoju mówiąc, że nie mam na co liczyć i że jestem dupkiem, idąc z nią do łóżka, skoro w domu czeka na mnie mój chłopak - pokręcił głową w myślach przyznając jej rację - Sam też byłem zagubiony w swoich uczuciach. Jakaś część mnie nadal kochała Gigi i... wiem, że zwykłe przepraszam nie wystarczy po tym wszystkim - westchnął, odsuwając się od siedzącego Horana i zaczynając chodzić wte i wewte po pomieszczeniu.

- Z biegiem czasu - kontynuował - zacząłem rozumieć swój błąd. Jakiś głos z tyłu głowy mówił mi, że zachowałem się jak kompletny palant. Louis utwierdzał mnie w tym, codziennie przychodząc do mnie i mówiąc jak się niszczysz przez Jake'a. Jednak spławiałem go, ignorowałem i udawałem niewzruszonego - mówił, ciągnąć się lekko za swoje ciemne kosmyki - Jesteś cudownym chłopakiem, Ni i zasługujesz na całe dobro tego świata. I wiesz co? - spytał, a Horan pokręcił głową. - Jake ci go nie da, dlatego musisz z nim zerwać póki jeszcze nie jest za późno. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro