💚 39 💚
Pov. Emma
Gdy wróciliśmy do domu, Chris zmęczony opadł na łóżko. Wypił może z pięć kieliszków, więc trochę mu do głowy uderzyło. Poszłam zrobić wieczorną toaletę... No w sumie już nocną.
Gdy wyszłam, udałam się do pokoju Nicole. Nicole nie spała, a czytała książkę.
- Hey Emma. - powiedziała radośnie widząc mnie opartą o futrynę drzwi.
- Cześć Skarbie.
- Co cię do mnie sprowadza o 3:10 w nocy? - zaśmiała się.
- Przyszłam spytać czy jakoś sobie radzisz.
- To znaczy?
- No w szkole, w domu, bez rodziców, itd.
- Wiesz... Z ocenami nie jest źle, z zadaniami wyrabiam, w domu jak ciebie nie ma, to zapraszam Jasmine... A jak chodzi o brak rodziców... Jest mi trudno, czasami jeszcze płaczę jak nie mam nic do roboty. Wiem jednak, że zawsze są przy mnie. W moich myślach i sercu. - uśmiechnęła się czule, co odwzajemniłam.
- Słońce, przepraszam cię. - szepnęłam tuląc siostrę do siebie i wypuszczając parę łez z powiek.
- Ale Em... Za co?
- Za to, że poświęcam ci tak mało czasu. Teraz to dziecko, z czym wiążą się wizyty u lekarza, w sklepie, itd.
- Przecież nic się nie dzieje, daję sobie radę.
- Ale jako siostra powinnam poświęcać ci więcej uwagi, więc jutro pojedziemy na zakupy do centrum. Co ty na to?
- Oczywiście! Kocham cię, stara.
- Ja ciebie też, młoda. - obie się zaśmiałyśmy.
Parę sekund później zauważyłyśmy przyglądającego nam się Christo. Podszedł i przytulił nas obie.
- A ja kocham was obie. - powiedział trochę niewyraźnie.
- Fuuuuj... - powiedziałyśmy jednocześnie czując zapach wódki.
- Sorki, ale trzeba było wypić za zdrowie mojej kruszynki. - powiedział niewinnie chłopak.
- Ta... KrUsZyNkO, chodź spać. - powiedziałam ciągnąc go do dolnej części mieszkania i sypialni.
Położył się na łóżko i zamknął oczy.
- O nie, panie Vélez. Proszę ubrać coś do spania.
- Muszę? - wymamrotał.
- Tak? I nie próbuj się wywiązywać.
- To weź mi ściągnij koszulę.
- Och... - weszłam na łóżko i klęcząc obok chłopaka, zaczęłam rozpinać jego koszulę odsłaniając jego kratę. - Gorzej niż dziecko.
- No... Ucz się, bo niedługo ci się to przyda.
- Po pierwsze : dziecko nie będzie takie duże. Po drugie : zawsze może to zrobić również jego tatuś. Po trzecie : nie bądź taki do przodu, bo cię z tyłu zabraknie.
- I mnie zgasiła. - powiedział do siebie podnosząc lekko głowę i otwierając oczy, by spojrzeć na mnie.
Chwilę później leżałam wtulona w niego i wciągałam jego wspaniały zapach. No dobra... Wspaniały zapach pomieszany z obrzydliwym zapachem alkoholu. Oj... Ten wyczulony węch w ciąży.
C.D.N
Okej. Jest kolejny rozdział 😁
Kocham Was ❤️
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro