Rozdział 1

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Wszystkiego najlepszego, Hyunjin!

a/n; podziękujmy mojej wenie, dzięki której ciągle macie co czytać X"D

mam nadzieję, że to ff się Wam spodoba, bo jest tak długie (ponad 40 rozdziałów), że publikacja skończy się dopiero na początku czerwca przy 4 rozdziałach tygodniowo

(tak, będą 4 rozdziały tygodniowo, w poniedziałki, środy, piątki i niedziele. kochajcie mnie)

***

Impreza trwała w najlepsze. Było głośno, duszno i, gdyby nie liczyć małych, neonowych światełek, które przed rozpoczęciem zabawy zapalił Changbin, zupełnie ciemno. Zapach alkoholu i potu unosił się w powietrzu, drażniąc nos.

Tej nocy Hyunjin nie pił. Tak właściwie, to nigdy zbytnio nie przepadał za alkoholem; czasami pomagał mu odprężyć się po stresującym dniu, ale nigdy nie chciał robić z napojów procentowych czegoś, co po prostu lubił, tak jak Changbin. Seo, po tych wszystkich razach, gdy przesadził z alkoholem i robił z siebie idiotę przy innych, nie przywiązywał zbyt dużej wagi do tego, z kim pije.

Ale Hyunjin musiał się tym przejmować. Wiedział, że jeśli przesadzi z alkoholem w towarzystwie nieodpowiednich ludzi, konsekwencje będą dużo gorsze. Było wiele osób, które chciałyby to wykorzystać. Niektórzy chcieliby po prostu zrobić zdjęcia, które negatywnie wpłynęłyby na jego wizerunek. Inni (w szczególności dziewczyny) chcieliby zrobić coś, na co trzeźwy Hwang nigdy w życiu by się nie zgodził.

Ludzie albo go kochali, albo mu zazdrościli lub nawet nienawidzili z powodu jego przystojnej twarzy. Chłopcy i dziewczęta potrzebowali tylko jednego spojrzenia, by zdecydować, jakimi uczuciami będą go darzyć.

Dlatego dziś był bardziej psychicznym wsparciem dla Changbina, niż uczestnikiem imprezy.

Z czasem jednak zaczął się nudzić. Był już zmęczony po szkole, a przebywanie w towarzystwie zataczających się ludzi i pijanych dziewczyn, które chciały zaciągnąć go do jednego z wolnych pokoi, sprawiało, że irytował się jeszcze bardziej.

Potrzebował świeżego powietrza.

Dotarcie do drzwi balkonowych zajęło mu dłuższą chwilę. Przepychał się przez tłum, zaciskając zęby i starając się nie wdychać odoru alkoholu, przez który robiło mu się niedobrze.

Wyszedł na balkon i poczuł powiew chłodnego wiatru na twarzy. Przymknął oczy i rozkoszował się przytłumionym dźwiękiem muzyki, który teraz brzmiał jak cisza.

Seul nocą wyglądał pięknie. Nawet najciemniejsza noc była jasna — wszechobecne światła skutecznie zapobiegały zapanowaniu zupełnej ciemności. Hyunjin wpatrywał się w migoczące w oddali punkciki, odnajdując spokój po raz pierwszy tego dnia.

Ale nie było mu dane cieszyć się spokojem i samotnością zbyt długo.

Po prawej stronie balkonu usłyszał najpierw dźwięk tłuczonego szkła, przez który prawie zszedł na zawał, a potem ciche przekleństwo.

Z wciąż bijącym szybko sercem, odwrócił się w tamtą stronę. Spojrzenia chłopców skrzyżowały się. Przez chwilę panowała cisza, przerywana jedynie przez muzykę i ich oddechy.

— O, pan idealny przyszedł — mruknął nieznajomy, patrząc na niego spod przymrużonych powiek.

Hyunjin przygryzł policzek od środka.

Nie przejmuj się. On jest pijany.

Ale nie potrafił. W końcu czy ludzie pod wpływem alkoholu nie mówią całej prawdy?

Wziął głęboki oddech, by uspokoić się choć trochę. Przyjrzał się nastolatkowi. Wydawało mu się, że skądś go kojarzy, zapewne ze szkoły. Changbin nie miał w zwyczaju zapraszać na swoje imprezy kompletnie nieznajome osoby. Ta różowa czupryna wyglądała znajomo.

I Hyunjin miał dziwne wrażenie, że ten dzieciak był niepełnoletni.

— Do której klasy chodzisz? — zapytał, z ciekawością przyglądając się siedzącemu na posadzce chłopakowi. — Do pierwszej?

— Ta — mruknął, biorąc łyk z prawie pustej butelki soju i trącając butem pozostałości drugiej, teraz będącej kupką potłuczonego szkła.

Osiemnastolatek westchnął, siadając obok nieznajomego.

— Ej, oddaj! — krzyknął różowowłosy, gdy Hyunjin zabrał mu butelkę.

— Skoro jesteś w pierwszej klasie, to do pełnoletności jeszcze trochę ci brakuje — zauważył, odstawiając szkło na bok. — Nie powinieneś jeszcze pić.

Młodszy wywrócił oczami.

— Mam swoje powody.

— Jakie?

— Nie twój interes — warknął i wstał, ale przez spożytą ilość alkoholu nie był w stanie utrzymać równowagi. Hyunjin zareagował szybko: podniósł się i przytrzymał chłopaka. — Cholera.

— Może zabiorę cię do domu, co? Raczej nie jesteś w stanie sam tam trafić.

Chłopak złapał się za głowę z grymasem bólu wymalowanym na twarzy. Przez chwilę stał w objęciach starszego, który ani myślał go puścić. Wolał nie ryzykować — nie miał zamiaru brać odpowiedzialności za rozbitą głowę pierwszaka. W dodatku kłopoty mógłby mieć również Changbin, a raczej on przede wszystkim.

— Dobra — wydukał pijany chłopak. — Niech będzie.

Hyunjin uśmiechnął się lekko. On naprawdę wyglądał jak mały dzieciak z tym zamglonym spojrzeniem, zaróżowionymi od chłodu policzkami i roztrzepanymi włosami.

— Gdzie mieszkasz? — spytał starszy, obejmując nieznajomego w pasie i zaczynając prowadzić go w stronę drzwi balkonowych.

Chłopak wymamrotał swój adres, a Hwang zaklął w myślach, orientując się, że będzie musiał zamówić im taksówkę. Wolał nie puszczać go samego. Może i nie znał tego dzieciaka, ale czuł, że powinien się nim zaopiekować, skoro już zaproponował mu pomoc.

Otworzył drzwi balkonowe i pociągnął nieznajomego za sobą. Tłum tańczących i zataczających się ludzi nie zmniejszył się ani trochę, Hyunjin pokusiłby się nawet o stwierdzenie, że przybyło co najmniej parę osób.

W powietrzu wciąż unosił się nieprzyjemny zapach i Hwang najchętniej zatkałby sobie nos, ale nie mógł puścić swojego towarzysza. W tym tłumie mógłby łatwo zostać porwany przez pijanego tancerza, potknąć się o czyjeś nogi lub — w ekstremalnych przypadkach — nawet się zabić.

Hyunjin przepychał się łokciami, torując im drogę do drzwi wyjściowych. Na szczęście młodszy miał na sobie kurtkę, więc Hwang nie musiał szukać mu niczego do założenia. Na zewnątrz nie było najcieplej, ale to nakrycie, które chłopak miał, było wystarczające.

Wyszli z mieszkania. Na klatce było chłodno i jeszcze ciemniej, niż w apartamencie. Zimne światło zapaliło się, gdy się poruszyli. Hyunjin potrzebował chwili, by przyzwyczaić się do zmiany jasności.

Złapał mocniej ledwo przytomnego nieznajomego i zaczął schodzić z nim po schodach. Chłopak powłóczył nogami, przez co starszy miał niemałe trudności z dotarciem na dół. Do jego nozdrzy docierał zapach alkoholu. Ten dzieciak naprawdę nieźle się upił.

— Powinieneś być bardziej odpowiedzialny — mruknął Hyunjin, biorąc siedemnastolatka na barana, gdy udało im się wyjść na zewnątrz. — Słyszysz mnie?

Młodszy nie odpowiedział. Hwang usłyszał cichy oddech chłopaka. Musiał zasnąć.

Hyunjin westchnął głęboko, ruszając w stronę pobocza.

***

Po kilku (a może nawet kilkunastu) minutach udało mu się złapać taksówkę. Władował ledwo przytomnego chłopaka do samochodu i usiadł obok niego. Młodszy oparł głowę o ramię Hwanga i ponownie zasnął. Hyunjin wywrócił oczami.

Niepotrzebnie zaproponował pomóc temu dzieciakowi. Był piątek i na dodatek wieczór, złapanie taksówki o tej porze w Seulu graniczyło z cudem. Były momenty, w których Hyunjin naprawdę był bliski wrzuceniu tego dzieciaka pod ciężarówkę, gdy kolejny pojazd się nie zatrzymał.

Kiedy dojechali na miejsce, wciąż czekał go niemały wysiłek — musiał go wnieść na siódme piętro. Chwała wszystkim istniejącym bogom, winda działała, więc miał trochę ułatwione zadanie, ale dalej musiał znaleźć mieszkanie różowowłosego.

Zachciało mi się pomagać pijanemu pierwszakowi, to teraz mam, pomyślał, gdy kolejna kobieta ubrana w szlafrok zaczęła wręcz krzyczeć po tym, jak zapukał do jej drzwi.

— Tutaj — wymruczał półprzytomny nastolatek, wskazując ręką na jedne z mieszkań.

Na usta Hyunjina wkradł się uśmiech ulgi.

— Ale nie chcę tam iść — wyszeptał chłopak, przez co starszy gwałtownie się zatrzymał.

Zmarszczył brwi. Co to miało znaczyć?

Pokręcił głową. Nie miał czasu się nad tym zastanawiać. Nie miał też gdzie indziej zaprowadzić tego dzieciaka. Nie znał nawet jego imienia. Najlepszym wyjściem było zaniesienie go do domu.

Dlatego ruszył w stronę mieszkania nieznajomego.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro