Historia Mojego Życia

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- Błękitna Gwiazdo...?
- Tak?
- Nie mogę zasnąć...
Spojrzałam na rudego kocurka, który był skulony obok mnie, trzęsąc się z zimna. Otuliłam go swoim ogonem.
- Powinieneś spać... Na zewnątrz jest zimno i pada śnieg...
"Przynajmniej w tym kartonie jest trochę cieplej..." - pomyślałam - "Moja rana na łapie coraz bardziej boli..."
- Wiem... - odpowiedział - Ale martwię się...
- O co? Znajdziemy drogę-
- O ciebie. - przerwał mi uczeń - Coraz bardziej kulejesz...
- Nie musisz się o mnie martwić... Dam radę...
- Wyglądasz na zamyśloną i smutną...
- Przypomina mi się moje życie... - powiedziałam i westchnęłam - Moje smutne życie...
- Opowiesz mi o nim?
- Dobrze...

Otoczyły mnie wspomnienia... Moja matka... Siostra... Kocięta... Wszyscy których straciłam...

- Moją matką była Księżycowy Kwiat, miała brata, Gęsie Pióro. Zginęła w bitwie z Klanem Wiatru krótko po tym jak zostałam uczennicą...
W mojej głowie odezwał się głos który powtarzał słowa "Jak ogień, rozbłyśniesz w lesie, ale uważaj. Nawet potężne płomienie mogą być zniszczone przez wodę."
Kiedy głos ucichł, spojrzałam na kocurka, który leżał obok mnie. Wyglądał na zaciekawionego, smutnego i zmęczonego.

- Na szczęście miałam jeszcze siostrę... -kontynuowałam- Śnieżne Futro... Lecz jakiś czas po narodzinach jej syna, Białej Burzy... - w jego oczach dojrzałam zdziwienie - ... Zginęła na drodze grzmotu potrącona przez potwora...
Wydałało mi się, że czułam obecność mojej siostry przy mnie. Lecz wiedziałam, że to niemożliwe.
- Na pewno chcesz tego słuchać...? -zapytałam ucznia - To nie jest zbyt przyjemna historia...
- Tak, chcę...
- Ojcem Białej Burzy jest Ostowy Pazur... Przez którego noszę bliznę na barkach...
Dojrzałam, że jego wzrok spoczął na moich barkach gdzie ciągnęła się blizna.
Nasze wzroki spotkały się na moment. Rudy uczeń ziewnął.
- Może chcesz już iść spać? -zapytałam go - Jest późno.
- Nie... -odparł- Chcę wysłuchać tego do końca.
- Dobrze... - westchnęłam

Zalała mnie kolejna fala wspomnień i smutku. Przypomniały mi się radosne chwile w moim życiu, jak i te pełne smutku i strachu.

- Kiedy była pora nagich drzew narodziły się moje kocięta.
- Ile ich było? - zapytał kocurek
- Troje. Dwie kotki i jeden kocurek.
- Jak miały na imię?
- Mgiełka, Kamyk i Meszek.
"Meszek... - pomyślałam ze smutkiem - Biedna Meszek..."
- Ale w naszym klanie nie ma kotów o takich imionach!
- Wiem, bo one... - westchnęłam - nie żyją...
- Starsi mówili, że straciłaś kocięta...
- Tak, mieli rację... Porwał je lis...
- Jak to "porwał"? - powiedział zszokowany
- Poszłam napić się wody, gdy wróciłam... Nie było ich...

Poczułam ukłucie smutku i żalu. Wszyskie złe wspomnienia przypomniały mi się.

Poczułam ból w rannej łapie, przez co syknęłam.
- Ał...
- Błękitna Gwiazdo! - w zielonych oczach ucznia dojrzałam strach. - Wszystko dobrze?
- T-tak... - odpowiedziałam - Po prostu zabolała mnie łapa. Jestem przyzwyczajona do bólu.

- Co było dalej? - spytał zaciekawiony
- Później zostałam zastępczynią, a następnie przywódczynią.
- A później?
- Później po wielu latach poznałam ciebie.

Dojrzałam, że kocurek obok mnie zasnął. Polizałam go między uszami.
- Dobranoc, Ognista Łapo.



Dobra, skończyłam. Piszcie co o tym myślicie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro