Rozdział I: Początki

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Był wieczór. Słońce chyliło się ku zachodowi. Ruiny jakiegoś zamczyska rzucały cień na nieprzytomnego pegaza. Robiło się coraz chłodniej, nagle pegaz zaczął się delikatnie poruszać, aż gwałtownie zarwał się na równe nogi.

- Gdzie ja jestem?! - Powiedział ni to do siebie, ni to do kogoś innego. Zauważając zamek postanowił do niego wejść, by sprawdzić czy niema tam kogoś kto mógłby mu odpowiedzieć na pytanie, które kołatają się w jego umyśle. Przechodząc przez na wpół otwarte drzwi zauważył dwa leżące na ziemi kucyki. Jednorożca oraz ziemnego. Szybko do nich podbiegł i sprawdził czy nic im nie jest. Oddychają, całe szczęście. Po budowie można było stwierdzić iż są to klacze. Nim zdążył zrobić cokolwiek innego kucyk ziemny odzyskiwał przytomność.

- Uch, moja głowa... - zaczęła się rozglądać po pomieszczeniu - Gdzie ja jestem... - pomieszczenie w którym się znajdowała było stare, świadczył o tym mech porastający ściany oraz ogromna wyrwa w stropie. Nim zdążyła się dogłębniej rozejrzeć zauważyła przyglądającego się jej szarego pegaza - K-kim jesteś? - Dopiero po chwili zobaczyła leżącego u jego kopyt jednorożca - N-nic jej nie jest? - Zapytała z wyczuwalną troską w głosie.

- Z tego co widzę nic. Odpowiadając na twoje poprzednie pytanie, nie wiem gdzie jesteśmy. - Odpowiedział z nutą niepewności w głosie. - Jak się czujesz? - Zapytał.

- Dobrze, chyba. Ale nie powiedziałeś kim jesteś.

- Sam chciałbym wiedzieć. W głowie mam pustkę, jedyne co pamiętam to lecącą w moją stronę kulę światła, następnie ciemność i przebudzenie się tutaj dosłownie kilka minut temu.

- Dziwne, również pamiętam kule światła lecącą w moją stronę, nie pamiętam niektórych rzeczy, ale żeby od razu stracić całą pamieć. Wiem że nazywam się Lonely Voyager i pocho...

- Zaczekaj. - Przerwał jej. - Najpierw musimy znaleźć dla niej jakieś łóżko póki się nie obudzi, rozeznamy się w sytuacji, a jak wszyscy będziemy w pełni sił usiądziemy na spokojnie i wtedy porozmawiamy dobrze?

- Dobrze. - Zgodziła się. - To ty weź ją na grzbiet, a ja w tym czasie poszukam łóżka.

-Jasne. - Przytakną.

***

Po położeniu jednorożca w bezpiecznym miejscu Lonely pozostała przy niej w razie gdyby się obudziła, natomiast pegaz postanowił pozwiedzać miejsce w którym aktualnie się znajdowali. Szczególnie poszukiwał biblioteki, czy innego pomieszczenia w którym znajdowały by się książki. Chciał dowiedzieć się czegoś o tym miejscu. Mijając kolejne puste pomieszczenia stanął przed dosyć dużymi drzwiami. Otworzył je, choć łatwo nie było. Jego oczom ukazało się ogromne pomieszczenie z ogromną ilością regałów oraz niezliczoną ilością książek.

Nad czytaniem spędził mniej więcej półtorej godziny. W tym czasie dowiedział się co nieco. A dokładniej że znajdowali się w Zamku Dwóch Sióstr w lesie Everfree, niedaleko znajduje się miasteczko zwane Ponyville, więc w razie czego będzie można popytać mieszkańców o pewne sprawy. Reszta to były jakieś informacje na temat historii.

Postanowił na razie odpuścić dalsze czytanie i sprawdzić co u obu klaczek. W drodze powrotnej zauważył wyjście na ogrody zamkowe, a w nich fontannę. Miał zamiar sprawdzić w niej swoje odbicie gdyż należało znać swój wygląd. Zanim spojrzał w taflę wody, zwrócił swój wzrok w niebo. Było ono piękne, błękit ustępował miejsca jasnej czerwieni ona natomiast ciemnemu granatowi. W końcu otrząsnął się z zamyślenia i spojrzał w wodę.

Był wysokim pegazem o szarej sierści, jego włosy miały kompletnie biały kolor, no może poza końcówkami, one miały jasny odcień szarości. Jego lewe oko miało kolor czerwony przechodzący w ciemny brąz, a źrenica była zadziwiająco mała. Natomiast prawe oko zasłaniała mu jego grzywa. Gdy ją przesuną nieco się zdziwił. Na jego oku znajdowała się czarna opaska. Zaciekawiony podniósł ją. To co ujrzał nieco go przeraziło. Gałka oczna była całkowicie biała, nie posiadała ani tęczówki ani źrenicy.

Prędko zakrył je opaską i wrócił do zamku by odnaleźć dziewczyny i sprawdzić czy klacz jednorożca dalej jest nieprzytomna.

***

Odnalazł pokój, którego szukał i wszedł do niego. Jednorożec wciąż spał, a Lonely została tak wciągnięta przez książkę, którą znalazła gdzieś w pokoju, że nie zauważyła wchodzącego do środka pegaza.

- Ekhem - Odchrząkną próbując zwrócić jej uwagę. - I jak? - Zapytał.

- Jak wyszedłeś kilka razy się przewracała z jednego boku na drugi. - Odpowiedziała - A ty? Dowiedziałeś się czegoś ciekawego?

- Znajdujemy się w tak zwanym Zamku Dwóch Sióstr w lesie Everfree, w lesie w którym wszystko samo się kontroluję. Niedaleko jest miasteczko Ponyville. Wypadało by tam za jakiś czas zajrzeć nie sądzisz?

- To chyba dobry pomysł. - Odpowiedziała i wróciła do czytania.

- Co tam czytasz? - Zapytał z nieukrywanym zaciekawieniem.

-A nic ciekawego, książkę o alchemii, miksturach i wywarach.

- Uu, alchemia? Jak skończysz to mogłabyś mi ja podrzucić? Chętnie poczytam w wolnej chwil...

- Cii... Budzi się. - Powiedziała kiedy zauważyła, że oczy śpiącej klaczy się otwierają.

- G-gdzie... gdzie jestem? K-kim wy jesteście? C-co... co ja tutaj robię? - Zapytała niepewnie.

- Jesteśmy w zamku, a dokładniej w jego ruinach w jakimś lesie, strasznym i niebezpiecznym dla kucyków które go nie znają, takich jak my. To jest Lonely Voyager - Wskazał kopytkiem na klacz obok łózka. - ja się niestety nie przedstawię ponieważ nie pamiętam absolutnie nic sprzed przebudzenia się tutaj. A co do twojego ostatniego pytania - Zamilkł na chwilę szukając odpowiednich słów. - my również nie wiemy co tutaj robimy. - Dodał smutnym głosem.

- Mogę zabrać głos? - Zapytała Lonely.

- Oczywiście. - Odparł ogier.

- Wiesz jak masz na imię? - Spytała z troską w głosie.

- Wi-Widespread. Widespread Feeling. - Odpowiedziała już bardziej pewna siebie.

- A więc Widespread, czy przed obudzeniem się widziałaś zbliżającą się w twoją stronę kulę światła?

- T-tak. Dlaczego pytasz? - Klacz nie ukrywała zdziwienia.

- Ponieważ my również widzieliśmy to samo moja droga. - Powiedział wprost pegaz. - Masz siłę, żeby wstać? - Dodał po chwili. Kiedy Widespread przytaknęła, skierował swój wzrok w stronę Lonely. - Upewnij się czy nic jej nie jest i zaprowadź ją do ogrodów zamkowych, korytarzem prosto, potem w lewo i drugie drzwi po prawej, powinny być otwarte. - Wytłumaczył. - Ja już tam będę szedł żeby rozpalić ogień, a przy nim porozmawiamy na spokojnie. - Dodał po czym wyszedł z pokoju.

- To będzie długa noc... - Rzucił w przestrzeń idąc rozpalić ognisko tak jak obiecał.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro