Rozdział 43

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Kwiecień się skończył i Jeongin musiał przyznać, że to był najlepszy miesiąc w jego życiu. W końcu czuł się po prostu dobrze bez żadnego konkretnego powodu, sypiał lepiej, nawet częściej się uśmiechał.

Ale to chyba dlatego, że Hyunjin chciał, żeby na jego ustach częściej gościł uśmiech.

Szczerze powiedziawszy, Jeongin nie sądził, że kiedykolwiek będzie w stanie tak dobrze się czuć. Jeszcze półtorej miesiąca wcześniej miał wrażenie, że do końca życia będą wypełniały go tylko negatywne emocje, które coraz to pewniej popychały jego wątłą postać w stronę krawędzi czarnej przepaści.

Teraz to uczucie pustki, która czasami wypełniała się smutkiem, żalem i bólem, wydawało się być... obce. Tak dziwnie odległe, że nie był w stanie nawet przypomnieć sobie, jak czuł się przez ponad pół roku każdego dnia.

Był z siebie dumny.

Nie był w stanie wyrazić tego słowami czy nawet myślami, ale naprawdę czuł się naprawdę dumny. Miał wrażenie, że to jego największe osiągnięcie życiowe.

Poukładanie sobie wszystkiego było bardzo czasochłonne i wciąż czekała go długa droga, ale cieszył się, że zaszedł już tak daleko. Powoli zaczynał rozumieć swoje uczucia, ich powód i sposób, w jaki należało je okazywać. Czuł się jak małe dziecko, błądząc w labiryncie własnych emocji, ale jednocześnie podobało mu się to — w końcu był w stanie określić, co czuje i czy te uczucia są dobre.

Uśmiechnął się sam do siebie, podnosząc głowę, by spojrzeć na niebo. Majowe słońce oświetlało jego twarz, a wokół znajdowało się tylko kilka białych obłoków. Ten widok przypominał Jeonginowi jego umysł, w którym teraz również świeciło słońce, a burzowe chmury zniknęły już dawno.

Przyspieszył kroku, nucąc „Bloom" Troye'a Sivana. Hyunjin zaprosił go do siebie na noc, a co mogło być lepsze od zarwania nocki z przyjacielem podczas maratonu filmowego?

Po kilku minutach znalazł się pod drzwiami mieszkania chłopaka i zapukał do nich z szerokim uśmiechem na ustach.

Kiedy znalazł się w środku i przywitał z osiemnastolatkiem, jak zawsze udał się za nim do kuchni. Stanął z boku, czekając na herbatę i nucąc tę samą piosenkę, co wcześniej.

Nagle Hyunjin podszedł do niego, a jego twarz znalazła się bardzo blisko twarzy Jeongina. Chłopak wzdrygnął się, a słowa piosenki natychmiast zamarły na jego ustach.

Nie wiedział, co Hwang chce zrobić i przez to, że stał tak blisko niego, czuł się dość... nieswojo.

Osiemnastolatek nic nie powiedział, zamiast tego przyciągnął go do siebie. Zdezorientowany Jeongin przytulił się do przyjaciela, starając się zignorować to dziwne zachowanie starszego i po prostu cieszyć się, że ktoś go przytula.

— Nawet nie wiesz, jak się cieszę, gdy widzę cię szczęśliwego — wyznał Hyunjin, a jego ciepły oddech na szyi młodszego sprawił, że siedemnastolatek zadrżał lekko.

Odsunęli się od siebie, ale wciąż pozostali bardzo blisko. Jeongin mimowolnie zerknął na usta starszego.

Chciał coś powiedzieć, ale słowa ugrzęzły mu w gardle.

Oblizał wargi.

— Czy ty wciąż chcesz...? — zaczął w końcu, wciąż nie potrafiąc wypowiedzieć całego pytania na głos.

— Cię pocałować? — dokończył za niego Hyunjin, przybliżając się jeszcze bardziej, przez co ich twarze dzieliły milimetry. — Tak.

Jeongin zrobił coś, o co nigdy w życiu by się nie podejrzewał.

Pokonał dzielący ich dystans i przycisnął swoje wargi do tych Hyunjina. Osiemnastolatek westchnął głośno ze zdziwienia, dopiero potem przymykając oczy i oddając pieszczotę.

Nagle usłyszeli dźwięk gwizdka czajnika. Yang oderwał się od starszego i powiedział:

— Woda się gotuje.

— Zepsułeś — jęknął Hyunjin w usta młodszego.

— Naprawię — zaśmiał się cicho. — Idź, bo spalisz czajnik.

Osiemnastolatek niechętnie podszedł do kuchenki i wyłączył wodę, a następnie zalał herbaty, wciąż mamrocząc pod nosem coś o tym, że ani trochę nie podoba mu się przerwanie pocałunku. Natomiast Jeongin stał tam, gdzie stał wcześniej, czekając na niego i uśmiechając się do siebie. Mimowolnie przygryzł wargę, wciąż czując dotyk ust Hyunjina.

Sekundę później znowu je poczuł. Hwang całował go delikatnie, ale jednocześnie w taki sposób, że mógł poczuć tę mieszaninę emocji — szczęścia z domieszką zadowolenia i czystej euforii oraz szczyptą melancholii.

Hyunjin zaczął popychać go w stronę swojego pokoju. Gdy tam dotarli, nie minęło kilka sekund, a siedemnastolatek poczuł, jak jego plecy dotykają materaca. Starszy oderwał się od niego tylko na chwilę, by nachylić się nad nim i ponownie złączył ich usta w pocałunku.

Wciąż to były tylko cmoknięcia. Żaden z nich nie włączał do pocałunku ich języków, żaden nie wkładał dłoni po koszulkę tego drugiego, żaden nie przerywał słodkiej pieszczoty, by zdjąć z siebie ubrania i zacząć robić coś więcej, niż tylko całowanie się. Zupełnie, jakby sam fakt pocałunku, sama świadomość bliskości i tego, jak bardzo są dla siebie ważni, im wystarczyła. Nie czuli tego innego, seksualnego podniecenia. Po prostu pragnęli być blisko siebie, czuć oddech tego drugiego na swoich policzkach i jego usta na swoich.

Po kilku minutach oderwali się od siebie, łapiąc chaotyczne oddechy. Hyunjin opuścił się na ramionach i położył na młodszym, który zakasłał lekko przez ciężar na klatce piersiowej.

Osiemnastolatek zaśmiał się, opierając brodę o mostek chłopaka. Przez chwilę nic nie mówił, jedynie patrzył mu w oczy, ciągle się uśmiechając.

— Naprawdę cieszę się, że widzę cię takiego szczęśliwego — powiedział, kładąc policzek na klatce piersiowej młodszego.

Przymknął oczy i wsłuchiwał się w bicie serca Jeongina. Siedemnastolatek wplótł dłoń w ciemne włosy starszego i zaczął delikatnie je głaskać.

— Kocham cię, Jeongin — szepnął Hyunjin.

Ręka Jeongina zatrzymała się.

— Wiesz, że nie jestem dobry w uczuciach — westchnął Yang, wracając do poprzedniej czynności. — Ale... jeśli to, co do ciebie czuję, to miłość, to... też cię kocham, Hyunjin. Bo to chyba jest to, prawda? Chcę mieć cię bliżej, niż kogokolwiek innego. Chcę móc cię przytulać, głaskać po włosach, trzymać za rękę, całować, patrzeć ci w oczy... to jest to uczucie?

— Tak.

— W takim razie też cię kocham — wyznał, następnie pochylając się i całując czubek głowy chłopaka.

Hyunjin przytulił go mocniej.

Jeongin uśmiechnął się lekko na ten gest i przymknął oczy, dalej głaszcząc osiemnastolatka po włosach.

Chyba po raz pierwszy w życiu był tak szczęśliwy.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro