Rozdział 2

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- Dokładnie 120 lat temu - zaczął historię karczmarz. - posiadłość, miasto i okoliczne ziemie były we władaniu rodu Hembrey'ów. Archibald Hembrey, głowa rodu, był tajemniczym typkiem. Nie pokazywał się publicznie, cały czas siedział w podziemiach poiadłości i odprawiał przeklęte rytuały, przez które ginęło bydło, a mieszkańcy dostawali omamów sennych. Po nocach z okien posiadłości błyskało i grzmiało, aż ciarki chodziły po plecach!
Archibald był chyba członkiem jakiejś tajnej organizacji, która miała ogromne wpływy, jednak po kilkunastu latach posiadłość zaczęła podupadać, Archibald oszalał i skoczył z wieży, a resztka jego rodziny wybyła z miasta. I teraz, po 115 latach jego wnuk powrócił. Prawowity dziedzic. Przybył do osady 5 lat temu, przejął cały dobytek, akty i tytuły, a teraz mieszka w zrujnowanej posiadłości. Nazywa się Marko Hembrey... Przypomina dziadka... Nie pokazuje się publicznie, skromny, ciągle zajęty. Podobno przeprowadza jakieś eksperymenty, miesza składniki i tak dalej... Pewnie jaki czarowni, ale pies z kulawą nogą tylko wie, co tam się dzieje... Może on będzie miał dla ciebie jakieś zlecenie? - Zakończył.

- Bardzo ciekawa historia... Zaiste. Ale wszystko jutro, jutro... - mruczał do siebie wiedźmin. - Teraz, co serwujesz do jedzenia? Jakieś polewki?

- Taaak... Mamy zupę grzybową. Proszę szanownego pana... - gruby karczmarz wskazał krzesło i popędził do kuchni.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro