Rozdział 20.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

gwiazdki i komentarze mile widziane!

_____________

Od czasu rozmowy Louisa i Nialla minął miesiąc. Wiele przez ten czas się zmieniło. Za namową Harry'ego Irlandczyk zaczął spędzać więcej czasu poza domem, zaprzestał chodzenia do klubów oraz zaczął pracę nad nowym albumem. Jake nie był zadowolony z poczynań Horana, jednak tym razem jego błagania i smutne oczy nie robiły na Niallu żadnego wrażenia.

Blondyn nie widział się z Zaynem od czasu ich pocałunku, z czego niezmiernie się cieszył. Nadal pogubiony był w swoich uczuciach i wolał za bardzo o nich nie myśleć. Niebieskooki skupił się na karierze, fanach oraz Harrym, z którym zaczął odbudowywać przyjaźń, która jeszcze kilka tygodni temu wisiała na włosku. Dla Jake'a, Niall nie miał zbyt wiele czasu, nie rozmawiali prawie wcale, jedynie czasem mijali się w drzwiach. Irlandczyk zastanawiał się nad zakończeniem ich związku, jednak nie miał odwagi spojrzeć Lunilanowi w oczy i z obojętną miną powiedzieć, że już nic do niego nie czuje. W zasadzie nigdy nic do niego nie czuł.

Horan westchnął cicho, poprawiając się na fotelu, w którym aktualnie siedział. Styles spojrzał na niego z uniesioną brwią.

- Nie mam weny na pisanie piosenek. Lander chce, żebym wydał album jeszcze w tym roku - mruknął, zamykając notes, który trzymał na kolanach - Przecież to wiadome, że nie zdążymy.

Harry pokręcił głową, zabierając zeszyt przyjacielowi. Odłożył go na stolik i wrócił na swoje miejsce.

- Jak będziesz tak nad tym siedział i się wściekał to nic nie wymyślisz, a nawet jeśli to będzie to beznadziejne. Wena przyjdzie sama, wyluzuj.

Irlandczyk pokiwał lekko głową, wygodniej rozkładając się na fotelu. W domu Stylesa spędził jeszcze kilka godzin, dopiero, gdy Louis zadzwonił do loczka, prosząc go o przyjście blondyn stwierdził, że pora na niego.

Niebieskooki przekroczył próg mieszkania o wpół do dwunastej, zdziwił się, widząc palące się światło w salonie. Był pewien, że nie zastanie Jake'a o tej porze. 

- Cześć - powiedział, ściągając buty.

- Czy ty wiesz, która jest godzina do cholery? Gdzie ty się szlajasz? - spytał, posyłając blondynowi gniewne spojrzenie.

Irlandczyk wzruszył jedynie ramionami, wymijając swojego partnera i ruszając po schodach na górę. Po chwili poczuł jak jego plecy zderzają się ze ścianą na co jęknął cicho z bólu. Spojrzał w rozwścieczone tęczówki Jake'a, który boleśnie trzymał blondyna za ramiona. W głowie Horana od razu zapaliła się czerwona lampka.

- Puść mnie Jake w tej chwili - warknął, odpychając Lunilana od siebie.

Jake zdziwił się, widząc odwagę Nialla, której poprzednim razem nie miał. Jak chłopak śmiał się mu stawiać?

- Zdradzasz mnie, prawda? Ciągle znikasz i wracasz pod wieczór. Jest tak od cholernego miesiąca, odsunąłeś się ode mnie, unikasz mnie. Z kim się pieprzysz? Odpowiedz mi!

Horan prychnął, kręcąc głową.

- Jak śmiesz mnie o coś takiego posądzać? Zająłem się karierą, swoimi przyjaciółmi, których zaniedbałem przez nasz związek - mówił - Mam ci przypomnieć kto znika na całe noce i nie chce powiedzieć, gdzie chodzi? Rzadko się zdarzało, abym budził się obok ciebie, a jakoś nigdy nie posądziłem cię o zdradę!

- Zamknij się! - uniósł się brunet, przerywając wypowiedź Nialla - Są sprawy, o których kurwa nie powinieneś wiedzieć i się nie dowiesz. Nigdy cię nie zdradziłem!

- Nie mam takiej pewności - mruknął, a po chwili poczuł pieczenie na lewym policzku. Horan syknął z bólu, łapiąc się za obolałe miejsce. - Jesteś chory! - pchnął Jake'a na ścianę, zbiegając na dół po schodach. Wziął bluzę i wybiegł z domu, słysząc za sobą jedynie krzyki swojego partnera.

Niall westchnął, czując jak krople deszczu kapią na jego twarz. Założył kaptur, a ręce włożył do kieszeni. Horan nie wiedział co znowu wstąpiło w Jake'a, przecież był tylko u Harry'ego. Nigdy by go nie zdradził.

Irlandczyk nie wiedział co robić, było późno, a on nie miał gdzie się podziać. Do domu nie wróci, a Harry był u Louisa, więc nie chciał zbytnio teraz im przeszkadzać. Nie pójdzie do hotelu, bo ktoś mógłby go zauważyć, a nie chciał aby ponownie wokół jego osoby było głośno.

Deszcz z każdą kolejną minutą padał coraz bardziej, nie zostawiając na ubraniach piosenkarza suchej nitki. Niall nawet nie zauważył, kiedy jego nogi zaczęły prowadzić go w kierunku apartamentu Zayna. Jednak nim zdążył się zorientować dzwonił już do drzwi, było za późno na wycofanie się.

- Cześć? - powiedział niepewnie Malik, lustrując sylwetkę Horana, który uśmiechnął się lekko, spuszczając wzrok na swoje buty.

- Cześć... Mogę wejść? - spytał cicho, a model jedynie kiwnął głową, wpuszczając przemoczonego blondyna do środka.

Zayn cieszył się w duchu, że zdecydował się nie iść dzisiaj wcześnie spać.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro