#6 - Argumenty

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Po pierwsze, Hinata nie jest uroczy! To, że na takiego wygląda, wcale nie oznacza, że tak jest. Innym może się wydawać, że jest najsłodszą istotą na ziemi, ale tak nie jest! Zrobiłem ku temu wiele argumentów.

Argument 1:
jest fajtłapowaty i psuje wszystko, czego się tknie.

Argument 2:
NIGDY nie umie odebrać piłki normalnie.

Argument 3:
jest głośny.

Argument 4:
jest rudy.

Argument 5:
zawsze czegoś zapomina.

Argument 6:
jest wampirem.

Ten ostatni jest chyba najważniejszy. Gdyby inni o tym wiedzieli, na pewno nie porównywaliby tego idioty do uroczego. Bardziej do krwiopijcy, jak ja na początku. Więc dlaczego za każdym razem, kiedy Hinata przychodzi do mojej klasy, wszystkie dziewczyny patrzą się na niego i szepczą, jaki to jest uroczy?

Te szepty przeszkadzają mi zawsze. A w czym? W myśleniu. Myśleniu nad tym, dlaczego ten idiota ciągle siedzi mi w głowie! Ale jest to w jakimś stopniu dobre. Bo wtedy o tym zapominam. Jednak z drugiej strony, to tak jakby źle. Już miesza mi się wszystko!

- Słyszałeś, Kageyama?

- Co? - zwróciłem na niego wzrok, a on w opowiedzi zmierzył mnie swoim zimnym wzrokiem.

- Trener mówił, że dziś i jutro nie będzie treningu. Dlatego, proszę, pouczmy się do egzaminów!

- Nie możesz poprosić o to Yachi, albo Kiyoko-san?

- Nie! Ja chcę z tobą! - jak na zawołanie, jego kły pojawiły mu się w ustach. Byłem na to przygotowany i przycisnąłem do jego ust chusteczkę, która jakoś wszystko zasłaniała.

- Czemu akurat ja?

- Bo jesteś tak samo głupi i na pewno będziesz chciał się bardziej uczyć - kiedy to powiedział, mocno uderzyłem go w głowę, na co lecący nieopodal nietoperz nawet nie zareagował. - To bolało!

- Miało boleć.

- Jesteś okropny, Bakageyama!

- Tak? W takim razie uczysz się sam - przyspieszyłem trochę swój krok, a on, wraz ze swoim rowerem do mnie podbiegł.

- Nienienienie! Wybacz, sam się o to prosiłem! Nie rezygnuj że wspólnego uczenia!

- Zastanowię się nad tym.

Tak naprawdę, chciałem się z nim uczyć, ale nich pomyśli, że mam co do tego inne plany.

{^*^*^}

Gdy Hinata miał na myśli "wspólne uczenie", sądziłem, że będziemy to robić sami. We dwoje. Nie we dwoje z Tsukishimą i Yamaguchim. Tak, byłem zły. Dlaczego? No nie wiem, może dlatego, że mnie okłamał? W dodatku ten okularnik cały czas wysyła do mnie swoje krzywe spojrzenia. Wydaje mi się także, że on się z nas... naśmiewa? W każdym razie, jak ten idiota śmiał się mnie okłamać?!

- Ej, Królu. Zrobiłeś błąd - odezwał się do mnie Tsukishima, a ja popatrzyłem się na niego ze zdziwieniem.

- Gdzie niby?

- W tym zdaniu powinno być "My dog barking all day". Ty napisałeś "My dog bell all day".

- Czyli...? - kompletnie nie rozumiałem, co on do mnie mówił. Myślałem, że to dokładnie to samo słowo i w tym zdaniu nie ma żadnego błędu. Jednak był...

- "Mój pies dzwonek cały dzień" - dopowiedział Yamaguchi.

- Haha! Przecież to jest pozbawione sensu! - zaśmiał się  Hinata.

- Tak? Ty za to napisałeś "When I grow up, I want be the pee".

- Czyli...?

- "Kiedy dorosnę, chcę być siusiu".

Słysząc to, ja i Yamaguchi zaczęliśmy powstrzymywać się od śmiechu, a rudzielec cały poczerwieniał. Czy on naprawdę coś takiego napisał?! Już nawet mój pies i dzwonek były lepsze od jego zdania! On robi to specjalnie? Nie dziwię się, że ma takie oceny, jak wypisuje takie idiotyzmy.

- Czyli takie masz marzenia? Na pewno uda ci się je spełnić.

- Z-zamknij się... - Hinata wyglądał na naprawdę zawstydzonego. W dodatku, z każdą chwilą przysuwał się do Yamaguchiego, a odsuwał ode mnie.

- Hinata, nie przejmuj się tym. Każdy popełnia błędy - piegowaty chciał go jakoś rozweselić, jednak on wciąż spuszcza głowę z zawstydzenia.

Nie wiem czemu, ale powoli przestawało mnie to bawić i zamiast tego pojawiło się... zrozumienie. Nawet jeśli zrobił mały błąd, nie mogę śmiać się z niego do końca życia. Byłoby mu przykro. Szczególnie, że to ja się śmieję.

Jego oczy były nawet ładne. Tak samo, jak uśmiech. Ale o czym ja myślę? Nie powinienem... Ale on ma naprawdę ładny uśmiech. Chcę, żeby uśmiechał się tylko dla mnie. Chwila... O CZYM JA MYŚLĘ?

{^*^*^}

W nocy myślałem o tym wiele. Hinata zaprzątał mi myśli, nawet jeśli tego nie chciałem. Zastanawiałem się dlaczego. Dlatego, że staliśmy się sobie bliźsi? Że teraz kłócimy się mniej i to mi nie odpowiada? Ja naprawdę nie wiem. Więc czemu?

Tak samo, jak z tym, że Hinata nie jest uroczy, postanowiłem zrobić argumenty do tego, czemu wciąż o nim myślę. Ale gdy już miałem zamiar to zrobić, uświadomiłem sobie, że to głupie, gdyż przecież o tym nie wiedziałem. I ja, mądry zabierałem się do wymyślania na ten temat argumentów? No, pogratulować można.

Te nie emocje były dla mnie nie zrozumiałe. Wiec postanowiłem je zignorować. A dokładniej zignorować Hinatę. Przez pierwsze kilka lekcji udawało mi się to, lecz gdy nadeszła pora na drugie śniadanie, rudowłosy wbiegł do mojej klasy kilka sekund po dzwonku. Wszedł szybciej, niż nauczyciel wyszedł i przez niego musiałem przepraszać wszystkich. Nie wiem do końca czemu, skoro Hinata przyszedł do mnie PO dzwonku.

Nawet jeśli zgodziłem się z nim zjeść drugie śniadanie (oczywiście znów nie miałem że sobą nic i on zaproponował, że się ze mną podzieli), chciałem go ignorować. Wiem, że to jest głupie, ale mogę przynajmniej spróbować. Choć sądzę, że będzie to większe wyzwanie, niż kupienie czegoś w sklepiku szkolnym...

- ...I wtedy musiałem zjeść żelki mojej siostry, bo jej nie zasmakowały. Śmieszne, prawda?

Z jego historii zrozumiałem tylko tyle, że były tam jakieś żelki. Reszty nie usłyszałem. Zagapiłem się. A na co? Na Hinatę. Dokładniej to na jego twarz. Uśmiechał się do mnie. Jego uśmiech był po prostu... hipnotyzujący. Tak samo, jak oczy. Same mnie przyciągały... Czy jestem chory?

- Kageyama?

- Hm? - nie spostrzegłem nawet, że już od kilku minut patrzę się na niego, nie odpowiadając mu.

- Wszytko dobrze?

- Tak, czemu pytasz?

- Tak jakoś... - rudowłosy odwrócił ode mnie wzrok i w tym momencie wydawał się bardziej uroczy, niż wcześniej. Ja chyba naprawdę jestem chory...

- Hej... Hinata - mniejszy zwrócił na mnie swój pytający wzrok, a ja popatrzyłem się na jego dłonie. - Opowiedz mi coś o sobie.

- C-co dokładnie?

- Jak to jest być wampirem? Znaczy... nie wiem o tobie prawie nic i trochę mnie to ciekawi.

- Chcesz... dowiedzieć się czegoś o wampirach? - zapytał, odkładając swoje bento. Ja jedynie kiwnąłem mu w odpowiedzi. - Więc, co cię ciekawi?

Tu właśnie pojawia się problem. Nie wiem, o co go najpierw zapytać. Ma zacząć od skrzydeł? Może od swoich skoków? Albo o tym, czy musi pić ludzką krew? Jet tak wiele pytań, na które chcę dostać odpowiedź.

- Te skrzydła pozwalają ci latać?

- Oczywiście! Ale ja dalej nie potrafię utrzymać równowagi w powietrzu i jeszcze się uczę... Nie to, co moja siostra. Rozumiesz, że ona już potrafi latać, a ja nie?!

- Tak, rozumiem... - naprawdę, to w ogóle nie rozumiałem tego problemu. Bo przecież normalny nastolatek nie martwi się tym, że jego rodzeństwo potrafi latać, a on jeszcze nie, więc nawet nie wiem, co mam mu doradzić. - Skoro jesteś wampirem, czemu chodzisz do szkoły?

- Ja też chciałem chodzić do szkoły, jak normalni ludzie. Czy to złe?

- Nie, nie! Tylko... twoi rodzice nie mieli nic przeciwko?

- Mieli - niesamowitym było, że mógł to mówić z uśmiechem na twarzy. Podziwiam. - Jednak udało mi się ich przekonać i pozwolili mi chodzić do szkoły od czwartej klasy podstawówki.

- To dobrze, tak?

- Tak! Powiedzieli też, że moja siostra także pójdzie do szkoły!

- Świetnie - właściwie, trochę się  tego cieszę. Nigdy bym go nawet nie spotkał, gdyby rodzice nie pozwolili mu pójść do szkoły. - Masz jakieś moce?

- Proszę?

- Potrafisz coś jeszcze, oprócz latania?

- Hm... Nie widać mnie czasem na zdjęciach i odbiciach w lustrze. To się liczy?

- Powiedzmy... - rozmawiając z nim, coraz bardziej męczyło mnie jedno i najważniejsze pytanie. Ale nie wiem, czy zechce mi na nie odpowiedzieć. - Czy... wampiry piją krew?

Mimo, iż o to zapytałem, tak naprawdę bałem się odpowiedzi. Bo, co jeśli odpowiedź nie będzie taka, jaką chcę? Po Hinacie mogę spodziewać się wszystkiego...

- Mogą, ale nie muszą.

- Jak to?

- Wampiry piją krew osoby, z którą się złączą. Podobno dzięki temu wzmacnia się między nimi więź. Ale nie mogą robić tego bez pozwolenia. Powoduje to zły omen - kamień z serca! Czyli nie umrę zjedzony przez wampira! - Jednak niektórzy tego nie uznają i wysysają energię życiową nawet z ludzi.

- Co to znaczy?

- Zabijają ich dla zabawy.

Czy on mówi poważnie?! Jeśli tak, powinienem być bardziej ostrożny! Muszę od teraz rozglądać się nawet w domu! Nie wiadomo przecież, gdzie będą chować się takie kreatury! Wytępić!

- Ale nie martw się, w Japonii jest mało wampirów.

- Ile?

- Jakieś 48%.

Mało?! Dla mnie 50% to dużo, a co mam powiedzieć, gdy jest tylko o 2% mniej?! Boże, nawet nie podejrzewałem, że jest ich tak dużo... Nie podejrzewałem nawet, że jest ich dużo wśród nas... To jakieś fatum?

Po moich wewnętrznych rozterkach, ponownie spojrzałem na Hinatę. On akurat patrzył w górę, a jego włosy lekko powiewały na wietrze. Dodatkowo, te jebane płatki wiśni zaczęły na nas sypać. Nie powiem, miałem już dość tego wszystkiego. Więc zwyczajnie w świecie patrzyłem się na niego, dokładnie oglądając każdy skrawek jego twarzy. Najbardziej skupiłem się na oczach, gdyż wydawały się najciekawsze.

Kiedyś i tak musiałbym to przyznać. Hinata jest uroczy...

Argument 1:
wkurza mnie.

Argument 2:
jest moim przyjacielem.

Argument 3:
nie potrafi dobrze odbierać serwów.   

Argument 4:
jest głośny.

Argument 5:
jest wampirem.

Argument 6:
jest idiotą, bez którego moje życie byłoby nudne.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro