Rozdział 16

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Seungmin szedł ulicami Seulu ze spuszczoną głową. Był... smutny. Zły. I chyba bliski płaczu.

To nie tak, że myślał dokładnie to, co napisał Jeonginowi. On po prostu... nie wytrzymał. W pewnym momencie miał dość trzymania w sobie tych wszystkich negatywnych emocji, które siedziały w nim odkąd najmłodszy z jego przyjaciół zaczął spędzać coraz więcej czasu z Hwangiem. Czy to była zazdrość? Chyba tak.

Kim naprawdę nie mógł nic poradzić na to, że najzwyczajniej w świecie czuł się pominięty. Jeden z jego najbliższych przyjaciół tak po prostu miał go gdzieś. Miał prawo być zły. Prawda?

Przyspieszył, chcąc jak najszybciej znaleźć się w mieszkaniu Changbina.

Gdy napisał do niego z pytaniem, czy może przyjść, był zapłakany. Był rozbity i jego serce tak bardzo bolało, że po prostu potrzebował kogoś obok.

Tak właściwie, to przez ostatnie dni on i Seo zbliżyli się do siebie. Dla Seungmina wciąż brzmiało to dziwnie, w końcu ich znajomość opierała się na tym, że dawał starszemu korepetycje z matematyki.

Nawet nie zorientował się, w którym momencie ich rozmowy z tłumaczenia funkcji kwadratowych zeszły na tematy bardziej osobiste, w obu przypadkach były to kłótnie z przyjaciółmi. To pozwoliło im znaleźć wspólny język, lepiej się poznać i nawet (co Kimowi było trudno przyznać przed samym sobą) polubić się.

Wystukał krótką wiadomość do starszego chłopaka i czekał, aż ten otworzy mu drzwi. Nie potrwało to długo; minutę później siedział już w salonie nowego znajomego i patrzył, jak robi dla niego kakao.

— Wiesz, osobiście nieszczególnie przepadam za Jeonginem — powiedział Changbin, stawiając przed młodszym kubek z gorącym napojem. — Ale skoro popłakał się po waszej kłótni, to może powinieneś z nim porozmawiać, co?

Seungmin pokręcił głową.

— Nie chcę. — Wziął kubek w dłonie. — Mówiłeś, że ten twój Hyunjin bardzo chce pomóc Jeonginowi. Niezbyt rozumiem, w czym miałby mu pomagać, Jeongin nie ma żadnych problemów... — zawahał się. — Chyba, że o niczym mi nie mówi.

Seo nic nie powiedział.

— Skoro Hwang jest taki zdeterminowany, to proszę bardzo — prychnął Kim. — Najwidoczniej Jeongin wcale mnie nie potrzebuje.

— Nie mów tak — mruknął Changbin, patrząc młodszemu chłopakowi w oczy. — Wiesz, że tak nie jest. Jesteście przyjaciółmi, czy to nic nie znaczy? To tak, jakbym miał zamiar gniewać się cały czas na Hyunjina, bo on chce się przyjaźnić z Jeonginem.

— A masz taki zamiar?

— Nie chcę. Chciałbym się jakoś z nim pogodzić, ale to będzie... — westchnął głośno — bardzo trudne. Musiałbym powiedzieć mu, dlaczego ich przyjaźń mi nie pasuje.

— Ja ci powiedziałem, jak to wygląda z mojej strony — zauważył Seugnmin. — Powiesz mi, jak to wygląda z twojej strony?

Changbin przygryzł wargę.

— Nie dzisiaj, dobrze? Gdybym zrobił to teraz... obawiam się, że zniszczyłbym to, co jest między nami i to, co jest między Tobą a Jeonginem — wyznał, uśmiechając się smutno. — Mogę go nie lubić, ale nie zrobię mu czegoś takiego. Prawda jest taka, że on ma większe prawo ci się tłumaczyć. Może przy tym bardzo łatwo pociągnąć mnie za sobą na dno... ale lepiej będzie, jeśli dowiesz się o tym od niego.

— A Hyunjinowi mógłbyś powiedzieć? — spytał Kim, zaciskając palce na kubku.

— Mógłbym — zaczął powoli. — Ale wtedy pewnie zmieniłbym to, jak patrzy na Jeongina. To sytuacja praktycznie bez wyjścia, który z nas nie zacznie się tłumaczyć — czy to będę ja, czy Jeongin — i tak pociągnie ze sobą na dno tego drugiego.

— W co wyście się wpakowali? — zapytał z niedowierzaniem Seungmin.

Changbin jedynie zaśmiał się gorzko w odpowiedzi.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro