Rozdział 5

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Chan usiadł przy stole, wzdychając głośno. Chłopcy popatrzyli na niego ze zdziwieniem. Wyglądał, jakby coś zajmowało jego myśli od samego rana.

— Co się stało? — zapytał Seonwoo, wyjmując drugie śniadanie, które zrobił przed szkołą dla swoich przyjaciół. — Wyglądasz, jakby coś się stało.

Chris westchnął głęboko.

— Zastępca przewodniczącego dalej nie wie, jak ma przygotować plan wydatków na nowy semestr — wyznał, uśmiechając się smutno.

— Mieli cały semestr, żeby to ogarnąć — zauważył Minho, marszcząc brwi. — Serio ludzie z rocznika Felixa i Seungmina są tacy nieogarnięci?

— Jeszcze powiedz, że zgodziłeś się pomóc — prychnął Kim. Bang uśmiechnął się do niego. — ...no tak. Nie jestem zdziwiony.

— Channie ma za dobre serce — westchnął Kang, podając Jeonginowi jego kanapki, po czym odwrócił się do starszego Australijczyka i dodał: — Tylko pamiętaj, jeśli przez to będziesz musiał położyć się spać później, po prostu to zostaw. Twój sen jest ważniejszy, niż jakieś tam papiery.

Na chwilę zapanowała cisza. Pozostali zdegustowani (no, oprócz Felixa. Felix jadł drugie śniadanie) wymieniali się spojrzeniami, które mówiły jedno: „Mogliby sobie wynająć pokój, a nie flirtować przed moim jedzeniem".

***

To, że Felix miał pecha, to za mało powiedziane. Czasami zastanawiał się, czy jego koreańskie imię aby na pewno oznacza szczęście. Bo on nie miał go nawet trochę, z pewnością nie teraz.

Wyprowadzka z Australii była szalonym pomysłem. Jego rodzice nie zastanawiali się nad nią zbyt długo i jakoś to wyszło. Problem w tym, że Felix nie umiał koreańskiego.

Uczył się sam, Chan (który swego czasu był jego sąsiadem w rodzinnym kraju) bardzo mu przy tym pomagał. Lee mieszkał w Korei już drugi rok i naprawdę bardzo się starał, ale były takie momenty, że nie miał zielonego pojęcia, co ktoś do niego mówi.

Tak było na dzisiejszej lekcji koreańskiego. Zupełnie nie zrozumiał pytania nauczycielki. Wpatrywał się w nią przez dłuższą chwilę, ale to było wciąż zbyt krótko, by siedzący obok niego Seungmin zdążył przetłumaczyć skomplikowane pytanie na angielski.

Przez ten czas kobieta zdążyła się porządnie zdenerwować. Zaczęła rozglądać się po klasie i wtedy okazało się, że nie tylko Felix miał pecha.

Jisung siedział w jednej z ostatnich ławek, ale nauczycielka była w stanie zobaczyć, że nie skupia się na lekcji. Podeszła do niego, ale siedzący z Hanem Hyunjin zorientował się o tym za późno, przez co nie zdążył ostrzec przyjaciela.

— Han Jisung — zaczęła, a chłopak aż się wzdrygnął, gdy usłyszał jej chłodny ton głosu. — Pokaż zeszyt.

Niechętnie podał kobiecie notatnik i od razu schował twarz w dłoniach. Teksty jego piosenek były naprawdę dobre, ale zawsze się wstydził, gdy ktoś tak po prostu zabierał mu zeszyt i je czytał. W szczególności, kiedy był to nauczyciel, a on pisał teksty na marginesach zeszytów.

— Będziesz pomagał Lee Felixowi z koreańskim — powiedziała, oddając nastolatkowi jego własność.

— Co? — odezwał się Australijczyk, przestając słuchać Seungmina, który tłumaczył mu pytanie nauczycielki. Kim musiał go przytrzymać, bo Felix już chciał wstawać z krzesła. — Ale Seungmin może mi pomóc!

— Proszę pani, ja mogę pomóc Felixowi, naprawdę, nie musi pani... — próbował przekonać kobietę przyjaciel piegowatego, ale ona pokręciła głową.

— Bez dyskusji — odparła stanowczo i wróciła na swoje miejsce. — Proszę nie próbować mnie przekonać. Nie zmienię zdania.

W tamtym momencie Felix chciał wydrapać kobiecie oczy i, chociaż Seungmin również chętnie by to zrobił, musiał powstrzymywać przyjaciela.

A Jisung... Jisung miał nadzieję, że to nieśmieszny żart.

***

Niestety, to nie był żart. Pani Song naprawdę chciała, żeby Han pomagał Australijczykowi z koreańskim. Szczerze powiedziawszy, Jisung nie miałby nic przeciwko, gdyby nie to, że nie rozmawiał z Felixem ani razu. Mogło to brzmieć trochę dziwnie, w końcu chodzili razem do klasy już drugi rok, ale to była prawda. Niezbyt wiedział, jak do niego zagadać, żeby ustalić, kiedy odbędą się pierwsze korepetycje.

Był nieśmiały i nie przepadał za poznawaniem nowych osób... szczególnie, gdy ktoś go do tego zmuszał.

Nagle jego telefon zawibrował, powodując tym, że chłopak prawie zszedł na zawał.

Odblokował urządzenie i chyba po raz pierwszy w życiu ucieszył się z wiadomości od nieznajomego.

To był Felix, napisał z pytaniem dotyczącym korepetycji. Po krótkiej wymianie wiadomości umówili się na czwartek po szkole i Jisung miał już odkładać telefon z uśmiechem na twarzy, bo udało mu się załatwić sprawę szybko i sprawnie, gdy nagle coś mu się przypomniało.

Przecież w czwartek miał iść z Hyunjinem do kina.

Cholera.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro