Rozdział 2.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

W pomieszczeniu słychać było głośny chichot, który po chwili zamienił się w niepohamowany śmiech. Zdaniem Harry'ego Niall nie miał się z czego śmiać, a jednak robił to. Loczek spojrzał ze smutkiem w oczach na swojego, ledwo trzymającego się framugi drzwi, przyjaciela. Styles siedział grzecznie na kanapie, popijając swój sok, który cudem nalał mu Horan.

Codzienne wizyty Harry'ego w domu Irlandczyka miały tylko jeden cel, który niekoniecznie piosenkarz chciał osiągnąć. Farbowany blondyn wyglądał jeszcze gorzej niż kilka dni temu. W całym domu unosił się zapach papierosów i alkoholu, po którym ślad zostawiły jedynie puste, walające się po podłodze butelki.

Zielonooki martwił się o przyjaciela, nie chciał, aby ten zniszczył sobie życie przez używki, których przez całe życie unikał jak ognia. Rodzina Irlandczyka odwróciła się od niego po niecałych dwóch miesiącach jego "przemiany", dając mu przed tym ultimatum. Albo rodzina albo Jake. Wybór Horana nikogo nie zaskoczył, jedynie wywołał niepohamowany płacz u Maury.

- Niall - zaczął delikatnie Harry, podnosząc się z kanapy. Horan spojrzał na niego z rozbawieniem. - Co ja z tobą mam? - westchnął, podchodząc do niego.

Niall od razu rzucił się przyjacielowi w ramiona. Harry zmarszczył nos wyczuwając od niego alkohol pomieszany z dymem papierosów. Styles wziął blondyna na ręce w stylu panny młodej i przeniósł go na kanapę, na której położył go, następnie okrywając jego ciało czarno białym kocem.

- Wiesz dobrze, że to wszystko ci szkodzi - westchnął, siadając na brzegu kanapy. - Nie widzisz, że to wszystko cię niszczy? Zawsze unikałeś używek, a teraz nie możesz przetrwać bez palenia czy picia jeden dzień. O ćpaniu nie mówię... - mruknął, bawiąc się blond kosmykami piosenkarza, które spadały na jego czoło.

- Nie ćpam, Harry. Tak mówią media... No doobra może raz mi się zdarzyło ale to było bardzo dawno i nie zamierzaam tego powtarzać, rozumiesz? - spytał, patrząc przyjacielowi w oczy.

Mowa Nialla była powolna, Irlandczykowi plątał się język, ale nie dawał po sobie poznać, że jest pijany.

- Ja już nie wiem, kiedy ty jesteś pijany, a kiedy naćpany - mruknął Harry, a Horan podniósł się.

Usiadł wygodnie naprzeciwko Harry'ego, otulając się bardziej kocem.

- A powinieneś. Nie rób ze mnie ćpuna i tak większość mnie już za niego ma. Z resztą to Jack ćpa nie ja, znasz mnie i dobrze wiesz, że ja bym tego nie tknął.

- Przed chwilą powiedziałeś, że zdarzyło ci się raz - mruknął marszcząc brwi.

Niall wywrócił oczami, które następnie przetarł piąstką. Styles mimowolnie uśmiechnął się, Horan potrafił być rozczulający nawet wtedy, gdy był najebany w trzy dupy.

- Powinieneś z tym skończyć Niall. Rodzina się od ciebie odwróciła, twoja matka przez ciebie płakała, nie rozumiesz, że powinieneś iść na jakieś leczenie? Fani się o ciebie martwią do cholery, zobacz czym ty się stałeś. Ten twój Jake ma na ciebie zły wpływ, dlaczego nie chcesz dać sobie pomóc?

- On nie ma na mnie złego wpływu, Harry. On pokazał mi ile dobrej zabawy zmarnowałem przez ciągłe siedzenie w domu i unikanie imprez. Raz zapalę, raz się napije, a wy wszyscy traktujecie mnie, jakbym robił to codziennie nałogowo od kilku lat - mruknął, patrząc na zielonookiego z wyrzutem.

Styles poprawił dłonią włosy, wzdychając.

- Ale ty to robisz codziennie od kilku miesięcy. Niall, jesteś zaślepiony miłością do tego człowieka, aby to zauważyć czy jak? To już nie chodzi o samo picie czy palenie. Ty wdajesz się w bójki i już miałeś styczność z narkotykami. Później będzie jeszcze gorzej. Jake cię zmusza do tego wszystkiego? - spytał.

- Nie! Odczep się od mojego chłopaka, ciągle się go czepiasz! On niczemu nie jest winny, on mi tylko pomaga! Nikt nie ma z tym problemu tylko ty! Nawet mój manager ma to w dupie, bierz z niego przykład - warknął, zrzucając z siebie koc.

To prawda. Manager Nialla nie bardzo przejmował się tym, co Horan robi. Było o nim głośno w mediach, czym przyciągał do siebie więcej dziennikarzy i paparazzi, a jemu to odpowiadało. Tak samo było, gdy Irlandczyk ogłosił swój związek z Zaynem, Lander nie czepiał się tego, że piosenkarz jest homoseksualny wręcz przeciwnie.

- Tylko, że jemu zależy na kasie, a mi na twojej przyszłości i zdrowiu. Gdy byłeś z Zaynem kazałeś mu rzucić palenie, bo tego nienawidziłeś! - uniósł się i wstał gwałtownie z kanapy, gdy zauważył, że Horana świerzbi ręka do uderzenia go - Pierwszy raz alkoholu napiłeś się na swoich urodzinach tylko dlatego, że Zayn cię do tego zmusił! - odsuwał się do tyłu, a niebieskooki wstał z kanapy ruszając w jego stronę - A o narkotykach i przemocy już w ogóle nie wspominam! Raz, gdy Zayn uderzył jednego chłopaka, który klepnął cię w tyłek na mieście tłumaczyłeś mu przez dwie godziny, że tak nie wolno, a teraz sam robisz te wszystkie rzeczy! - zamknął oczy, gdy poczuł mocne pieczenie na lewym policzku.

Styles syknął cicho z bólu, łapiąc się za obolałe miejsce. Otworzył niepewnie oczy, patrząc wprost w niebieskie tęczówki, które w tamtym momencie przepełnione były wściekłością.

- Nigdy więcej nie wspominaj przy mnie tego paskudnego imienia! Ten człowiek... on... - Harry widział jak w oczach blondyna zaczynają gromadzić się łzy, jednak szybko przetarł je dłonią - On nie zasługuje na samo wspominanie o nim, rozumiesz?! Jeżeli jeszcze raz przyjdziesz do mnie ze swoimi mądrościami to powiem o wszystkim Jake'owi, który wybije ci z głowy nachodzenie mnie! - krzyczał, a Harry tylko kręcił głową z niedowierzaniem.

To nie był jego mały, słodki Niall. Przed nim stał potwór w ciele Irlandczyka. Policzki piosenkarza robiły się coraz bardziej czerwone, a on próbował uspokoić swój oddech, który stawał się coraz cięższy.

- Co się z tobą stało, Niall? - spytał cicho brunet - Nie znałem nigdy takiego ciebie... I wiesz co? Nie chce cie takiego znać...

- To wypierdalaj stąd i nie wracaj! Nie potrzebuje cie! Nigdy cię nie potrzebowałem! Ciebie ani twojej pomocy i tych głupich rad, które i tak nigdy nie pomagały! - warczał patrząc prosto w załzawione zielone oczy.

Harry po chwili tylko pokiwał głową i minął Horana, zabierając swoje rzeczy z kanapy. Spojrzał na niego po raz ostatni i wyszedł, zostawiając roztrzęsionego blondyna samego.

Właśnie w taki sposób Niall zniszczył swoją długoletnią przyjaźń z Harry'm i wcale, a wcale nie był z tego zadowolony.

•  •  •
Hi ❣️
Cóż, miło mi powitać tyle nowych twarzy w tym ff 😆 Mam nadzieję, że nowi czytelnicy zostaną ze mną na dłużej i zajrzą do innych ff.
U mnie Zialla pod dostatkiem 😆
Ps. Przypominam, że to wy decydujecie, kiedy pojawi się kolejny rozdział. Im większa aktywność tym lepiej 😏

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro