Who are you?!

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Yoongi's Pov:

"Nie. Nie! KURWA!” Krzyknąłem, uderzając w lustro w łazience raz za razem, aż krew popłynęła z moich knykci. 

Odrętwiały wróciłem do łóżka i upadłem, mając nadzieję na ślad jej zapachu, ale ktoś wyprał pościel. Łzy zaszły mi w oczy, więc naciągnąłem jej poduszkę na twarz. 

Dlaczego Y/N? 

Po chwili wytarłem twarz i zauważyłem małą kolekcję przedmiotów na jej nocnym stoliku.  Pierwsza rzecz, którą zobaczyłem, zabiła mnie. To był jej pierścionek zaręczynowy. Mały i delikatny, zaprojektowałem go razem z moim jubilerem, aby był taki jak ona: skromny, przyciągający wzrok i całkowicie wyjątkowy. 

Okrągły element był otoczony mniejszymi czarnymi diamentami, nadając mu wygląd przypominający fortepian, podczas gdy białe i czarne diamenty przecinały bok platynowego paska. Wściekły, wsunąłem go do kieszeni, palcami muskając zdanie, które wyryłem: "Forever & Always”.

To była moja obietnica dla niej i prędzej czy później założy go ponownie. Jestem tego pewny.

Kiedy powiedziałem na zawsze, miałem to na myśli, dziewczynko. 

Następna była notatka. Czytam ją w kółko, aż zawartość zapadła mi w pamięć. 

"Yoongi,

Przepraszam, że zniknęłam, ale nie mogę tego dłużej znieść. Chciałam zobaczyć, czy zauważysz mnie znikającą z twojego życia, ale nie zauważyłeś. Jak mogłeś? Nigdy cię tu nie ma. 

Kocham cię Yoongi, i jestem z ciebie taka dumna, ale jestem samolubna. Jestem zmęczona byciem zapomnianą i zmęczona kłamstwami...

Prosze Zajmij się sobą i bądź szczęśliwy z kimś nowym. Życzę spełnienia wszystkich Twoich marzeń.

-Y/N ."

Zgiąłem się na kolanach i krzyknąłem. Prawie czułem, jak coś we mnie pęka. 
Moje serce ścisnęło się boleśnie, utrudniając oddychanie. To nie było prawdziwe. To nie mogło być prawdziwe. 

Ogarnęły mnie wspomnienia z ostatniego miesiąca, sprawiając, że żołądek mi się skręcał.Y/N zaskakuje mnie romantyczną kolacją i bielizną, próbując zachęcić mnie do intymnego wieczoru. Y/N dzwonienie do mnie i wysyłanie wiadomości oraz odwiedzanie mnie w trasie na weekend. Jak warczałem na nią za każdym razem, mówiąc, że po prostu chcę spać. Jak te wiadomości w końcu się skończyły i poczułem ulgę. Irene...

Nagle wpadłem do łazienki, żeby się ochłodzić. Kiedy było po wszystkim, wypłukałem usta i wróciłem do łóżka. 

JAK MOGŁEM BYĆ TAK GŁUPI?! 

W końcu ogarnął mnie spokój i mój oddech wrócił do normy. Nie było mowy, żebym do tego dopuścił. 

"Nie, Y/N. Nigdzie się nie wybierasz, dziewczynko. Wszystko będzie dobrze. Naprawię to, a potem odwiozę cię do domu."

Wziąłem głęboki oddech, przyjechałem ręką przez moje włosy i zrelaksowałem sie. Mogę to naprawić. Wszystko, co musiałem najpierw zrobić, to znaleźć Y/N i sprawić, by słuchała. 

"M-min-nim?!” zapiszczał głos. 

Odwróciłem się. W drzwiach stała ajumma, dysząc, trzymając miotłę jak kij bejsbolowy.  Fioletowy fartuch i pasujące do niej kapcie sprawiły, że w moim mieszkaniu wyglądała bardzo komfortowo. 

Zmrużyłam oczy i zmniejszyłam dystans między nami, chwytając ją za ramię i uderzając ją plecami o ścianę, kiedy próbowała uciekać. 

„Kim. Ty. Kurwa. Jesteś?” Warknąłem. „I gdzie do diabła jest Y/N?”

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro