Rozdział 38

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

To nie był dobry pomysł. Chociaż Minho mówił mu wiele razy, że będzie dobrze, Jisung nie mógł pozbyć się wrażenia, że będzie zupełnie odwrotnie.

Szczerze powiedziawszy, bał się. Po prostu.

Czy powinien się bać? Hyunjin raczej nie miał nic przeciwko, natomiast Changbin... on mógł mieć obiekcje, ale po zakrztuszeniu się wodą i zszokowanym spojrzeniu powinien dojść do siebie i powoli to przemyśleć. Nie powinien się bać. Jego przyjaciele wiedzieli o jego orientacji od dawna, byli tolerancyjni i Jisung był prawie pewien, że będą szczęśliwi razem z nim.

Ale przyjaciele Minho? Ich reakcji nie mógł być pewien. O Chana i Seonwoo się nie martwił, gdyby miał być szczery, najbardziej obawiał się Seungmina. Przy nieznajomych był raczej powściągliwy w uczuciach, Han nie wiedział więc, czy zareaguje pozytywnie, czy negatywnie.

Minho powtarzał mu, że nie powinien się denerwować czy przejmować, ale Jisung nie potrafił. Mimo wszystko zależało mu na tym, żeby wszyscy byli szczęśliwi i żeby nikt nie czuł się źle w jakikolwiek sposób przez to, co zamierzali ogłosić.

Chociaż słowa Lee nie pomagały, to kiedy złapał młodszego za rękę, chłopak poczuł, jak nieprzyjemny ucisk w sercu zaczyna powoli znikać.

Lee Minho sprawiał, że Jisung czuł się... pewniej. Nie potrafił tego wyjaśnić, ale zawsze, gdy chciał się wycofać, chociaż pragnął zrobić daną rzecz, ale bał się reakcji innych, wystarczyło, by dziewiętnastolatek się do niego uśmiechnął. Wtedy wszystko stawało się o niebo łatwiejsze.

I Jisung miał wrażenie, że gdyby nie Minho, nie byłby w stanie odważyć się na to, co miał zamiar zrobić.

Bał się i nie mógł nic na to poradzić.

Ale ufał Minho najbardziej na świecie i wiedział, że póki on jest przy nim, wszystko będzie dobrze.

***

Zanim weszli na stołówkę, wszystko było w porządku. Kiedy przekroczyli jej próg... Jisung poczuł, że zaczyna się stresować. Nagle Minho ścisnął go lekko za rękę.

Odwrócił się w jego stronę.

— Będzie dobrze — powiedział dziewiętnastolatek, posyłając młodszemu najcieplejszy uśmiech, jaki kiedykolwiek widział. — Obiecuję.

Han przymknął oczy i wziął głęboki wdech. Gdy je otworzył, na jego usta zawitał delikatny uśmiech.

— Wiem.

Minho puścił jego dłoń. Kilka chwil później, kiedy mieli już w rękach tace z jedzeniem, udali się w stronę stolika, przy którym siedzieli ich przyjaciele. Lee kątem oka widział, jak osiemnastolatek lekko się trzęsie i naprawdę chciał go w tamtym momencie przytulić, ale jedyne, co mógł zrobić, to szepnąć:

— Spokojnie — i puścić mu oczko.

Jisung zarumienił się. Trącił starszego łokciem, mamrocząc coś o tym, żeby przestał. Minho zaśmiał się w odpowiedzi, siadając przy stoliku jako pierwszy.

Zaraz potem dołączył do niego osiemnastolatek, który omiótł wzrokiem wszystkich zgromadzonych. Wszyscy rozmawiali, czasami wybuchali śmiechem i przepychali się. Byli po prostu szczęśliwi, chociaż był poniedziałek, a to nie był ulubiony dzień uczniów.

Zerknął na Minho. Chłopak patrzył na niego, po czym zjechał wzrokiem na dół. Po chwili Han poczuł, jak starszy odnajduje jego rękę i splata ich palce. Kiedy Lee zaczął jeździć kciukiem po wierzchu dłoni młodszego, podniósł wzrok i uśmiechnął się lekko do niego.

Osiemnastolatek przytaknął.

Czuł bowiem, że jeśli nie teraz, to nigdy.

Minho odchrząknął. Uwaga wszystkich siedzących przy stole skupiła się na nim.

— Niezbyt wiem, jak miałbym to powiedzieć, ale... — wzruszył ramionami — chcieliśmy, żebyście wiedzieli. Ja i Jisung chodzimy ze sobą.

Na chwilę zapanowała cisza.

— Jezu, ja to chyba będę sam do końca życia — mruknął Felix, wracając do jedzenia.

Na ten komentarz reszta wybuchnęła śmiechem.

Reszta zaczęła im gratulować, a Jisung nie przestawał ściskać dłoni Minho, który co chwilę posyłał mu najpiękniejsze uśmiechy, jakie osiemnastolatek miał szansę zobaczyć w swoim życiu.

***

— Więc... ty i Minho, tak? — zaczął Changbin.

Dzisiaj planowali pójść razem do kawiarni. Dawno nigdzie razem nie wychodzili. Byli zajęci szkołą, swoimi własnymi problemami i nowymi znajomościami. A mimo wszystko Seo i Hwang wciąż byli dla niego najlepszymi przyjaciółmi, z których nie miał zamiaru rezygnować.

— No... tak jakoś wyszło — wzruszył ramionami, przygryzając nieśmiało wargę.

— Mam wrażenie, że zgadaliście się przeze mnie — westchnął dziewiętnastolatek i pokręcił głową.

Jisung chciał już zapytać, dlaczego wydaje się być taki niezadowolony z tego faktu, gdy nagle Hyunjin się wtrącił:

— Raczej przeze mnie. Gdybym go wtedy ze sobą nie zabrał, nie pobiegłby za Minho. Szczerze powiedziawszy, wcześniej myślałem, że to był zły pomysł, bo niepotrzebnie cię w to wszystko mieszałem, ale... — uśmiechnął się w stronę Hana. — Wygląda na to, że jednak zrobiłem coś dobrze.

Najmłodszy zarumienił się.

— Ale nie widziałem, żebyście często się spotykali. Jak to się stało, że skończyliście razem? — Changbin zmarszczył brwi.

— To pewnie dlatego, że ciągle latałeś za Seungminem — mruknął Hyunjin.

— A ty niby widziałeś, jak oni gdzieś ze sobą wychodzą? — prychnął najstarszy, krzyżując ramiona na piersi.

— Nie.

— No właśnie, bo sam latałeś za Yangiem!

Hwang wypiął Seo język.

Jisung zaśmiał się cicho. Tęsknił za tymi malutkimi sprzeczkami między przyjaciółmi, który koniec końców nie traktowali ich poważnie. Po chwili również oni się zaśmiali i zaczęli delikatnie przepychać.

Słysząc ich śmiechy, Han nie potrafił przestać się uśmiechać. Kochał ich z całego serca i odkąd udało mu się przed nimi otworzyć, odkąd zaufali sobie nawzajem, byli jego całym światem. Dopóki nie poznał Minho i nie zbliżył się do niego, ta Hyunjin i Changbin byli jedynymi osobami, przy których czuł się po prostu dobrze.

— Ale poważnie. Lee jest czasami stanowczy i powiedziałbym, że potrafi być nawet agresywny... nie boisz się? — zapytał z troską Seo.

Han pokręcił głową.

— Minho jest... — na usta Jisunga wkradł się nieśmiały uśmiech. — Najbardziej kochającą, delikatną i opiekuńczą osobą na całym świecie.

— Ale on mnie uderzy-

— Zasłużyłeś sobie — wtrącił Han, wzruszając ramionami. — Wiesz, jak on był potem rozbity? Przez pół roku żył w kłamstwie, jak ty byś się czuł?

Changbin milczał.

— Może już o tym nie rozmawiajmy, co? Zmieńmy temat — zaproponował Hyunjin. — Na przykład ja chciałbym wiedzieć, kiedy zostaliście parą. Musiałem być naprawdę zajęty Jeonginem, że tego nie zauważyłem.

— Na parapetówce u Chana hyunga i jego chłopaka.

Hwang zamrugał.

— Wow. Tego się nie spodziewałem.

Nagle Seo się zatrzymał. Pozostała dwójka odwróciła się i spojrzała na niego pytającym wzrokiem.

— Nie mów, że po tamtej imprezie, na którą cię zaprosiłem, naprawdę widziałem, jak wychodzisz z Lee z mojego mieszkania i to nie był sen — powiedział poważnym głosem Seo.

Jisung uśmiechnął się sztucznie.

— Spaliście w moim pokoju?! Na moim łóżku?!

Han odwrócił się na pięcie i ruszył szybkim krokiem przed siebie, ignorując krzyki Changbina i głośny śmiech Hyunjina.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro