Rozdział 6

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Wilhelm wszedł do ciemnej karczmy "Pod miechem" gdzie dwa dni wcześniej rozmawiał z szynkarzem o przeszłości dziedzica i jego rodu. Odszukał go wzrokiem, wręczył mu 100 florenów i wynajął sobie pokój na najbliższe trzy tygodnie ze wszystkimi wygodami i pełnym jadłospisem.

W kącie gospody zobaczył znajomego już z postury jegomościa. Twarz skrywał w cieniu. Wiedźmin przysiadł się do niego i zamówił piwo.

- Więc... Ty jesteś wiedźminem. To pewne. Jak się zwiesz? - spytał zgarbiony człowiek w płaszczu głębokim głosem.

- Wilhelm z Geso. A teraz proszę o imię waszmościa. - Wilhelm starał się utrztmać emocje.

- Wydajesz się być doświadczony i kompetentny... Nie wygadasz się. To ważne. Jestem Jester Hoksfol, szef tajnych służb Cesarstwa nilfgaardzkiego. Jestem tu w sprawie tych mutantów. Ta sprawa spadła na nas znikąd i to w samym środku wojny.
Byłem dziś u tego Hembreya. Gnojek coś ukrywa. Mam przeczucie, że pracuje dla Redanii. Jego dziad był z Redanii, miał znajomości. Pozatym to podobno nie pierwsza taka plaga hybryd, ale nie na taką skalę. On jest w to zanieszany! To jego ziemie i może robić co chce, przeszukałem jego dom, ale ten przeklęty zamek ma mnóstwo starych przejść, tajnych i jawnych. Ty u niego byłeś. Czego chciał? - Dopytywał szpieg.

- Chciał głowy tych hybryd. Sowicie zapłacił. Mam zlecenia na kolejne. Podobno do celów naukowych... Ale to rzeczywiście podejrzane.

- Czyli będziesz tam w miarę regularnie bywał... Zróbmy spółkę. Hembrey nie będzie mnie wpuszczał, nawet po groźbach. Donoś mi o wszystkim podejrzanym. Cesarstwo słono zapłaci. Ja chcę tylko poznać prawdę. Jeśli okarze się, że Marco jest niewinny, to już sam nie wiem. Podam się do dymisji. - Zażartował Jester i stuknął się z wiedźminem kuflami na znak partnerstwa.

- A gdzie miałbym pana znaleźć? -spytał Wilhelm po upiciu piwa.

- To ja cię znajdę. - Nagle Hoksfol wstał gwałtwnie i syknął. - Nie ufaj kowalowi. Szpieguje dla Marco. Bywaj, Wilhelmie. Powodzenia... -Szef tajnych służb wyszedł pośpiesznie, omal nie przewracając szynkarza niosącego piwo.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro