21

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Kiedy weszłam do domu zastała mnie głucha cisza. Zdjęłam buty ciągnąć za sobą walizkę.

— Halo? Jest tu ktoś?! — Krzyknęłam.

— Och naturalnie córeczko — wzdrygnęłam się słysząc ten głos. — Stęskniłaś się? Bo ja strasznie — z ciemności wyszła postać która mówiła śmiejąc się.

— Tato? Co ty tu robisz? Gdzie reszta? Nie powinieneś być w pracy? — Mówiłam trzęsąc się ze strachu.

— Twoje rodzeństwo wyszło na zakupy a matka pracuje. Niestety minęłaś się ze wszystkimi ponieważ wszyscy wyszli chwilę temu — parszywie się uśmiechnął gdy w moich oczach stanęły łzy. — Chodź córeczko pomogę ci z walizkami — powiedział zabierając mi bagaż z ręki. Z mocno bijącym sercem i pomimo że strasznie nie chciałam wiedziałam że muszę za nim pójść.

W moim pokoju rzucił bagażem po czym złapał mnie za koszulkę. Przyciągnął do siebie po czym pociągną rzucając mną na łóżko. Zdjął mój crop top oraz dresy po czym rozpiął swój pasek.

Pierwsze uderzenie i mój pisk.

Drugie i kolejny pisk.

Za trzecim razem zaczęły lecieć łzy.

Czwarte, piąte, szóste... I tak przez pół godziny.

Potem odpalił cygaro. Jeszcze bardziej się przeraziłam wiedząc co chce zrobić. Zaciągnął się po czym przyłożył palącą się część pod moją piersią oraz na moją klatkę piersiową.

Gdy w końcu skończył i wyszedł z mojego pokoju całe ciało miałam czerwone a dłonie mi drżały. Zpełznełam z łóżka czołgając się do łazienki. Weszłam pod prysznic ledwo zdejmując bieliznę po czym odkręciłam lodowatą wodę. siedziałam pod prysznicem około piętnastu minut po czym naga wyszłam z pomieszczenia ledwo trzymając się na nogach. Wyciągnęłam za dużą koszulkę Mielsa którą ukradłam mu wczoraj oraz majtki. Ułożyłam się w łóżku gdy mój telefon zaczął dzwonić. Z niechęcią chwyciłam go odbierając gdy zobaczyłam naszą grupę.

— Siema! Jak tam po podróży? — Zapytała z uśmiechem Ivy. Wszyscy jej odpowiedzieli oprócz mnie. — A ty Lily? — Zapytała. Cholera. Odchrząknęłam aby nie było słychać drżenia mojego głosu.

— Też dobrze — mruknęłam. Rozmawialiśmy jeszcze przez chwilę jednak każdy miał coś do zrobienia więc poszłam spać.

***

— Hej mała — usłyszałam przyjemny szept. Poczułam czyjąś dłoń na moim ramieniu które zabolało oraz lekki pocałunek na moim czole. Otworzyłam oczy po czym odwróciłam się w drugą stronę. Na przegu materacu siedział Miles patrząc na mnie. — Śpiąca królewna się obudziła? — Zaśmiał się. Podniosłam się do siadu jęcząc z bólu jednak potrzebowałam się do niego przytulić. Potrzebowałam go.

— Co tu robisz? — Zapytałam ledwo przytomna wtulając się w jego ciało.

— Przyszedłem do swojej dziewczyny... Nie mogę? — Powiedział całując mnie w usta.

— Nie przypominam sobie żebyśmy byli razem... Żebyś mi wyznał miłość ani nic z tych rzeczy — powiedziałam gdy trochę się odsunął. — Może pomyliłeś domy? Albo osoby?

— Ależ skąd — machnął ręką. — Wszystko dobrze mała? — Zapytał poważniejąc gdy patrzył w moje oczy. Kiwnęłam głową jednak on wiedział. — Powiedz prawdę — powiedział ostro przez co skuliłam się lekko się odsuwając. Zamknął oczy a dłonie położył na skroniach. — Przepraszam — szepnął przyciągając mnie do siebie. Zacisnęłam oczy z bólu. — Mała co jest? Proszę powiedz mi słońce... To znów on? Twój ojciec? — Zapytał na co kiwnęłam głową. Brunet delikatnie posadził mnie na swoich kolanach po czym wbił się w moje wargi.

— Miles... — Wyszeptałam. — Co tu robisz?

— Przyszedłem pożegnać się..

— Co? — Zapytałam ze łzami w oczach.

— Hej nie płacz... Wyjeżdżam słońce ale tylko na tydzień.

— Tylko? Tydzień to długo szmaciarzu — burknęłam. Chłopak zaśmiał się cicho.

— Obiecuje że będziemy rozmawiać codziennie. Nawet nie zauważysz że mnie nie ma.

— Kiedy jedziesz? — Zapytałam wtulając się bardziej.

— Jutro będę w następny wtorek — powiedział.

— Nienawidzę cie — mruknęłam.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro