team slovenia, but let's quit borek

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- Tak dalej być nie może.

Wszyscy okupujący pokój numer 264 poderwali głowy, spoglądając z mniejszym lub większym zainteresowaniem na stojącego przy drzwiach do łazienki Timiego. Młody Słoweniec był wyraźnie w bojowym nastroju, obserwując starsze towarzystwo z założonymi rękami. Przewrócił oczami na widok Domena, który z wielkim zapałem grał w Angry Birds na komórce.

- Ale co tak dalej być nie może? - westchnął Žiga, pisząc coś zawzięcie w zeszycie z zieloną okładką.

- Sposób, w jaki przebiegają zawody! Sedlak od zawsze był dziwny, ale teraz to już kompletnie przegina!

- Tęsknię za Miranem... - mruknął Peter, wycinając coś z papieru. - ...pozostałe nacje zawsze patrzyły na nas z większa uwagą przez pryzmat Jurija, ale ja nie uważam, żebyśmy byli traktowani jakoś specjalnie.

- Ty wymagasz specjalnej troski, bo jesteś jebnięty od urodzenia - parsknął jego młodszy brat, mierząc czarnym ptakiem w konstrukcję z zielonymi świnkami. Po chwili poczuł mocny chwyt na swoich włosach i dziwny dźwięk. Oderwał wzrok od telefonu i z głębokim szokiem spojrzał na Petera, który w jednej ręce trzymał nożyczki, a w drugiej - kępkę włosów. Starszy uśmiechał się złośliwie, czekając na wybuch brata.

- CZY CIEBIE POJEBAŁO?! - wrzasnął, macając się po głowie.

- Przed chwilą sam powiedziałeś, że jestem jebnięty od urodzenia, więc dwa razy chyba nie mogło mnie pojebać, popaprańcu.

Lovro spoglądał na nich z lekkim przerażeniem, zastanawiając się, dlaczego tak właściwie trafił do ich kadry. Zaczynał poważnie obawiać się o swoje życie.

Anže zaczął krztusić się ciastkiem ze śmiechu, ale na szczęście z pomocą nadszedł Žiga, który mocnym ruchem uderzył go w plecy, po czym ponownie skupił się na swoim zeszycie. Pewnie tworzył tekst do nowej piosenki.

- Mówiłem poważnie! - oburzył się Timi. - Naprawdę Wam to nie przeszkadza? Przez niego, Anže stracił sporo punktów w generalce, jak tak dalej pójdzie, to straci i podium na koniec sezonu!

- Timi, słońce - Pero sięgnął po paczkę ciastek leżącą na łóżku - Żadnemu z nas nie odpowiada to, w jaki sposób Borek decyduje o naszym losie. I jestem pewny, że większość skoczków ma podobne zdanie. Zwłaszcza Kamil, przecież to już podchodzi pod paragraf - burknął, na co Domen uśmiechnął się pod nosem. - Ale, jak myślisz, czy nasz bunt dałby cokolwiek? Nie mówiąc oczywiście o zawieszeniu w zawodach.

- Kamil powinien dostać ksywę Magnes, bo stale przyciąga złe warunki - parsknął młodszy z Prevców, czym zasłużył na morderczy wzrok brata. - No a nie jest tak? To już przestało być śmieszne, ale dam sobie łapę uciąć, że jak on siada na belkę, a Borek spogląda na wiatromierze, to pewnie z uciechy zaciera ręce. Aczkolwiek, Timi, całkiem interesujące. Co proponujesz? No i nie wierzę, że to mówię, ale ten idiota niestety mówi z sensem - Peter po raz kolejny posłał mu piorunujące spojrzenie, ale obyło się bez echa. - Mogą nas zawiesić.

- A niech mnie znowu zawieszą - prychnął Zajc. - Może przymusowy urlop sprawi, że mi się forma unormuje.

- Szanse na wyrzucenie Sedlaka z tego stanowiska wynoszą jakieś... - zamyślił się Jelar, stukając długopisem w skroń. - ...o, wiem! Minus siedemset procent. Przecież on jest nie do zdarcia. Zakumplował się z Sandro i teraz obaj naśmiewają się z naszej naiwności podczas pogaduszek przy piwie. Tęsknię za Hoferem, z nim przynajmniej nie było nudy.

Najmłodszy omiótł wzrokiem towarzystwo: Lovro stał oparty o parapet, najprawdopodobniej szukając sensu życia, Domen ziewnął głośno i skoczył na łóżko (a tak dokładniej to na Jelara, który wydał z siebie przeciągły jęk bólu, natomiast Peter z Anže wpierniczali pozostałe w opakowaniu ciastka. Dumnie uniósł głowę i pewnym tonem oświadczył:

- Wyjebałem Bertoncelja, mogę wyjebać i Sedlaka.

W pokoju zapanowała cisza. No, prawie, bo teraz to najstarszy Prevc zakrztusił się okruchami, wybałuszając oczy jak przerażony lemur. Anže wyglądał jak zakochana postać z kreskówek Domena - w oczach pojawił się dziwny blask, który z pewnością zaraz zamieni źrenice w dwa bajkowe serca. Žiga uniósł brew, Domenowi za to opadła szczęka, a Lovro skwitował to głośnym plaskiem w czoło. Lanišek podniósł się z łóżka i radosnym krokiem podszedł do Zajca. Złapał jego twarz w dłonie, mocno pocałował, a następnie jak gdyby nigdy nic, oświadczył: 

- Jak tylko zalegalizują u nas bigamię, powiem Nastji, że muszę jeszcze wyjść za mąż.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro