14

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Nie żeby coś że nie kochałam ojca... Ale on mnie też. Więc miałam prawo.

- Gówno! To co słyszałaś!

- Boże... - Wyszeptałam. Wstałam wyszarpując się z objęć brata. Zabrałam wszystkie rzeczy po czym pobiegłam do swojego pokoju.

Zamknęłam drzwi na klucz rzucając wszystko na podłogę po czym wzięłam swoją piżamę. Wlałam wodę do wanny trzęsącymi się dłońmi szybko się rozbierając. Wskoczyłam do gorącej wody która przyjemnie parzyła mnie w skórę.

Siedziałam w wodzie do czasu gdy gorąca woda wystygła i zrobiła się zimna pomimo że łazienka dalej była sauną. Założyłam piżamkę po czym wyszłam do pokoju. Zmyślam makijaż po czym wskoczyłam pod kołdrę. Załączyłam One Direction ostatnio moją ulubioną piosenkę Where we are. Piosenki zaczęły się zmieniać na Memories, Die for you, Night changes, Daylight, Mercy, Born to die i wiele innych do momentu gdy zasnęłam.

Obudził mnie dopiero ktoś kto.. Całował mnie? Otworzyłam lekko oczy mrugając. Zobaczyłam szczerzącego się znów Milesa.

- Śpiąca królewna się w końcu obudziła? - Zapytał ze śmiechem.

- Z tego co mi się wydaje to królewicz całował ją w usta nie w czoło - wymamrotałam podnosząc się. Chłopak zmarszczył brwi kręcąc głową ze śmiechem.

- Więc wolałabyś żebym pocałował cię w usta? - Zapytał.

- Tego nie powiedziałam - wystawiłam palec. - Tak wogóle to jak tu wszedłeś? Mam zamknięte drzwi - zmieniłam temat zanim ten debil wymyśli coś znacznie głupszego.

- Ale okno masz otwarte słonko - powiedział sadzając mnie na jego kolanach.

- Miles zimno mi przez ciebie! - Powiedziałam pomimo że jego ciało wystarczająco mnie ogrzewało.

- Ile ty spałaś? Jest już po szesnastej - zaśmiał się a na co lekko się zdziwiłam. Spałam od jakiejś - zakładam - dwudziestej drugiej do szesnastej?

- Boże - powiedziałam. - Po co tak właściwie przyszedłeś?

- Wiesz dziewczyny po ciebie przyszły bo nie odzywałaś się, gdy dowiedziały się że zamknęłaś drzwi na klucz powiedziały że jak nie znajdę z tobą żadnego kontaktu to juz po mnie. Twierdzą że to przezemnie - burknął.

- Już nawet człowiekowi nie dadzą się wyspać - warknęłam co wywołało śmiech u chłopaka. Wyją telefon po czym zadzwonił na grupie. Szybko dołączyła reszta.

- Żyje - powiedział od razu.

- Kto? - Zapytał Matt.

- Lily.

- Czemu miała by nie żyć? - Zadał kolejne pytanie.

- Bo od wczoraj nie ma z nią kontaktu pacanie - warknęła Ivy.

Wstałam z Milesa kierując się do garderoby. Wzięłam jasnoniebieskie, jeansowe spodenki do kolan oraz czarny top na ramiączka. Skierowałam się do toalety aby założyć ubrania a następnie poszłam się pomalować. potuszowałam rzęsy oraz dałam trochę różu na policzki. Do tego rozświetlacz. Dałam złotą biżuterię.

- Gdzie ty się wybierasz? - Zapytał stając na środku pokoju. Podbiegłam do niego wskakując mu na ręce.

- Jak najdalej od tego przeklętego domu - powiedziałam chcąc stanąć na podłogę jednak ten mi nie pozwolił. - Miles... - Powiedziałam a on od razu mnie postawił.

- Przepraszam - powiedział przytulając mnie. Pocałowałam go w policzek próbując pokazać że nic się nie stało.

Podeszłam do toaletki psikając się perfumami cloud po czym wzięłam czarną torebkę pakując do niej telefon oraz portfel.

- Chodź idziemy z tąd - powiedziałam wyciągając rękę. Chwycił ją po czym wyszliśmy z pokoju. - Wychodzę! - Krzyknęłam.

- Lily! Motylku chodź tu - warknął Ash.

- Nie - powiedziałam zakładając moje kochane converse.

- Lily do cholery przyjdź tu! - Rozkazał.

- Nie mam zamiaru! Nie próbujcie dzwonić ani pisać ani jakkolwiek się kontaktować bo was zablokuje! Kiedyś wrócę i postaram się wrócić żywa. Będę z Milesem może z resztą też ale sama nie będę - powiedziałam a mój brat wszedł do holu gdy ja męczyłam się z założeniem buta.

- Co ty tu robisz gnoju? - Zmarszczył brwi.

- Stoi czy ty jesteś ślepy? - Warknęłam.

- Nie było z tobą kontaktu od wczoraj! Wogóle nie ma z tobą kontaktu! Ciągle sobie gdzieś wychodzisz nic nikomu nie mówiąc. To wszystko przez tych chłopaków. Mówiłem ci już coś o nich!

- Co mnie to obchodzi! Nie jestem już małym dzieckiem! O tym że nie może spotykać się z chłopakami to możesz iść i pogadać do Mii ona cię posłucha. To że jestem najmłodsza nie znaczy że możecie mi rozkazywać! Znów zachowujesz się jak ojciec!

- Hej nie krzyczcie tak - powiedziała Jena wchodząc do środka. Popatrzyłam na nich po czym chwyciłam za rękę zdezorientowanego Mielsa. Wyszliśmy z domu a ja trzasnęłam drzwiami. Jęknęłam chowając twarz w dłoniach.

- Hej nie załamuj się mała. Oni chcą dobrze dla ciebie - powiedział.

- Jest okropny - burknęłam a chłopak się zaśmiał.

- Mała ty po prostu go nie rozumiesz - lekko mnie pchnął abym poszła do auta.

- A ty rozumiesz? - Spytałam a on kiwnął głową.

- I to doskonale, bo też mam młodsze siostry które kocham. I nienawidzę ale bardziej kocham - powiedział.

- Też robisz im awantury?

- Nie, bo one są grzecznymi dziewczynkami.

Wsiedliśmy do samochodu zapinając pasy gdy chłopak zapalił samochód.

- Hej to przez ciebie! Gdyby nie ty też byłabym grzeczna tak jak wcześniej - powiedziałam na co on się zaśmiał.

- Ale i tak oboje wiemy że podoba ci się to. Z resztą nie każe kłócić się z bratem - wzruszył ramionami. Schowałam twarz w dłonie. - Co jest? - Spytał kładąc dłoń na moim kolanie.

- No bo ty wiesz o mnie tak dużo a ja o tobie prawie nic!

- To pytaj. Odpowiem ci - powiedział.

- Właśnie w tym problem że nawet nie wiem o co mam cię zapytać a potem jak ktoś będzie nam robić test przyjaźni wyjdzie że ty wiesz o mnie wszystko a ja o tobie kompletnie nic! W dodatku ty wiesz te najgorsze rzeczy...

- Ale to nie zmienia mojego nastawienia do ciebie - powiedział głaszcząc lekko moje kolano.

- Mój brat jest dla ciebie okropny...

- Ale ja doskonale go rozumiem przez to że też bym się tak zachowywał gdyby moja młodsza siostra spotykała się z jakimś chłopakiem. Pomimo że by mi mówili milion razy że to tylko przyjaciele dalej bym się bał że jednak kiedyś zostaną parą albo że tylko mi tak mówią. Byłbym się że ją skrzywdzi, złamie jej serce, zrobi jje coś, dotknie w nieodpowiedni sposób albo że zrobi jej dziecko. W tedy bym go chyba zabił. W dodatku gdy moja mała siostrzyczka zacznie się butnować, niezapowiedzianie nie wracać do domu na noc albo niw dawać znaku życia przez kilkanaście godzin też byłbym zły. Ale Asher nie jest zły na ciebie. Tylko jest zły, bo tak strasznie się o ciebie martwi mała rozumiesz? Ash jest po prostu zbyt nadopiekuńczy co może być spowodowane twoim byłym, chłopakami Jeny albo tym że tak bardzo cie kocha. Ty po prostu musisz go zrozumieć, normalnie porozmawiać, nie mieć do niego żalu o to że się złości. On po prostu cię kocha - skończył swój monolog gdy stanęliśmy pod jego domem. Spojrzałam na niego z małym uśmiechem który odwzajemnił.

- Dziękuję - powiedziałam. Wyszliśmy z samochodu kierując się do domu chłopaka.

- Jestem! - Krzyknął. - Chcesz jeść mała? Nic nie jadłaś w domu...

- Miles - popatrzyłam na niego przerywając mu. - Nie chce jeść. W domu też bym nic nie zjadła. Z resztą cały dzień spałam więc nie potrzebuje jedzenia - chłopak westchnął jednak kiwną głową.

- A pić chcesz? - Zapytał na co zaprzeczyłam ruchem głowy.

Poszliśmy do salonu gdzie nikogo nie było. Usiedliśmy na sofie a bardziej ja usiadłam. Chłopak rozłożył się na siedzeniu kładąc głowę na moje nogi po czym załączył Netfixa.

- Nie ma szans że to o obejrzę - warknęłam patrząc że załącza horror.

- No weź mała - jęknął.

- Miles nie ma opcji że to obejrzę - powiedziałam.

- No weź słonko jak będzie straszne to cię przytulę dobrze? - Zapytał. Zauważyłam że nie wygram z nim więc niechętnie kiwnęłam głową.

- Siema bracie - powiedziała Harper wchodząc do salonu - o cześć Lily - przywitała się.

- Cześć Harper - powiedziałam. Miles podniósł się do pozycji siedzącej patrząc na siostrę.

- Czego ty chcesz robalu - zapytał przewracając oczami.

- Boże nie można się już przywitać z bratem i przyszłą szwagierką? - Zapytała.

- Nawet nie jesteśmy razem a ty już o naszym ślubie myślisz - znów przewrócił oczami.

- Nie przewracaj oczami bo ci tak zostanie - powiedziałam na co on podniósł się odsuwając się.

- Serio? Ty przeciwko mnie? - Zapytał na co kiwnęłam głową. - Małe suki - warknął.

- Harper? - Zwróciłam się do dziewczyny. - Byłabyś zła gdyby twojego brata lekko pobili?

- Mogą go se nawet porwać - machnęła ręką. Miles rzucił w nas dwie poduszkami.

- Szmaciarzu! - Warknęłam. - Powiem Asherowi że mnie bijesz w tedy oboje z Davidem cię napadną i zabiją - powiedziałam.

- Jesteś okropna - powiedział a w progu pomieszczenia stanęła na oko dziesięcioletnia dziewczynka.

- Miles! - Pisnęła biegnąc do niego na kolana.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro